The Human League - Credo, 2011;
10 listopada 2023, 00:30
Credo - dziewiąty album studyjny legendy brytyjskiego synth popu, formacji The Human League, która w ostatnich dwóch dekadach zdążyła przyzwyczaić już swoich fanów do niezbyt częstego wydawania albumów - w zasadzie tylko raz na dziesięć lat, w okrągłą rocznicę wydania największego płytowego sukcesu komercyjnego formacji - Dare (1981). Tak było w przypadku albumu Secrets (2001), który ukazał się dwadzieścia lat po Dare, mimo popularności brzmień lat 80. (na topie byli w tym czasie wielcy wykonawcy synth popowi lat 80., m.in. Depeche Mode, New Order, Pet Shop Boys czy A-ha), wydawnictwo poniosło komercyjną porażkę. Na kolejny album The Human League trzeba było czekać zatem do trzydziestolecia Dare.
Tytuł Credo, (z łaciny "wiara") frontman zespołu, Philip Oakey, zaczerpnął od swojego ulubionego albumu formacji Roxy Music, Manifesto (1979), wierząc, iż album będzie prawdziwym manifestem wiary w możliwości brzmieniowe The Human League.
Album budził wielkie zainteresowanie fanów zespołu już na wiele lat przed jego premierą, bowiem formacja z wielką pompą weszła do studia już w 2007 roku zapowiadając nawiązanie do czasów swojej największej świetności. Ostatecznie wydawnictwo oficjalnie ukazało się nakładem wytwórni Wall of Sound 21 marca 2011 roku.
Pewne zaskoczenie przychodzi już na samo otwarcie albumu, bowiem pierwszy numer w setliście, Never Let Me Go, śpiewany jest przez Susan Ann Sulley; Philip Oakey ogranicza się tu jedynie do chórków i wokaliz, choć utwór nie zaskakuje w zasadzie niczym odkrywczym; słychać tu ducha twórczości dawnego The Human League w retrospektywnym brzmieniu połączonym z archaiczną sekcją rytmiczną automatu perkusyjnego. I jedno tylko pozostaje bez zmian - fatalna partia wokalna w wykonaniu Susan Sulley, choć w tym przypadku śpiew podrasowany został inżynierią dźwiękową, co i tak nie zatarło złego wrażenia.
Kompozycja Night People prezentuje się już znacznie ciekawiej, nie tylko w związku z przejęciem przez Phila Oakey'a roli pierwszego wokalisty. Piosenka łączy bowiem retrospektywne brzmienia i syntezatorowy puls z dynamiczną, nowoczesną i utanecznioną sekcją rytmiczną.
Sky co prawda wyraźnie zwalnia obroty, ale utwór jest w całości w retrospektywnej oprawie, mocno nawiązującej stylem i brzmieniem do albumów Dare i Hysteria. Ten sam schemat zachowuje Into the Night, choć numer posiada bardziej marszowe tempo sekcji rytmicznej.
Piosenka Egomaniac wyraźnie nawiązuje do klimatów Dare, choć nie brak tu współczesnych elementów brzmienia, z kolei w numerze Single Minded słychać jest futurystyczno-retrospektywne dźwiękowe penetracje rejonów początków działalności zespołu i jego wczesnych albumów - Reproduction i Travelogue.
W utworze Electric Shock słychać jest fascynacje twórczością formacji Kraftwerk (motywy wyjęte z utworu Metropolis z albumu The Man Machine, 1978) oraz nurtem euro disco popularnym pod koniec lat 70. Utwór przypomina dokonania formacji Space lub wczesnego Yellow Magic Orchestra w połączeniu z szybkim, mocno utanecznionym tempem sekcji rytmicznej.
Kompozycja Get Together znowu powraca brzmieniem do klimatów z albumów Dare i Hysteria, choć nie brakuje tu miejsca dla współcześnie brzmiącej elektroniki.
Utwór Privilege to najlepszy moment albumu, nieprzypadkowo, bowiem warstwa muzyczna obdarzona jest ciężkim, mechanicznym beatem sekcji rytmicznej, zaś brzmieniem i stylem nawiązuje do albumów Reproduction i Travelogue.
Piosenka Breaking the Chains brzmieniowo i stylistycznie przypomina klimaty z albumu Hysteria, głównie za sprawą sampli funkowej gitary. Kompozycja charakteryzuje się ponadto rozpowszechnionymi niegdyś przez formacje Depeche Mode i Kraftwerk japońsko brzmiącymi solówkami klawiszy i mocnym wpływem brzmieniowym nurtu euro disco.
Na zamknięcie albumu zespół zapodaje numer całkowicie retrospektywnie i ejtisowo brzmiący, When the Stars Start to Shine, z dynamicznym post punkowym rytmem automatu perkusyjnego i futurystycznym brzmieniem rodem z 1981 roku. Utwór brzmi jakby był żywcem skomponowany specjalnie na potrzeby wydawnictwa Dare!
Album Credo wydaje się wyrażać głęboką nostalgię za czasami świetności The Human League z lat 1981-84. Bez wątpienia jest to solidne wydawnictwo, choć nie brakuje na nim słabych momentów, jak chociażby piosenka Never Let Me Go. Innym minusem albumu jest aż nadto usilne czy wręcz przesadne nawiązywanie klimatem i brzmieniem, przede wszystkim do Dare.
Choć Credo wydaje się być najlepszym albumem The Human League w przeciągu dwudziestolecia 1990 - 2011, to jednak ciężko zestawić go obok największych dokonań zespołu z wydawnictwami Dare i Hysteria na czele, a o dwóch pierwszych albumach The Human League nawet nie wspominając.
Album Credo spotkał się z mieszanymi opiniami krytyków, choć przeważały te pozytywne. Wydawnictwo osiągnęło minimalny sukces komercyjny, na pewno nie taki, na jaki liczyli muzycy zespołu, dla których srebrny certyfikat przyznany przez Independent Music Companies Association, czy 44. miejsce w zestawieniu UK Albums Chart w Wlk. Brytanii stanowiły raczej rozczarowanie, toteż zapewne na kolejny album The Human League przyjdzie czekać do kolejnej okrągłej rocznicy wydania kultowego albumu Dare - czyli do 2021 roku.
Edit. 2023 - Dziś już wiadomo, że w 2021 roku, ani do chwili obecnej, The Human League nie uraczył swoich fanów żandnym premierowym wydawnictwem stusyjnym.
Tracklista:
"Never Let Me Go"
"Night People"
"Sky"
"Into the Night"
"Egomaniac"
"Single Minded"
"Electric Shock"
"Get Together"
"Privilege"
"Breaking the Chains"
"When the Stars Start to Shine"
Personel:
Philip Oakey – vocals, keyboards
Joanne Catherall – vocals
Susan Ann Sulley – vocals
Muzycy dodatkowi:
David Beevers – studio engineer, synth programmer, onstage engineering
Rob Barton – electronic percussion
Neil Sutton – keyboards
Written by, © copyright August 2018 by Genesis GM.
Dodaj komentarz