Kategoria

Muzyka, rock, psychodela


Can solo Edition / Holger Czukay & Rolf...
18 grudnia 2024, 23:05

Canaxis - album studyjny pierwotnie wydany jako Canaxis 5 w 1969 roku nakładem niezależnej wytwórni niemieckiej, Music Factory, pod szyldem projektu Technical Space Composer's Crew, tworzonego przez niemieckich muzyków eksperymentalnych i inżynierów dźwiękowych, Holgera Czukaya i Rolfa Dammersa. W późniejszych wznowieniach nakładem wytwórni Spoon Records, należącej do Hildegard Schmidt, żony klawiszowca zespołu Can, Irmina Schmidta, wydawnictwo ukazywało się pod szyldem Can solo Edition / Holger Czukay & Rolf Dammers. Szyldem Can solo Edition wytwórnia Spoon Records opatrywała każdy wydany swoim nakładem studyjny album solowy bądź projektu pobocznego stworzonego przez muzyków Can poza składem macierzystej formacji.
   Urodzony 24 marca 1938 roku w Wolnym Mieście Gdańsku (jego sąsiadem był przyszły znany pisarz niemiecki, Günter Grass) Holger Czukay (właśc. Holger Schüring) jako nastolatek pracował w warsztacie naprawy radia, gdzie dźwiękowe właściwości transmisji radiowych na falach krótkich zainteresowały młodego chłopaka jako potencjalne narzędzie do tworzenia dźwięków i muzyki. Karierę muzyczną zaczął w 1960 roku grywając w amatorskich zespołach jazzowych, choć już w tym czasie przynajmniej jedno jego autorskie nagranie jazzowe trafiło na antenę niemieckiego radia. W latach 1963-66 podjął się studiów muzycznych w Kolonii pod kierunkiem profesora i kompozytora elektro-akustycznej muzyki konkretnej, Karlheinza Stockhausena, w tym czasie poznał eksperymentalnego kompozytora i klawiszowca, Irmina Schmidta, z którym za kilka lat miał założyć psychodeliczną formację, Can. Po ukończeniu studiów muzycznych Holger Czukay podjął się pracy jako nauczyciel muzyki w szkole z internatem w szwajcarskim mieście St. Gallen, gdzie jeden z jego uczniów, gitarzysta, wiolonczelista i skrzypek, Michael Karoli puścił mu eksperymentalną piosenkę I Am the Walrus (wydawnictwo EP, Magical Mystery Tour, 1967), brytyjskiego zespołu rockowego, The Beatles, co sprawiło iż muzyk zainteresował się awangardową twórczością takich wykonawców, jak amerykańska formacja art rockowa, The Velvet Underground, czy amerykański kompozytor i wokalista psychodeliczny, Frank Zappa. Z początkiem 1968 roku Holger Czukay uruchomił w Kolonii swoje własne eksperymentalne studio, Studio für Elektronische Musik, nazwane potem The Inner Space, w tym samym czasie wraz z wcześniej poznanymi muzykami, Michaelem Karolim, Irminem Schmidtem, perkusistą Jakim Liebezeitem, oraz amerykańskim flecistą i kompozytorem eksperymentalnej muzyki elektronicznej, Davidem Johnsonem, założył eksperymentalny zespół, The Inner Space, który kilka miesięcy później zmienił nazwę na Can. Choć Holger Czukay był już centralną postacią formacji Can, równolegle prowadził autorską działalność muzyczną, zaś latem 1968 roku skontaktował się z inżynierem dźwięku, malarzem i pisarzem Rolfem Dammersem, którego poznał jeszcze w 1966 roku w St. Gallen. Obaj muzycy nawiązali współpracę w celu nagrania eksperymentalnego materiału i wydania go w formie albumu studyjnego. Nagrania miały miejsce w Studio für Elektronische Musik latem 1968 roku przy użyciu trzech magnetofonów i pięciościeżkowego miksera wykorzystywanych do łączenia dźwięków otoczenia. W nagraniach użyte zostały loopy taśmowe z zapisami pochodzącymi z transmisji radiowych zawierających fragmenty plemiennych śpiewów ludów Afryki, Azji i Australii, które mixowano z taśmami z zapisem muzyki europejskiej, np. muzyki chóralnej. Prace nad eksperymentalną strukturą muzyczną polegały na segmentowaniu taśmy i wielokrotnym montażu w oparciu o koncepcje francuskich eksperymentatorów i kompozytorów muzyki konkretnej, Pierre'a Henry'ego i Pierre'a Schaeffera, wynalezione przez nich w Paryżu pod koniec lat 40. Po latach Holger Czukay wspominał, że nagrania były monofoniczne i miały miejsce w rozgłośni radiowej w Kolonii w nocy, kiedy wewnątrz nie było żadnego personelu. Muzyk przyznał, iż przychodził z wykradzionymi kluczami do studia Karlheinza Stockhausena po wyjściu profesora i bez jego pozwolenia, aby pracować nad materiałem - i że nie mógłby w żaden inny sposób wtedy komponować.
   Wydawnictwo Canaxis składa się z dwóch eksperymentalnych i pozbawionych sekcji rytmicznej kompozycji po jednej na każdą stronę dysku. Pierwszą część stanowi blisko 18-minutowy utwór Boat-Woman-Song, rozpoczęty od sakralnego śpiewu chóru żeńskiego, który jednak po chwili ustępuje, warstwa muzyczna składa się z chłodnej, smyczkowej przestrzeni podszytej dyskretnie dodatkową, wysoko i wokalicznie brzmiącą chłodną przestrzenią, subtelnego, nisko brzmiącego tła syntezatorowego oraz zapętlonych i lamentujących wokaliz o męskim brzmieniu basowym. Na tę fakturę dźwiękową nachodzą sample plemiennych śpiewów kambodżańsko-wietnamskich wieśniaczek śpiewających tradycyjną pieśń miłosną, Doh Dam Tara, która przez autorów została mylnie przedstawiona jako etniczna piosenka wietnamska, Hò Mái Nhì. W międzyczasie pojawia się oddalona, chłodna, rozległa i surowo brzmiąca partia fletu, struktura muzyczna poszerza się o subtelne i drgające tło organowe, ludowa pieśń Doh Dam Tara ustaje, choć po pewnym czasie plemienne śpiewy kambodżańsko-wietnamskich kobiet powracają, ale są bardziej odległe. W warstwie muzycznej pojawiają się przetworzone taśmowo partie chińskiego guzhengu tworzące swobodną pętlę, tło dodatkowo wypełnia subtelna, przetworzona, nisko i basowo brzmiąca męska wokaliza, występują delikatne, hybrydowe, przeciągnięte, odległe i wysoko brzmiące partie smyczkowo-organowe. Z czasem plemienne śpiewy oraz przetworzone partie guzhengu ustają, dalej zaś cała warstwa muzyczna opada, występują delikatne i chwiejące się partie chińskiego instrumentu smyczkowego, erhu, słychać jest wokalizy odtwarzane na spowolnionych obrotach taśmy, pojawiają się przeciągnięte partie trąbki, następują też plemienne śpiewy szamanów z Bliskiego Wschodu. W końcowej fazie ścieżki struktura muzyczna minimalizuje się do chłodnych, przeciągłych, rozległych i surowo brzmiących partii fletu dyskretnie wspartych delikatnymi partiami chińskiego erhu. Wykorzystanie motywów kambodżańsko-wietnamskich podprogowo miało zwrócić uwagę na okropności wojny toczącej się wówczas w tamtym regionie, bezpośrednio odnosząc się do kontrkulturowych problemów politycznych.
   Drugą część albumu wypełnia ponad 20-minutowa kompozycja tytułowa, Canaxis, rozpoczęta stłumionym gongiem dzwonu. Warstwa muzyczna złożona jest z chłodnej, psychodelicznej i wysoko brzmiącej przestrzeni organowej powleczonej podwójnym, szorstko i wysoko brzmiącym świstem organowym wychodzącym na pierwszy plan przy stopniowym ustaniu chłodnej, psychodelicznej i wysoko brzmiącej przestrzeni organowej. Do struktury muzycznej dochodzi układająca się w krótką i zapętloną linię melodii chłodna, wysoko i matowo brzmiąca solówka organowa wsparta z czasem wysokim, szorstkim i archaicznym brzmieniem klawiszowym oraz dyskretnie niskim i archaicznym brzmieniem klawiszowym, pojawiają się oddalone, chłodne, wysoko i gładko brzmiące partie organowe tworzące krótką, nieco chaotyczną i zapętloną linię melodii, tło wypełnia subtelna i wysoko brzmiąca partia organowa, występują chłodne, krótkie, wysoko i matowo brzmiące wstawki organowe oraz chłodne partie klawiszowe o wysokim i archaicznym brzmieniu układające się w rozmyte linie melodii. W końcu następuje nagły, zgnieciony akord organowy wsparty stłumionym dźwiękiem gongu dzwonu, po którym pojawia się sakralny, basowy śpiew szamana wspierany nisko brzmiącymi męskimi wokalizami o sakralnym zabarwieniu, które pozostają, kiedy sakralny śpiew szamana ustaje. W warstwie muzycznej występują subtelne, przeciągnięte i miękkie akordy gitary basowej, dotychczasowe komponenty brzmieniowe ustępują, choć pozostają subtelne, chłodne, wysoko i archaicznie brzmiące partie klawiszowe tworzące rozmyte linie melodii przechodzące jednak w psychodeliczne, gładkie i wysokie brzmienie organowe Vox Continental, w warstwie muzycznej epizodycznie pojawiają się z czasem brzmienia partii bliskowschodniej kemanczy. Struktura muzyczna stopniowo poszerza się o chłodną, rozległą, wysoko i wokalicznie brzmiącą przestrzeń, po dłuższej chwili następuje partia chińskiego guzhengu tworząca spokojną, dalekowschodnią linię melodii z występującymi w niej dynamiczniejszymi, ludowymi elementami muzyki Dalekiego Wschodu. W drugiej połowie utworu powoli powracają też komponenty brzmieniowe z jego części pierwszej, jak szorstko i wysoko brzmiący świst organowy oraz układająca się w krótką i zapętloną linię melodii chłodna, wysoko i matowo brzmiąca solówka organowa poprzedzona tym razem chłodną, przeciągniętą, wznoszącą się i wysoko brzmiącą partią organową. Nisko brzmiące męskie wokalizy o sakralnym zabarwieniu stają się niezwykle odległe, wtapiające się w warstwę muzyczną, w której po dłuższym czasie pojawia się nowa męsko brzmiąca wokaliza o charakterze kołysanki bądź europejskiej pieśni ludowej. W końcowej fazie ścieżki struktura muzyczna minimalizuje się do szorstko i wysoko brzmiącego świstu organowego oraz układającej się w krótką i zapętloną linię melodii chłodnej, wysoko i matowo brzmiącej solówki organowej poprzedzonej chłodną, przeciągniętą, wznoszącą się i wysoko brzmiącą partią organową.
   Całość w formie dodatkowego bonusu zamyka jazzowa miniatura, Mellow Out, pochodząca z najwcześniejszej, jazzowej twórczości młodego, będącego u progu kariery Holgera Czukaya, zaprezentowana na antenie niemieckiego radia w 1960 roku i zapisana na płycie winylowej. Jej warstwę muzyczną tworzą klasycznie jazzowe partie gitary akustycznej, delikatna i miękka sekcja kontrabasu w podkładzie oraz układająca się w nastrojową, jazzową linię melodii partia saksofonu. Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich kompozycji, także i tu brak jest sekcji rytmicznej, choć zwracają uwagę silne trzaski winylowe. Winylowe trzaski słychać jest i w dwóch głównych utworach wydawnictwa, Boat-Woman-Song i Canaxis, choć występują tam one znacznie rzadziej i dyskretnie, natomiast w numerze Mellow Out są wyjątkowo silne, jednak zamiast przeszkadzać, dodają ścieżce klimatu tamtej epoki, iż dosłownie można odczuć wrażenie przeniesienia się w czasie.
   Album Canaxis został uznany przez wielu krytyków muzycznych za pionierskie wydawnictwo w dziedzinie sapmlingu oraz najwcześniejszą formę muzyki ambient, tworzonej na wiele lat przed solową twórczością wykonawców uważanych za pionierów tego gatunku, takich jak Brian Eno, Vangelis czy Klaus Schulze. Album pod względem łączenia elektroniki z motywami muzyki ludowej, sakralnej i orientalnej o całe dekady wyprzedził podobną twórczość wykonawców, takich jak m.in. brytyjski kompozytor, Malcolm McLaren, brytyjsko-australijski zespół, Dead Can Dance, niemiecka formacja Enigma, czy francuski zespół, Deep Forest. Brytyjski dziennikarz muzyczny, Rob Young, śledzący twórczość Can i poszczególnych muzyków formacji, oraz jej klawiszowiec, Irmin Schmidt, zgodnie uznali wydawnictwo Canaxis za jedno z największych crossoverowych dzieł lat 60., gdzie elektroakustyczny kawałek taśmy stworzony został metodą "zrób to sam". Według Holgera Czukaya album dobrze się sprzedawał, co motywująco wpłynęło również na start twórczości zespołu Can. Wydawnictwo wywarło ponadto wpływ na wczesną twórczość brytyjskich formacji psychodelicznych, jak Cabaret Voltaire czy Throbbing Gristle, oraz niemieckich zespołów wywodzących się z nurtu krautrocka, w tym m.in. Kraftwerk, Cluster, Agitation Free czy Faust.
   Rolf Dammers po nagraniu albumu Canaxis nie zaistniał już szerzej w branży muzycznej, natomiast Holger Czukay przez blisko dekadę skupił się wyłącznie na działalności w ramach macierzystej formacji, którą opuścił w 1977 roku, rozpoczynając udaną karierę solową, tworzył liczne projekty artystyczno-muzyczne, uczestniczył też jako sideman w nagraniach wydawnictw innych wykonawców, współpracując m.in. z byłym gitarzystą brytyjskiego zespołu post punkowego Public Image Ltd, Jahem Wobble'em, byłym wokalistą brytyjskiej formacji new wave Japan, Davidem Sylvianem, brytyjskim zespołem trip hopowym, U.N.K.L.E., brytyjskim kompozytorem muzyki ambient, Brianem Eno, brytyjską formacją new wve, Eurythmics, czy niemieckim zespołem nurtu neue deutsche welle, Trio.


Tracklista:


1 Boat-Woman-Song 17:39
2 Canaxis 20:20
3 Mellow Out 2:08


Personel:


Co-producer, Other [General Support] – Rolf Dammers
Composed By – Holger Czukay, Rolf Dammers (tracks: 1, 2)
Producer, Bass, Tape, Edited By, Engineer – Holger Czukay

 


Written by, © copyright December 2024 by Genesis GM.

The Doors - Waiting for the Sun, 1968;
15 grudnia 2024, 22:43

Waiting for the Sun - trzeci album studyjny legendarnej amerykańskiej formacji rocka psychodelicznego, The Doors, nagrywany między listopadem 1967 a majem 1968 roku w studiach Sunset Sound i TTG Studios w kalifornijskim Los Angeles (gdzie w tym samym czasie swoje wydawnictwo, We're Only in It for the Money, nagrywał awangardowy kompozytor amerykański, Frank Zappa). W odróżnieniu od mocno eksperymentalnego poprzedniego albumu studyjnego, Strange Days (1967), tym razem muzycy zespołu zrobili zwrot ku bardziej przystępnej, popowej formie muzycznej, choć jak ujął to perkusista, John Densmore, formacja cierpiała na ,,syndrom trzeciego albumu", wynikający z braku pomysłów na nowe kompozycje. Sesje nagraniowe stały się do tego ogromnym wyzwaniem w związku z pogłębiającym się alkoholizmem Jima Morrisona, co powodowało ogromne napięcia między muzykami w studiu. W pewnym momencie sfrustrowany zachowaniem wokalisty John Densmore cisnął pałeczkami perkusyjnymi o podłogę i po prostu wyszedł. Muzycy The Doors, jak nigdy dotąd, musieli sięgnąć po swój wczesny, niewydany repertuar, często pochodzący z 1965 roku, czyli jeszcze z czasów kiedy zespół występował i nagrywał pod szyldem Rick & the Ravens. Producentem materiału, tak jak uprzednio, był amerykański inżynier dźwięku, Paul A. Rothchild, i tak samo jak uprzednio, za brzmienie wydawnictwa odpowiadał amerykański producent i inżynier dźwięku, Bruce Botnick. Album Waiting for the Sun swoją premierę nakładem niezależnej amerykańskiej wytwórni, Elektra Records, miał 3 lipca 1968 roku.
   Pierwszą zapowiedzią wydawnictwa Waiting for the Sun był wydany na singlu w marcu 1968 roku bardziej eksperymentalny utwór, The Unknown Soldier, będący nie tylko otwartym protestem przeciwko toczącej się wówczas wojnie USA przeciwko Wietnamowi, ale również manifestacją przeciw wojnom i przemocy w ogóle oraz sposobowi w jaki wojnę przedstawiano w amerykańskich mediach. Piosenkę Jim Morrison skomponował po swojej wizycie przy Grobie Nieznanego Żołnierza na Cmentarzu Narodowym w Arlington 25 listopada 1967 roku. Sekcja perkusyjna utrzymuje jednostajne tempo stylizowane jazzem przechodzące w standardowe, dynamiczne, jednostajne i jazzowo zabarwione tempo w refrenie. Podkład wypełniony jest zapętloną w jazzowym stylu sekcją gitary basowej w gościnnym wykonaniu Kerry Magness, basistki amerykańskiej formacji rockowej, The Kingsmen. Kompozycja rozpoczyna się od chłodnej, chwiejącej się, psychodelicznej, wysoko-przestrzenie brzmiącej partii organowej z chłodną, bardzo wysoko i lekko wysmukle brzmiącą nakładką organową, której przeciągniętą i urywającą się linię melodii przecina pojedyncza zagrywka gitarowa brzmiąca niczym orientalna partia sitaru. W zasadniczej części utworu strukturę muzyczną tworzą zapętlone, bigbitowe partie gitarowe przecięte krótkimi, wysoko brzmiącymi akordami gitarowymi o zabarwieniu bluesowo-bigbitowym oraz miękkie i bluesowe partie gitarowe. Partia wokalna w wykonaniu Jima Morrisona w introdukcji jest spokojna, zabarwiona stylem śpiewania i barwą głosu słynnego amerykańskiego piosenkarza estradowego, Franka Sinatry, którego wpływ śpiewania słychać jest również i w zasadniczej części piosenki, jednak partia i linia wokalna w wykonaniu Jima Morrisona przyjmują bardziej jazzowego charakteru. Po pierwszym refrenie następuje całkowita zmiana struktury muzycznej, która przyjmuje teraz militarnej formy imitującej klimat plutonu egzekucyjnego, z utrzymującą klasycznie marszowe i militarne tempo sekcją perkusyjną. Jim Morrison naśladuje krzykliwe odliczanie i komendy wydawane przez sierżanta plutonu. Sekcja perkusyjna zatrzymuje się na rozkaz, słychać jest dwa kroki wykonane przez obracających się żołnierzy, następnie wydana zostaje kolejna krzykliwa komenda, po której następuje podwójny, pstrykliwie brzmiący odgłos ładowania karabinu, po czym pojawiają się zmasowane, zagęszczone i militarne uderzenia werbli perkusyjnych, po nich zaś następuje przetworzony organowo dźwięk wystrzału z karabinu i kompozycja zasadniczo zaczyna się na nowo od znanej z jej introdukcji chłodnej, chwiejącej się, psychodelicznej i wysoko-przestrzenie brzmiącej partii organowej z chłodną, bardzo wysoko i lekko wysmukle brzmiącą nakładką organową, jednak już bez pojedynczej zagrywki gitarowej brzmiącej niczym orientalna partia sitaru. W drugiej części utworu sekcja perkusyjna jest bardziej żywiołowa, utrzymująca jednostajne tempo, sekcja gitary basowej w podkładzie utrzymuje krótkie i miękkie akordy, choć jak uprzednio przechodzi też w jazzowo zapętloną formę. Również warstwa muzyczna jest bardziej żywiołowa z bigbitowymi i zapętlającymi się partiami gitarowymi, krótkimi, wysoko brzmiącymi akordami gitarowymi o bluesowo-bigbitowym zabarwieniu oraz miękkimi, bluesowymi partiami gitarowymi. Bliżej końcowej fazy ścieżki następuje bluesowa, gładko i wysoko brzmiąca partia gitarowa układająca się w zapętloną i jazzowo zabarwioną linię melodii, w tle słychać jest dźwięki ciężkiego bicia kościelnych dzwonów, z czasem także aplauzu tłumów. Jim Morrison w drugiej fazie introdukcyjnej śpiewa niczym Frank Sinatra, ale smutnym tonem, jednak w dalszej części piosenki jego partia wokalna staje się krzykliwa i agresywna, nabierając bluesowej formy. Kontrowersyjna wymowa kompozycji sprawiała, iż wiele stacji radiowych odmawiało jej emisji na antenie. Również zrealizowany na plaży w Venice przez amerykańskich reżyserów i producentów, Edwarda Dephoure'a i Marka Abramsona, teledysk, w którym ukazano egzekucję Jima Morrisona, został zakazany przez telewizyjnych cenzorów do publikacji w TV, choć po entuzjastycznych opiniach o nim wyrażonych w słynnym klubie Fillmore East w Nowym Jorku, teledysk dopuszczono do emisji. Singiel odniósł sukces komercyjny w postaci 39. miejsca w zestawieniu US Billboard Hot 100 w USA oraz 17. pozycji w Holandii.
   Wydanie albumu Waiting for the Sun, wbrew protestom muzyków zespołu The Doors i pod naciskiem wytwórni Elektra Records, bezpośrednio poprzedzone było ukazaniem się na singlu w czerwcu 1968 roku piosenki Hello, I Love You, która otwierała również jego setlistę. Utwór pierwotnie skomponowany został jeszcze w 1965 roku pod szyldem formacji Rick & the Ravens, zanim do jej składu dołączył gitarzysta, Robbie Krieger. Sekcja perkusyjna utrzymuje standardowe, jednostajne i kołyszące się tempo w refrenach i jednostajne tempo w strofach oraz w całej drugiej części kompozycji. Warto tu zwrócić uwagę na dość nietypowy układ, gdzie refreny brzmią jak strofy, zaś strofy jak refreny. W podkładzie występuje miękka sekcja syntezatorowego basu, w strofach i całej drugiej części piosenki przechodząca w miękką i zapętlającą się formę. Warstwa muzyczna składa się z przetworzonego syntezatorowo i chropowato brzmiącego riffu gitarowego przechodzącego od krótkich form i miękkich zapętleń w refrenach, po rozmytą linię melodii w strofach, a także matowo brzmiącą partię organową układającą się w krótkie akordy przechodzące w miękkie zapętlenia w refrenach oraz dynamicznie zapętlającą się linię melodii w strofach. W drugiej części utworu, bliżej jego środkowej fazy, następuje pauza z postaci dwóch chłodnych, krótkich, nieznacznie wibrujących i smyczkowo-przestrzennie brzmiących akordów organowych podszytych wysoko i archaicznie brzmiącym brzmieniem klawiszowym; pierwszy z akordów przeciągnięty jest do dołu, drugi zaś ku górze. W drugiej części ścieżki partia organowa nabiera bardziej klasycznego, psychodelicznego brzmienia, dalej następuje zapętlony efekt organowego szumu, przetworzony riff gitarowy traci spójność brzmienia przyjmując surowej, rozstrojonej i art rockowej, choć ciągle przetworzonej syntezatorowo formy, w końcowej fazie kompozycji partię organową wspierają dyskretne, wysoko i wysmukle brzmiące solówki organowe. Partia i linia wokalna w wykonaniu Jima Morrisona są łagodne o wyraźnie przebojowym charakterze, choć bliżej końcowej fazy utworu wokalista dość agresywnie wykrzykuje frazę ,,hello", by powrócić do łagodnej formy wokalnej. Po premierze singla, frontman i wokalista brytyjskiego zespołu rockowego The Kinks, Ray Davies, zarzucił muzykom The Doors plagiat piosenki jego formacji, All Day and All of the Night (wydawnictwo EP, Kinksize Hits, 1965), choć gitarzysta zespołu The Doors, Robby Krieger, twierdził iż jego partie gitarowe inspirowane były piosenką Sunshine of Your Love (album Disraeli Gears, 1967) brytyjskiej formacji rockowej, Cream. Ostatecznie skończyło się ugodą między oboma zespołami i zapłaceniem przez The Doors należnych tantiem z tytułu praw autorskich muzykom formacji The Kinks. Choć część fanów The Doors odrzuciła kompozycję Hello, I Love You, twierdząc iż jest ona zbyt komercyjna i nie reprezentuje prawdziwego brzmienia zespołu, singiel odniósł ogólnoświatowy sukces komercyjny, w USA notując 1. miejsce w zestawieniach US Billboard Hot 100 i US Cash Box Top 100, w Wlk. Brytanii zajął 15. miejsce, w Niemczech dotarł do 33. pozycji. Ponadto singiel doszedł m.in. do 1. miejsca w Kanadzie, 10. miejsca w Szwajcarii, 11. miejsca w RPA, 12. miejsca w Nowej Zelandii czy 14. pozycji w Holandii. Z nakładem miliona sprzedanych egzemplarzy w USA singiel zdobył status Złotej Płyty. Piosenka Hello, I Love You stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych przebojów, obok utworu Light My Fire, w całej twórczości The Doors.
   Love Street to numer, którego warstwa tekstowa autorstwa Jima Morrisona odnosi się do ulicy Rothdell Trail w Laurel Canyon, dzielnicy Los Angeles w rejonie Hollywood Hills, gdzie wokalista mieszkał razem ze swoją dziewczyną, Pamelą Courson. Sekcja perkusyjna utrzymuje jednostajne tempo, podkład wypełnia jazzowo brzmiąca sekcja syntezatorowego basu. Warstwa muzyczna złożona jest z jazzowych partii gitarowych, miękkich i wysoko brzmiących partii organowych układających się w zapętloną, jazzową linię melodii, oraz partii pianina elektrycznego tworzących zapętloną, jazzową linię melodii przechodzącą też w bardziej rozbudowaną formę. W drugiej części kompozycji przez krótki moment jej strukturę muzyczną wzmacniają subtelne, miękkie, glam rockowo brzmiące chwyty gitarowe oraz partie klasycznego pianina. Partia wokalna w wykonaniu Jima Morrisona jest łagodna, zabarwiona śpiewem wędrownego pieśniarza. Piosenka znalazła się na stronie B singla Hello, I Love You, choć wokalista nie ukrywał, iż to właśnie utwór Love Street powinien być jego stroną A i promować wydawnictwo Waiting for the Sun. Zresztą w odróżnieniu od numeru Hello, I Love You, kompozycja Love Street została przyjęta bardzo pozytywnie zarówno przez krytyków muzycznych, jak i przez fanów formacji. Brytyjski dziennik The Guardian umieścił ją na 27. pozycji w swoim rankingu najlepszych utworów The Doors. Z kolei kultowy brytyjski muzyk rockowy, David Bowie, stwierdził, iż jest to jego jedna z ulubionych piosenek wszech czasów, co też niejednokrotnie można było wychwycić w partiach wokalnych w jego wykonaniu.
   Utwór Not to Touch the Earth w rzeczywistości jest większym fragmentem niezrealizowanej wówczas 17-minutowej suity, Celebration of the Lizard, pierwotnie planowanej jako kompozycja mająca wypełniać całą drugą stronę albumu Waiting for the Sun. Ostatecznie pomysł ten zarzucono, zastępując go piosenką Not to Touch the Earth, inspirowaną XIX-wieczną książką, ,,Złota Gałąź: Studia z Magii i Religii", autorstwa szkockiego antropologa, Sir Jamesa George’a Frazera, choć niektórzy krytycy doszukiwali się w tekście utworu nawiązań do zamachu na prezydenta USA, Johna F. Kennedy'ego, z 1962 roku. Sekcja perkusyjna utrzymuje jednostajne tempo, podkład wypełniony jest kołyszącym się transowo pulsem syntezatorowego basu, dość charakterystycznym dla późniejszych stylów muzyki elektronicznej - synth popu, italo disco, a nawet techno. Warstwa muzyczna składa się z chłodnej, lekko i miękko wibrującej, wysoko i lekko wysmukle brzmiącej solówki organowej układającej się w zapętloną linię melodii, dyskretnego, przeciągłego, lekko chwiejącego się, przetworzonego syntezatorowo, wysoko i chropowato brzmiącego riffu gitarowego, oraz krótkich, miękkich, chwiejnych i bluesowo zabarwionych partii gitarowych tworzących krótkie zapętlenia. W refrenie pojawiają się jazzowo-latynoskie partie gitarowe układające się w dynamicznie zapętloną, latin rockową linię melodii, partia organowa przyjmuje klasycznego brzmienia psychodelicznego tworząc przestrzeń. Po pierwszym refrenie psychodeliczna i klasycznie brzmiąca partia organowa kołysze się tak samo jak sekcja basowa, występują też krótkie, art rockowe i wysoko brzmiące zapętlenia riffu gitarowego, z czasem dochodzą chaotycznie zapętlające się, wysoko i chropowato brzmiące akordy organowe wsparte subtelnym, wysokim, archaicznym i chwiejnym brzmieniem klawiszowym oraz tak samo chaotycznie zapętlającym się, krótkim i nisko brzmiącym akordem gitarowym. Po drugim refrenie zamiast krótkich, art rockowych i wysoko brzmiących zapętleń riffu gitarowego występują takie same krótkie zapętlenia, jednak tworzone przez miękką i wysoko brzmiącą partię organową. Chaotycznie zapętlonym, wysoko i chropowato brzmiącym akordom organowym ze wsparciem subtelnego, wysokiego, archaicznego i chwiejnego brzmienia klawiszowego oraz tak samo chaotycznie zapętlonego, krótkiego i nisko brzmiącego akordu gitarowego teraz dodatkowo towarzyszy zapętlający się w jazzowym stylu, wysoko brzmiący riff gitarowy oraz chaotycznie zawirowana w jazzowym stylu, choć psychodelicznie zabarwiona i wysoko brzmiąca solówka organowa - oba komponenty muzyczne w końcu tworzą krótkie struktury brzmieniowe wymieniające się ze sobą, by powrócić do poprzedniej formy i wymieszać się. W końcowej fazie kompozycji struktura muzyczna zatrzymuje się, następują silne, wysoko i chropowato brzmiące akordy organowe, za którymi podążają uderzenia werbla sekcji perkusyjnej - ostatni z tych akordów jest przedłużony, wsparty zmasowanymi uderzeniami bądź ewolucjami werbla perkusyjnego, subtelnym, nisko brzmiącym riffem gitarowym oraz miękkim, krótkim i nisko brzmiącym akordem gitarowym. Brzmienie partii organowej opada do psychodelicznej i drżącej formy wspartej krótkimi, miękkimi i nisko brzmiącymi chwytami gitarowymi, by finalnie wykonać krótki, gwałtowny, wysoko i chropowato brzmiący akord wsparty efektem perkusyjnego talerza. To właśnie w tej końcowej fazie piosenki Jim Morrison łagodnym tonem wypowiedział swoją słynną sentencję ,,I am the Lizard King/ I can do anything" (Jestem Królem Jaszczurem / Mogę zrobić wszystko). Wokalista śpiewa w zależności od fazy utworu, od łagodnego i głębokiego barytonu, przez bardziej żywiołową, bluesową i zachrypniętą partię wokalną, po krzykliwą i stanowiącą pierwowzór stylu punku i new wave partię śpiewu. Kompozycja stanowi pierwowzór awangardowej muzyki elektronicznej bądź industrialnej, jest zapowiedzią przyszłych dokonań takich zespołów, jak m.in. Kraftwerk, Cabaret Voltaire, Yello czy Suicide.
   Psychodeliczna, hippisowska ballada, Summer's Almost Gone, opiera się o jednostajne tempo bossa novy sekcji perkusyjnej, twardą i zapętlającą się sekcję syntezatorowego basu w podkładzie, subtelną, chłodną, miękką, delikatnie wibrującą, zapętloną i wysoko brzmiącą partię organową, jazzowe partie pianina elektrycznego przechodzące też w bardziej rozbudowaną, jazzową linię melodii, oraz miękkie, wysoko brzmiące, art rockowe partie gitarowe tworzące spokojną i lekko zapętloną linię melodii o bluesowym zabarwieniu. Całość wieńczy przeciągnięty, psychodeliczny, chłodny, miękko wibrujący i wysoko brzmiący akord organowy. Partia i linia wokalna w wykonaniu Jima Morrisona jest łagodna i jazzowa z wyraźnym hippisowskim akcentem.
   Miniatura Wintertime Love zawiera walcowo-jazzowe tempo sekcji perkusyjnej, zapętlającą się sekcję gitary basowej w podkładzie w gościnnym wykonaniu basisty amerykańskiej formacji psychodelicznej Clear Light, Douglasa Lubahna, zapętlającą się partię gitarową, wysoko brzmiącą przyjmującą też wibrującą formę partię organową tworzącą zarówno przestrzeń, jak i zapętloną linię melodii, oraz partię klawesynu układającą się w zapętloną i barokową linię melodii. Linia wokalna jest jazzowa, partia wokalna w wykonaniu Jima Morrisona jest łagodna, charakteryzująca się głębokim barytonem przypominającym barwą głosu śpiew Franka Sinatry.
   Piosenka Spanish Caravan podzielona jest na dwie części. Część pierwsza to klasyczne folkowe flamenco, gdzie struktura muzyczna pozbawiona jest sekcji rytmicznej, w podkładzie słychać jest subtelną i miękką sekcję gitary basowej w gościnnym wykonaniu kultowego amerykańskiego basisty jazzowego, Leroya Vinnegara. Warstwa muzyczna złożona jest z klasycznych partii gitarowych flamenco układających się w linie melodii zaczerpnięte z klasycznego utworu, Asturias (Leyenda), autorstwa XIX-wiecznego kompozytora hiszpańskiego, Isaaca Albéniza, w tle występują spontaniczne i krótkie syki organowe. W drugiej części kompozycja przechodzi do formy muzycznej łączącej brzmienie i styl latin-rocka z psychodelą. Sekcja perkusyjna utrzymuje dynamiczne tempo walca ograniczając się w końcowej fazie piosenki do jednostajnego tempa uderzenia werbla wspartego uderzeniem w talerz perkusyjny. Podkład zawiera miękkie i zapętlające się akordy sekcji gitary basowej w gościnnym wykonaniu Douglasa Lubahna. W klasyczną linię melodii flamenco układa się teraz glam rockowy riff gitarowy, za którym podąża chłodna i wysoko brzmiąca partia organowa wychodząca na solo układając się jednocześnie w barokową i dynamicznie zapętloną linię melodii, podążając też za partią i linią wokalną, glam rockowy riff ustępuje miejsca tworzącemu rozmytą linię melodii art rockowemu i przetworzonemu riffowi gitarowemu, warstwa muzyczna poszerza się o subtelną i chłodną przestrzeń o brzmieniu Mellotronu. Tło wypełniają wznoszące się i opadające szumy organowe oraz subtelne i wysoko brzmiące wibracje syntezatorowe. W końcowej fazie ścieżki następuje chłodny, przeciągły, wysoko brzmiący akord organowy podszyty subtelną i chłodną przestrzenią o brzmieniu Mellotronu, wsparty dyskretnym i przetworzonym riffem gitarowym, dyskretnymi, falującymi i wysoko brzmiącymi wstawkami syntezatorowymi oraz zmasowanym uderzeniem partii werbli perkusyjnych. Całość zamyka pojedyncze i względnie delikatne uderzenie perkusyjnego werbla. Partia wokalna w wykonaniu Jima Morrisona jest niezmienna, charakteryzująca się jazzowym barytonem.
   My Wild Love jest pieśnią gospel pozbawioną konwencjonalnej oprawy muzycznej, która zastąpiona zostaje wokalizami gospel, krótkimi okrzykami oraz przyśpiewkami w wykonaniu Raya Manzarka, Robby'ego Kriegera, Johna Densmore'a i Paula A. Rothchilda. Sekcja rytmiczna polega na utrzymującym lekko spowolnione i jednostajne tempo lekkim uderzeniu w bęben pełniącym funkcję podkładu rytmicznego oraz kaśnięciach w dłonie pełniących rolę utrzymującego silnie spowolnione i jednostajne tempo uderzenia werbla. Ową sekcję rytmiczną wspiera krótka, zagęszczona i lekko przeciągnięta partia tamburynu podszyta dodatkowo partią marakasów. W drugiej połowie utworu powstaje swego rodzaju wokalny pomost, w którym sekcja rytmiczna ogranicza się do utrzymujących jednostajne i silnie spowolnione tempo pstryknięć palcami. Linia wokalna jest gospelowa, Jim Morrison śpiewa w niezwykle uduchowiony sposób. Robby Krieger przyznawał później, iż po prostu nie lubi kompozycji My Wild Love. Kiedy jeden z przyjaciół gitarzysty wyznał mu, że jest to jego ulubiona piosenka w repertuarze zespołu, ten odparł: ,,O cholera, stary, nienawidzę tego".
   Utwór We Could Be So Good Together pierwotnie został zarejestrowany podczas sesji nagraniowej do wydawnictwa Strange Days, gdzie ostatecznie nie wszedł do albumowej setlisty, numer stał się za to stroną B singla The Unknown Soldier. Sekcja perkusyjna utrzymuje standardowe i jednostajne tempo, podkład wypełniony jest zapętlającą się w jazzowym stylu i względnie miękką sekcją gitary basowej w gościnnym wykonaniu Douglasa Lubahna. Warstwa muzyczna złożona jest z wysoko brzmiącej solówki organowej układającej się w jazzowo zapętloną linię melodii, w którą układa się również lekko przetworzony, art rockowy riff gitarowy, wysoko brzmiącej solówki organowej tworzącej zapętloną i bardziej bluesowo zabarwioną linię melodii przeciętą miękkimi wstawkami gitarowymi, miękkiej i zapętlonej partii gitarowej, oraz wysoko i gładko brzmiącego riffu gitarowego układającego się w rozbudowaną linię melodii. W drugiej połowie kompozycji następuje krótka pauza w postaci wysoko brzmiącej solówki organowej układającej się krótką, bluesowo zabarwioną i zapętloną linię melodii wspartą delikatną wokalizą w wykonaniu Robby'ego Kriegera. Jim Morrison śpiewa jazzowo-soulowym barytonem, w refrenach przechodząc w bardziej bluesową formę wokalną; wokaliście zdarza się również agresywnie i bluesowo wykrzyczeć krótką frazę.
   Zabarwiona stylem twórczości Franka Sinatry klasycznie jazzowo-soulowa miniatura Yes, the River Knows charakteryzuje się dość delikatną sekcją perkusyjną utrzymującą standardowe i jednostajne tempo, przechodzące też w jednostajne tempo jazzowe, dopiero w końcowej fazie piosenki sekcja perkusyjna nabiera silniejszego uderzenia utrzymując jednostajne tempo. W podkładzie występuje miękka sekcja gitary basowej w gościnnym wykonaniu Douglasa Lubahna. Warstwę muzyczną tworzą jazzowo-soulowe partie klasycznego pianina z wtopionymi w nie dyskretnymi, jazzowymi partiami gitarowymi, miękki, wysoko i gładko brzmiący riff gitarowy układający się w jazzową linię melodii, oraz pojawiające się w końcowej fazie utworu bardziej masywne, ale subtelne akordy gitarowe współgrające z partiami pianina. Również w jazzowo-soulowej partii wokalnej słychać jest głębokie fascynacje Jima Morrisona śpiewem Franka Sinatry.
   Wydawnictwo finalizuje kompozycja Five to One z jednostajnym tempem sekcji perkusyjnej zawierającym cykliczne zapętlenie, krótkim, masywnym, przechodzącym w zapętlenie i szorstko brzmiącym akordem syntezatorowego basu w podkładzie okazjonalnie wspartym miękką, ale masywną partią gitary basowej w gościnnym wykonaniu Douglasa Lubahna, krótkimi akordami gitarowymi, chłodną i zapętloną w bluesowym stylu solówką organową, oraz wysoko brzmiącym riffem gitarowym układającym się w zapętloną linię melodii przechodzącą również w rozbudowaną i bluesową linię melodii, w której riff gitarowy przyjmuje z czasem też bardziej gładkiego i wysokiego rejestru brzmieniowego. Będący w stanie kompletnego upojenia alkoholowego Jim Morrison śpiewa szorstkim głosem w wyraźnie żywiołowo-bluesowym i emocjonalnym stylu, niekiedy przechodząc od półszeptanej, przez łagodną, po wykrzyczaną formę wokalną; wokalista wykonuje też deklamacje i monologi. W drugiej części ścieżki w tle Ray Manzarek, Robby Krieger i John Densmore chórem wyśpiewują sentencję ,,Get together one more time" (zbierzmy / spotkajmy się jeszcze raz). To idealne podsumowanie całej zawartości albumu, stanowiące też jedną z najbardziej kultowych piosenek w repertuarze The Doors. Do historii przeszło słynne jej wykonanie koncertowe w 1969 roku w Miami w hali Dinner Key Auditorium, podczas którego pijany Jim Morrison nazwał publiczność idiotami i niewolnikami, co zakończyło się aresztowaniem wokalisty i oskarżeniem go o nawoływanie do zamieszek oraz o publiczne obnażanie się. Utwór Five to One uważany jest przez wielu krytyków muzycznych za prekursora stylu heavy metal.
   Po ogromnym sukcesie komercyjnym debiutanckiego wydawnictwa formacji, The Doors, jak i sukcesie oraz pozytywnym przyjęciu przez fanów i krytyków muzycznych albumu Strange Days w 1967 roku, wydawnictwo Waiting for the Sun przyniosło lekkie rozczarowanie. Dziennikarze i krytycy muzyczni oraz fani zarzucali zespołowi zbyt ogólne pójście w popowym kierunku oraz nierówność zaprezentowanego materiału wobec dwóch poprzednich albumów - choć znaczna część krytyków i dziennikarzy muzycznych wystawiała pozytywne opinie o wydawnictwie. Warto jednak wziąć pod uwagę fakt, iż album Waiting for the Sun powstawał w niezwykle ciężkim dla formacji okresie charakteryzującym się ogromną popularnością i wielkimi oczekiwaniami wobec niej z jednej strony, oraz pogłębiającym się uzależnieniem od alkoholu Jima Morrisona ze strony drugiej, a mimo to współcześnie wydawnictwo uważane jest za jedno z najlepszych i najbardziej kultowych albumowych dzieł światowego rocka psychodelicznego.
   Na przekór skrajnym opiniom wydawnictwo Waiting for the Sun odniosło ogólnoświatowy sukces komercyjny, docierając w USA do 1. miejsca w zestawieniu US Billboard 200 (co jest jedynym tego typu osiągnięciem w twórczości The Doors), w Wlk. Brytanii zajęło 16. miejsce w zestawieniu UK Albums, zaś w kanadyjskim zestawieniu Canada Top Albums uplasowało się na 3. pozycji. Album z nakładem miliona sprzedanych egzemplarzy zdobył status Platynowej Płyty w USA, taki sam status zdobył w Kanadzie, gdzie sprzedał się w nakładzie 100 tys. sztuk. Status Złotej Płyty wydawnictwo zdobyło w Niemczech i Wlk. Brytanii, gdzie sprzedało się w nakładzie 250 tys. i 100 tys. egzemplarzy, zaś status podwójnej Złotej Płyty zdobyło we Francji z wynikiem 200 tys. sprzedanych sztuk.


Tracklista:


„Hello, I Love You” – 2:14
„Love Street” – 3:06
„Not to Touch the Earth” – 3:54
„Summer’s Almost Gone” – 3:20
„Wintertime Love” – 1:52
„The Unknown Soldier” – 3:10
„Spanish Caravan” – 2:58
„My Wild Love” – 2:50
„We Could Be So Good Together” – 2:20
„Yes, the River Knows” – 2:35
„Five to One” – 4:22


Personel:


Jim Morrison – vocals
Ray Manzarek – keyboards, piano on "Yes, the River Knows"
Robby Krieger – guitar
John Densmore – drums


Muzycy dodatkowi:


Douglas Lubahn – occasional bass, electric bass on "Spanish Caravan"
Kerry Magness – bass guitar on "The Unknown Soldier"
Leroy Vinnegar – acoustic bass on "Spanish Caravan"

 


Written by, © copyright August 2011 by Genesis GM.

Kraftwerk - Ralf & Florian, 1973;
23 listopada 2024, 22:25

Ralf & Florian - trzeci album studyjny legendarnej niemieckiej formacji rockowo-elektronicznej, Kraftwerk, wywodzącej się z nurtu krautrocka. Po ukazaniu się w styczniu 1972 roku drugiego wydawnictwa studyjnego zespołu, Kraftwerk 2, przez cały 1972 rok jego muzycy byli raczej mało aktywni poza nielicznymi koncertami, które miały miejsce w RFN między kwietniem a czerwcem. W tym czasie muzycy podejmowali decyzję, w którym muzycznym kierunku podążyć - bardziej rockowym czy syntezatorowym. Ostatecznie formacja poszerzyła swoje instrumentarium o dodatkowe syntezatory, w tym Minimoog i EMS Synthi AKS, który posłużył jako sekwencer. Zmianie uległ również wizerunek zespołu, który jawił się teraz jako duet, ,,muzyczne małżeństwo idealne", co odzwierciedlać miała okładka albumu Ralf & Florian, na której inspirowany słynną okładką z bananem autorstwa legendarnego amerykańskiego artysty-malarza, Andy'ego Warhola, z debiutanckiego wydawnictwa studyjnego kultowej amerykańskiej formacji art rockowej, The Velvet Underground (The Velvet Underground and Nico, 1967), stanowiący wówczas wizerunkowy symbol Kraftwerk drogowy pachołek ostrzegawczy, został przesunięty ku górze, zaś znacznie większą część okładki zajęło czarno-białe zdjęcie obu muzyków - Ralfa Hüttera i Floriana Schneidera-Eslebena, autorstwa fotografa, Roberta Francka. Natomiast wnętrze okładki albumu zdobiły rysunki autorstwa poety i artysty-malarza, Emila Schulta, który w zespole pełnił również funkcję muzyka koncertowego (skrzypce elektryczne), ilustrujące każdy z zawartych na wydawnictwie utworów, jeden zaś z rysunków przedstawiał rodzinne miasto formacji, Düsseldorf, opatrzony mottem ,,In Düsseldorf am Rhein, klingt es bald!", co oznaczało: ,,W Düsseldorfie nad Renem zabrzmi to wkrótce". Po raz pierwszy pojawiły się też charakterystyczne, wymyślone i zaprojektowane przez Emila Schulta neony z imionami muzyków, ,,Ralf" i ,,Florian", które stały się symbolem zespołu podczas jego koncertów. Owe neony pojawiały się również w prezentowanych przez formację teledyskach (w następnych latach dochodziły kolejne, z imionami pozostałych muzyków).
   Materiał nagrywany i mixowany był między majem a lipcem 1973 roku w studiu Kling Klang w Düsseldorfie, w studiach Cornet i Rhenus w Kolonii oraz Studio 70 w Monachium. Za brzmienie albumu, podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich wydawnictw studyjnych zespołu, odpowiedzialny był legendarny inżynier dźwięku, Conrad Plank.
   Wydawnictwo Ralf & Florian swoją premierę miało w październiku 1973 roku nakładem holenderskiej wytwórni, Philips Records (Europa), oraz brytyjskiej wytwórni, Vertigo Records (Wlk. Brytania, USA), zaś jego setlistę rozpoczyna kompozycja Elektrisches Roulette poprzedzona introdukcją złożoną z zawijającej się, nisko, szorstko i archaicznie brzmiącej partii syntezatorowej, na którą nachodzi równie zawijająca się zimna i wibrująca solówka klawiszowa o bardzo wysokim, retrospektywnym i wysmukłym brzmieniu w stylu twórczości z lat 60. kanadyjskiego kompozytora muzyki elektronicznej i producenta muzycznego, Morta Garsona. Ciekawostką jest, iż ów wstęp schematem przypomina późniejszą introdukcję utworu Space Lab z wydanego przez Kraftwerk w kwietniu 1978 roku albumu The Man Machine. W zasadniczej części ścieżki początkowo brak jest konwencjonalnej sekcji rytmicznej, choć w tle słychać jest utrzymujące dynamiczne i równomierne tempo klekoczące postukiwania, a także delikatne i dynamiczne stukoty różnego rodzaju utrzymujące jednostajne, zagęszczone i dynamiczne tempo, również quasi plemienną bądź zapętloną rytmikę - wszystkie stukające odgłosy imitują jednak dźwięki obracającej się ruletki. Sekcja perkusyjna ogranicza się do utrzymujących równomierne i spowolnione tempo krótkich i zagęszczonych partii uderzeń perkusyjnego werbla, które z czasem ustają finalizowane pojedynczym uderzeniem partii werbla, jednak w drugiej połowie kompozycji następuje partia zmasowanych uderzeń werbla perkusyjnego finalizowana delikatnym i pojedynczym uderzeniem w perkusyjny talerz, po pewnym czasie zaś sekcja perkusyjna zaczyna przybierać ukształtowanej formy, po krótkich perkusyjnych ewolucjach przyjmując zapętlone i bojowe tempo wsparte krótkimi i zagęszczonymi partiami uderzeń perkusyjnego werbla utrzymującymi równomierne i spowolnione tempo przecinane przez pojedyncze i delikatne uderzenie w perkusyjny talerz - w międzyczasie zapętlone i bojowe tempo partii perkusyjnej ustaje. Bliżej końcowej fazy utworu sekcja perkusyjna na krótki moment rozpędza się do jednostajnego i dynamicznego tempa, w którym partie perkusyjnego werbla ułożone są na przemian - w krótkie i zagęszczone partie uderzeń oraz pojedyncze uderzenie, z czasem również ze wsparciem pojedynczego uderzenia w perkusyjny talerz występującego wraz z pojedynczym uderzeniem partii werbla. W końcowej fazie ścieżki sekcja perkusyjna na moment ustaje, by wrócić ze zmasowaną partią uderzeń perkusyjnego werbla i ustać definitywnie. W podkładzie występuje subtelna i zapętlająca się sekcja syntezatorowego basu czasami wsparta dodatkową, chropowato brzmiącą syntezatorową partią basową. Warstwa muzyczna złożona jest z chłodnej partii klawiszowej o gładkim brzmieniu klarnetu układającej się w zapętloną linię melodii, którą tworzy również wysoko i bardziej masywnie brzmiąca solówka klawiszowa, tworzącej pętlę w tle, znanej już z introdukcji zimnej i wibrującej, niekiedy przyjmującej bardziej subtelnej formy partii klawiszowej o bardzo wysokim, retrospektywnym i wysmukłym brzmieniu kojarzącej się z twórczością z lat 60. Morta Garsona, subtelnej i zapętlającej się partii gitarowej o klasycznym brzmieniu, dynamicznych i jazzowo zabarwionych partii pianina elektrycznego o klasycznym brzmieniu wspartych też dyskretnie miękkimi partiami pianina elektrycznego, przeciągłych i chwiejących się partii skrzypiec, subtelnych, chłodnych i przeciągłych partii fletu elektrycznego, początkowo układających się w jazzowo zabarwioną linię melodii bardziej delikatnych i wysoko brzmiących partii pianina elektrycznego, które przechodzą w dynamiczną, jazzową formę, oraz wysoko brzmiących partii gitarowych, w tle słychać jest również dyskretny, miękki i bezdźwięczny warkot syntezatorowy. W drugiej części kompozycji w warstwie muzycznej pojawia się dodatkowo przeciągła, rozległa, wysoko i archaicznie brzmiąca partia klawiszowa z czasem przechodząca w zapętloną i rozmytą linię melodii w tle, zaś końcowej fazie ścieżki występuje wysoko brzmiąca partia gitary akustycznej. Całość zamykają terkoczące dźwięki ręcznego automatu do gier hazardowych wsparte dyskretnie krótkim i klasycznie brzmiącym akordem pianina elektrycznego. Pierwsze co rzuca się na uwagę, to fakt, iż utwór wykształca już ten charakterystyczny styl i brzmienie twórczości Kraftwerk znane z takich późniejszych kompozycji, jak Kometenmelodie 2 (wydawnictwo Autobahn, 1974), Airwaves (album Radio-Activity, 1975), czy Metropolis (wydawnictwo The Man-Machine, 1978), choć jest to już ostatni raz, kiedy zespół w swojej twórczości użył tradycyjnego zestawu perkusyjnego.
   Pozbawiona sekcji rytmicznej miniatura Tongebirge wypełniona jest przede wszystkim efektownymi, rozległymi i nakładającymi się na siebie, długimi, folkowymi i przechodzącymi w zawirowania partiami fletu klasycznego i fletu elektrycznego w wykonaniu Floriana Schneidera, ze wsparciem chłodnych, długich i zapętlających się partii klawiszowych o brzmieniu fletu, przeciągłych, wysoko i chropowato brzmiących partii klawiszowych, przeciągłych, nisko i archaicznie brzmiących partii klawiszowych, subtelnych, przeciągniętych, wibrujących i nisko brzmiących partii syntezatorowych, rozległej, nisko i szorstko brzmiącej partii syntezatorowej, oraz układającej się w silnie rozmytą bądź lekko zapętlającą się linię melodii chłodnej partii klawiszowej o wysokim brzmieniu przypominającym dźwięk gładkiego i wysoko brzmiącego riffu gitarowego. Niekiedy w tle słychać jest delikatne, krótkie i dyskretne pogwizdywania fletowe. Ciekawostką jest fakt, iż w pierwszej połowie numeru pojawia się słyszalny w tle delikatny stukot wywołany zapewne przewróceniem się w studiu jakiegoś przedmiotu. Ów niewielki defekt został niezauważony i nieusunięty przez Conny'ego Planka, jak i muzyków formacji, co jednak dodaje kompozycji pewnej surowości, organiczności, a nawet duchowości - elementów, których tak bardzo pozbawiona była nie tylko późniejsza twórczość Kraftwerk, ale i twórczość wykonawców wywodzących się z szeroko pojętej muzyki elektronicznej, dbających o to, by brzmienie komponowanej przez nich muzyki było jak najbardziej idealne i sterylne. A przecież nikt nie jest idealny; muzykę tworzy człowiek, a żaden człowiek nie jest idealny, pozbawiony wad. I taka powinna być też muzyka, która odzwierciedla, pełen mniejszych lub większych wad, charakter tworzącego ją człowieka - nawet jeżeli jest to muzyka elektroniczna.
   Utwór Kristallo prezentuje nie tylko popowe, ale wręcz przebojowe oblicze twórczości Kraftwerk. Elektroniczna sekcja perkusyjna utrzymuje dynamiczne tempo uderzenia 2 na 1 podszytego dyskretnie wysokim, chropowatym i archaicznym brzmieniem klawiszowym werbla, podkład wypełnia miękki, ale wyrazisty, chropowato brzmiący basowy puls sekwencerowy wsparty też krótkimi basowymi zapętleniami syntezatorowymi, wygiętymi, nisko i chropowato brzmiącymi nakładkami bądź przeciągnięciami syntezatorowymi oraz krótkimi i miękkimi basowymi akordami syntezatorowymi. Tło wypełnione jest subtelnym, wysokim i archaicznym brzmieniem syntezatorowym. W warstwie muzycznej główną rolę pełnią tworzące chwytliwą, zapętloną i barokowo zabarwioną linię melodii chłodne partie klawiszowe o krystalicznym i wysokim brzmieniu klawesynu dyskretnie wsparte partiami cytry i pianina elektrycznego, w tle słychać jest również zapętlone efekty szumów generowane przez talerz elektronicznej perkusji. I kiedy warstwa muzyczna wycisza się zmierzając ku końcowi, następuje interlude kompozycji, początkowo złożone ze wstecznie odtworzonych dotychczasowych partii instrumentalnych w postaci chłodnych partii klawiszowych o krystalicznym i wysokim brzmieniu klawesynu, subtelnego, zdegradowanego i miękkiego pulsu basowego sekwencera w podkładzie oraz utrzymującej odwrócone od poprzedniego tempo elektronicznej perkusji utrzymującej teraz tempo uderzenia werbla 1 na 2. Jednak dość nagle i niespodziewanie struktura muzyczna zmienia się i nabiera rozpędzonej dynamiki, choć brak jest sekcji rytmicznej. Dynamikę warstwy muzycznej tworzą komponenty muzyczne w postaci zapętlającego i urywającego się, dynamicznego, twardego, wysoko, matowo i archaicznie brzmiącego pulsu sekwencerowego w podkładzie, twardych i wysoko brzmiących pulsacji sekwencerowych, krótkich, wysoko, chropowato i archaicznie brzmiących partii klawiszowych oraz tworzących dynamicznie zapętlającą się i barokową linię melodii chłodnych partii klawiszowych o krystalicznym i wysokim brzmieniu klawesynu dyskretnie wspartych partiami cytry i pianina elektrycznego. W samej końcowej fazie interlude struktura muzyczna ponownie spowalnia do wstecznie odtworzonych partii instrumentalnych oraz odwróconego od poprzedniego tempa elektronicznej perkusji utrzymującej tempo uderzenia werbla 1 na 2, choć tym razem miękki sekwencerowy puls basowy w podkładzie tworzy krótkie i bardziej masywne zapętlenia, zaś chłodne partie klawiszowe o krystalicznym i wysokim brzmieniu klawesynu zostają zniekształcone przyjmując przeciągnięte i nakładające się na siebie formy o wysokim i wysmukłym brzmieniu. W utworze Kristallo muzycy Kraftwerk nie tylko po raz pierwszy w swojej twórczości użyli sekwencera, ale i ukazali swój niesamowity potencjał twórczy i przebojowy, jaki niebawem miał eksplodować na skalę światową, czyniąc z zespołu jednym z największych i najbardziej inspirujących wykonawców na świecie. Inną ciekawą rzeczą jest fakt, że w 1975 roku w trakcie trasy koncertowej Kraftwerk promującej album Autobahn, jeden z dziennikarzy muzycznych stwierdził, iż muzycy formacji prezentują się podczas występów niczym manekiny, co podchwycił Ralf Hütter, który zmienił tytuł kompozycji Kristallo na Showroom Dummies oraz dodał kilka nowych komponentów klawiszowych. De facto to właśnie na bazie utworu Kristallo powstała później piosenka Showroom Dummies, która ukazała się na wydawnictwie Trans-Europe Express oraz została wydana na singlu w sierpniu 1977 roku.
   Dla odmiany Heimatklänge to numer, który prezentuje melancholijny, deszczowo-jesienny klimat. Warstwa muzyczna składa się z nisko i archaicznie brzmiącego tła syntezatorowego, spokojnych partii klasycznego pianina, rozległych, nakładających się na siebie, tworzących rozmytą i wznoszącą się linię melodii partii fletu klasycznego i elektrycznego wspartych też subtelną partią saksofonu, oraz pojawiającej się okazjonalnie subtelnej, wznoszącej się, wysoko i gładko brzmiącej partii klawiszowej. Brak jest sekcji rytmicznej, zaś w partiach instrumentalnych słychać jest też wyraźne podobieństwo do późniejszej kompozycji, Morgenspaziergang, finalizującej następny album formacji, Autobahn.
   Przebojowy potencjał twórczości Kraftwerk ujawnia się również w utworze Tanzmusik, opartym na utanecznionym, jednostajnym i kołyszącym się tempie organowego automatu perkusyjnego, Rhythm Ace, wspartego utrzymującym tempo 1 na 2 uderzenia beatu podkładu rytmicznego elektronicznej sekcji perkusyjnej. To samo tempo generowane przez ten sam automat perkusyjny pojawiło się już na poprzednim wydawnictwie studyjnym zespołu, Kraftwerk 2, w kompozycji Klingklang. Automat perkusyjny Rhythm Ace wykorzystywany był również na kolejnych dwóch albumach Kraftwerk, Autobahn i Radio-Activity, zaś utanecznione, jednostajne i kołyszące tempo miało się stać znakiem rozpoznawczym twórczości formacji, w tym jej największego przeboju, piosenki The Model (wydawnictwo The Man-Machine). W utworze Tanzmusik w podkładzie występuje subtelna i zapętlająca się sekcja syntezatorowego basu, warstwę muzyczną tworzą układające się w zapętloną i chwytliwą linię melodii partie pianina elektrycznego wsparte partiami klasycznego pianina oraz dodatkowymi, chłodnymi i rozwibrowanymi partiami pianina elektrycznego. Struktura muzyczna posiada także subtelne, chłodne, wznoszące się i opadające przestrzenie o wysokim brzmieniu wokalicznym wsparte też wysoko brzmiącymi wokalizami w wykonaniu Ralfa Hüttera. Warstwę muzyczną dodatkowo wspierają nieoczywiste dźwięki akustyczne, jak często zapętlające się stukoty, uderzenia w perkusyjny talerz, partie dzwonków, krótkie, ale przeciągnięte zagrywki na wibrafonie, klaśnięcia dłońmi, występujące w drugiej części numeru imitujące groove dźwięki pocierania o twardy i szorstki materiał, czy wreszcie groteskowo brzmiące pojękiwania i cmoknięcia w wykonaniu Ralfa Hüttera pojawiające się w końcowej fazie ścieżki. Zwraca uwagę fakt, iż w kompozycji Tanzmusik słychać jest już namiastkę utworu Autobahn, który niedługo miał wejść do kanonu światowej muzyki rockowej.
   Album finalizuje składająca się z czterech wątków (dwóch pierwszych krótkich oraz długich dwóch pozostałych wątków), blisko 14-minutowa suita, Ananas Symphonie. Jej pierwszy krótki, niespełna 40-sekundowy wątek wstępny polega na długich, orientalnych partiach cytry przechodzących z czasem w spokojną, zapętloną i orientalną (dalekowschodnią) linię melodii. Drugi krótki, nieco ponad 1-minutowy wątek ścieżki zawiera orientalnie zabarwione partie gitary hawajskiej wsparte bardziej subtelnymi zagrywkami gitary akustycznej, przeciągłą partię klawiszową o niskim brzmieniu fletu tworzącą orientalną linię melodii, krótkie, miękkie i wysoko brzmiące partie klawiszowe układające się w dynamicznie zapętloną linię melodii, oraz subtelną partię organowego automatu perkusyjnego Rhythm Ace utrzymującego przyspieszony i zapętlony beat w tempie bossa novy. Jednak najważniejszym elementem jest tu pojawienie się po raz pierwszy w twórczości Kraftwerk warstwy lirycznej i przetworzonej przez wokoder, wysoko i chropowato brzmiącej partii wokalnej w wykonaniu Floriana Schneidera. Warstwa tekstowa nie jest jednak specjalnie rozbudowana, a polegająca na powtórzonej przez instrumentalistę po trzykroć tytułowej frazie kompozycji. Niemniej od tej pory warstwa tekstowa i partie wokalne staną się ważnym elementem twórczości zespołu, choć akurat Florian Schneider miał odgrywać w tej sferze rolę bardziej drugoplanową, przetwarzając swoje partie wokalne przez wokoder, zaś rolę głównego wokalisty przejąć miał Ralf Hütter. Trzeci, już znacznie dłuższy, trwający cztery i pół minuty wątek utworu rozpoczyna się wejściami gitary hawajskiej wspartymi miękkimi, wysoko, matowo brzmiącymi i lekko chwiejącymi się partiami organowymi podszytymi dyskretnym, archaicznym i wysokim brzmieniem klawiszowym. Z czasem struktura muzyczna wypełniona jest chłodną, gładko, wysoko i archaicznie brzmiącą partią klawiszową o zabarwieniu dźwiękowym fletu tworzącą rozmytą linię melodii, spokojnymi, bluesowymi i wysoko brzmiącymi partiami gitary hawajskiej, układającymi się w rozmytą linię melodii chłodnymi partiami klawiszowymi o wysokim, gładkim i archaicznym brzmieniu, bardzo charakterystyczną dla ówczesnego stylu i brzmienia Kraftwerk chłodną, miękką, wysoko brzmiącą i zapętloną partią organową Farfisy przechodzącą też w przeciągłe i subtelne formy, oraz tworzącą załamania w stylu hawajskim bardziej masywnie, wysoko i matowo brzmiącą, lekko wibrująco-chwiejącą się partia organową. Tło subtelnie wypełnia niskie brzmienie organowe wsparte nabierającymi intensywności przeciągłymi szumami organowymi, podkład zawiera miękką sekcję gitary basowej, brak jest sekcji rytmicznej. Po dłuższej chwili wszystkie komponenty muzyczne wtapiają się w zmasowane szumy organowe, do których minimalizuje się struktura muzyczna, zaś kompozycja w tym czasie przechodzi w swój czwarty, najdłuższy, ponad 7-minutowy wątek, gdzie formacja w zasadzie powraca strukturą muzyczną do stylistyki z wydawnictwa Kraftwerk 2. Sekcja automatu perkusyjnego utrzymuje spokojne i zapętlone w stylu bossa novy tempo wsparte równomiernym i spokojnym groove'em oraz dodatkową, dyskretną i powoli zapętlającą się partią bongosów, podkład wypełnia miękka, ale masywna sekcja gitary basowej. Ogranowe szumy opadają i cichną ginąc w warstwie muzycznej złożonej ze spokojnych, orientalnie zabarwionych partii gitarowych tworzących też chwyty hawajskie bądź bluesowe, wysoko zawieszonej psychodelicznej przestrzeni organowej o wysokim brzmieniu generowanym przez partię Hammonda, charakterystycznej dla ówczesnego stylu i brzmienia twórczości Kraftwerk chłodnej, miękkiej i wysoko brzmiącej partii organowej Farfisy tworzącej silnie rozmytą linię melodii, oraz partii gitary akustycznej.
   Album Ralf & Florian stanowił pewien przełom w twórczości Kraftwerk, bowiem to właśnie na nim ostatecznie wykrystalizowały się charakterystyczne brzmienie i muzyczny styl zespołu, które przybrały romantycznego charakteru stanowiącego wizerunek jego twórczości. Wydawnictwo, choć było promowanie w niemieckiej TV, m.in. w kultowym programie muzycznym stacji ZDF TV, Aspekte, nie odniosło co prawda sukcesu komercyjnego, ale prezentowało ogromny potencjał twórczy, jakim dysponował Kraftwerk i który eksplodował ponad rok później wraz wydaniem czwartego albumu formacji, Autobahn, w listopadzie 1974 roku. Ogólnoświatowy sukces komercyjny wydawnictwa Autobahn sprawił, iż w 1975 roku również album Ralf & Florian wzbudził spore zainteresowanie, szczególnie w USA, gdzie dotarł do 160. miejsca w zestawieniu US Billboard 200. W 2008 roku brytyjski magazyn muzyczny, Fact, uznał wydawnictwo Ralf & Florian za jeden z 20 najlepszych albumów muzyki ambient, jakie ukazały się.
   Pod koniec 1973 roku, w trakcie trasy koncertowej promującej wydawnictwo Ralf & Florian, do koncertowego składu Kraftwerk dołączyli perkusista art rockowego zespołu niemieckiego The Spirits of Sound, Wolfgang Flür, oraz skrzypek i klawiszowiec niemieckiej formacji free jazzowej Synthesis, Klaus Röder - obaj na stałe dołączyli do składu Kraftwerk w 1974 roku, w trakcie sesji nagraniowej albumu Autobahn.


Tracklista:


1. „Elektrisches Roulette” 4:19
2. „Tongebirge” 2:50
3. „Kristallo” 6:18
4. „Heimatklänge” 3:45
5. „Tanzmusik” 6:34
6. „Ananas Symphonie” 13:55


Personel:


Ralf Hütter – vocals, keyboards, organ, electronics, bass guitar, guitar, zither, drums, percussion
Florian Schneider – vocals, keyboards, electronics, flute, violin, guitar, percussion


Personel dodatkowy / techniczny:


Emil Schult – "musicomix" poster design.
Konrad "Conny" Plank – sound engineer.
Barbara Niemöller – rear cover photo.
Robert Franck – front cover photo.

 


Written by, © copyright August 2011 by Genesis GM.

Queen - The Works, 1984;
20 listopada 2024, 23:30

The Works - jedenaste wydawnictwo studyjne brytyjskiej formacji glam rockowej, Queen, nagrywane między sierpniem 1983 a stycznie 1984 roku w studiach Record Plant w Los Angeles i Musicland, ukazało się 27 lutego 1984 roku. Współproducentem nagrań był niemiecki inżynier dźwięku, Reinhold Mack, znany ze współpracy z takimi wykonawcami, jak m.in. Czesław Niemen, T. Rex, Scorpions, The Rolling Stones, Deep Purple, Electric Light Orchestra czy Sparks.
   Po wydaniu w 1982 roku albumu Hot Space, na którym muzycy Queen wprowadzili syntezatory mieszając style funk i disco, wokalista zespołu, Freddie Mercury, ściął włosy na krótkiego jeża i zapuścił słynne wąsy, doprowadzając fanów Queen do rozpaczy. Na formację spadła fala krytyki, w związku z czym muzycy postanowili odpocząć od siebie nawzajem przez kolejny rok i zająć się solowymi projektami.
   Muzycy Queen ponownie zwarli wspólne szyki w sierpniu 1983 roku, wchodząc do studia ze świeżym materiałem na jedenaste studyjne wydawnictwo, The Works, jednocześnie zespół podpisał kontrakt z wytwórnią EMI. Formacja, po sporej krytyce poprzedniego albumu, postanowiła powrócić do swoich korzeni i bardziej rockowego grania, jednakże wcale nie zamierzała rezygnować z syntezatorów, w których muzycy odkryli nieograniczone możliwości tworzenia. Co więcej, otwierający wydawnictwo wydany na singlu 23 styczna 1984 roku utwór Radio Ga Ga był ewidentnym zerwaniem z rockową tradycją muzyczną, jakiego nie było nawet na albumie Hot Space. Zespół, który do końca lat 70. opatrywał swoje wydawnictwa słynnym hasłem ,,No Synths" nagrał właśnie piosenkę, w której - ku rozpaczy swoich ortodoksyjnych fanów - nie ma ani jednego akordu zagranego na gitarze i ani jednego uderzenia żywej sekcji perkusyjnej! Jednak 1984 rok był szczytem popularności synth popu. To co wywołało rozpacz u jednych, było ukłonem wobec drugich - fanów elektronicznych brzmień. Kompozycja Radio Ga Ga, której tytuł zaczerpnięto od ,,pomysłów"... 3-letniego syna perkusisty formacji, Rogera Taylora, będącego autorem utworu, przyciąga futurystycznym klimatem, którego nie dałoby rady osiągnąć przy użyciu partii gitarowych. Chłodne, klawiszowe linie melodii jak żywo przypominają klimaty zaczerpnięte z albumów kultowego synth popowego zespołu niemieckiego Kraftwerk, Radio Activity (1985) i Trans-Europe Express (1977). Zresztą wpływy twórczości formacji Kraftwerk są tu wyjątkowo silne, co słychać jest w chłodnym brzmieniu partii klawiszowych, mocnym, industrialnym pulsie basowym sekwencera w podkładzie, jednostajnym tempie automatycznej sekcji perkusyjnej, czy wreszcie przetworzonej wokoder, wysoko i metalicznie brzmiącej frazie ,,Ra-dio" w tle, która nie pozostawia wątpliwości co do muzycznych inspiracji. A wszystko ukoronowane zostało silną partią wokalną w wykonaniu Freddi'ego Mercury'ego. Teledysk piosenki, niczym teledysk do kompozycji Trans-Europe Express, osadzony został w futuryzmie z wykorzystaniem kadrów z kultowego filmu niemieckego, Metropolis, z 1927 roku, w reżyserii Fritza Langa, w którym muzycy Queen poruszają się futurystycznym latającym samochodem. Na koniec teledysku pojawia się napis: ,,Thanks To Metropolis". Utwór Radio Ga Ga, choć obarczony sporym ryzykiem (starzy ortodoksyjni fani zespołu) stał się światowym hitem (w Polsce w lutym 1984 roku, na liście przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia utwór zaliczył debiut na 4. miejscu i utrzymał się w zestawieniu przez następne 13 tygodni), do dziś pozostając klasykiem w twórczości Queen, obok takich standardów jak piosenki Show Must Go On, Bohemian Rapsody czy We Are The Champions. Jest to najczęściej grana kompozycja w repertuarze formacji, która w dodatku nie zatraciła swojej autentyczności. Jedną z ciekawostek jest fakt, że początkowo utwór Radio Ga Ga miał znaleźć się na solowym wydawnictwie studyjnym Rogera Taylora, Strange Frontier (1984), jednak zafascynowany synth popem Freddie Mercury zasugerował autorowi, by piosenka weszła do repertuaru Queen, zaś reszta muzyków zespołu przychyliła się do pomysłu wokalisty.
   Żeby jednak wszystko było jasne, długo wyczekiwany album The Works, miał być powrotem do hardziej rockowych brzmień, tak więc po synth popowym otwarciu i ukłonie w stronę synth popowych słuchaczy, musiał być i ukłon w stronę tych ortodoksyjnych, rockowych fanów Queen. Hardrockowy kompozycja Tear It Up stylem i ciężkimi riffami gitarowymi nawiązuje do słynnego numer We Will Rock You! (wydawnictwo News of the World, 1977). Ta swoista retrospektywa trwa dalej. Wydana na singlu 16 lipca 1984 roku piosenka It's a Hard Life bezpośrednio nawiązuje do operowo-rockowego stylu utworu Bohemian Rhapsody (album A Night at the Opera, 1975), a wielkim miłośnikiem opery był właśnie Freddie Mercury. Singiel odniósł sukces komercyjny notując w Wlk. Brytanii 6. miejsce zestawienia UK Singles, 26. miejsce w Niemczech, czy 72. miejsce w zestawieniu US Billboard Hot 100 w USA.
   Man on the Prowl to numer, który utrzymany jest w klasycznym, niebędącym obcym dla twórczości z lat 70. Queen, stylu rockabilly, gdzie Freddie Mercury świetnie wokalnie nawiązuje do stylu śpiewanie słynnego amerykańskiego piosenkarza, Elvisa Presleya.
   Machines (or Back To Humans) jest jednym z najbardziej osobliwych utworów w twórczości Queen. Struktura muzyczna jest tu połączeniem synth popu zabarwionego twórczością formacji Kraftwerk, z przetwarzanym przez wokoder, nisko i warkotliwie brzmiącą partią wokalną w wykonaniu Rogera Taylora w tle oraz silną, rockową partią wokalną w wykonaniu Freddie'go Mercury'ego, w połączeniu z heavy-rockowymi i glam-rockowymi, ciężkimi riffami gitarowymi.
   Wydana na singlu 2 kwietnia 1984 roku piosenka I Want to Break Free, to obok kompozycji Radio Ga Ga, drugi z największych przebojów w repertuarze zespołu, będących jego muzycznym wizerunkiem. I Want to Break Free to numer, który także jest utrzymany w stylistyce synth popowej, ale już nie tak radykalnej jak piosenka Radio Ga Ga. Styl synth popu połączony jest tu z akompaniamentem partii gitarowych. Duże kontrowersje natomiast budził teledysk, w którym muzycy formacji przebrani są za kobiety (Freddie Mercury zachowuje swój irytujący fanów słynny wąs), choć w rzeczywistości była to parodia brytyjskiej telenoweli telewizyjnej, ,,Coronation Street". Mimo wielu kontrowersji singiel osiągnął komercyjny docierając w USA 45. miejsca w zestawieniu US Billboard Hot 100 oraz 51. miejsca zestawienia US Dance Club Songs, w Wlk. Brytanii zajął 3. miejsce w zestawieniu UK Singles, zaś w RFN uplasował się na 4. miejscu. Do 1. miejsca singiel doszedł w Austrii, Belgii, Holandii, Portugalii i RPA, 2. miejsce zajmował w Irlandii i Szwajcarii, zaś na 3. pozycji znalazł się na ogólnoeuropejskim zestawieniu European Top 100 Singles.
   Kompozycja Keep Passing the Open Windows jest połączeniem new wave, trochę w stylu twórczości brytyjskiego zespołu, Ultravox, starego, operowego stylu twórczości Queen z lat 70. oraz glam rocka.
   Jako ostatni z zestawienia wydawnictwa na singlu 10 września 1984 roku został wydany utwór Hammer to Fall, który jest powrotem do stylu starej twórczości Queen z początków lat 70., charakteryzującej się ostrymi, hardrockowymi riffami gitarowymi. Piosenka doskonale sprawdzała się w trakcie koncertów i do dziś jest jednym ze sztandarowych pozycji w twórczości formacji. Singiel notowany był na 3. miejscu w RPA, 13. miejscu w zestawieniu UK Singles Chart w Wlk. Brytanii, 24. miejscu w Polsce w radiowym zestawieniu Listy Przebojów Programu Trzeciego, czy 69. miejscu w Australii.
   Całość wieńczy przepiękna, akustyczna ballada Is This the World We Created...? z przejmującą partią wokalną w wykonaniu Freddie'go Mercury'ego, oparta wyłącznie na partiach akustycznej gitary.
   Album The Works do dziś budzi skrajnie różne opinie, może przez wzgląd, iż zespół nazbyt usilnie starał się nawiązać do własnej twórczości z lat 70., a zdaniem niektórych kompozycje pochodzące z wydawnictwa są tylko gorszą kopią standardów z lat 70. Tak czy inaczej album okazał się światowym przebojem osiągając 2. miejsce w zestawieniu UK Albums w Wlk. Brytanii, 23 miejsce zestawienia US Billboard 200 w USA, oraz 3. miejsce w zestawieniu Offizielle Top 100 w Niemczech. Ponadto wydawnictwo zajęło w Holandii, 2. miejsce na ogólnoeuropejskim zestawieniu European Top 100 Albums oraz w Austrii i Norwegii, 3. miejsce w Szwecji i Szwajcarii, czy 4. miejsce we Włoszech. Album sprzedał się w nakładach w 500 tys. egzemplarzy W USA i Niemczech (status Złota i Platyny), 300 tys. sztuk w Wlk. Brytanii (status Platyny), 100 tys. egzemplarzy w Australii, Brazylii (status Złota), Kanadzie (status Platyny) oraz Francji (status Złota), 75 tys. sztuk w RPA (status potrójnego Złota), 50 tys. egzemplarzy w Austrii (status Platyny), Włoszech (status Złota), Holandii (status Złota), Hiszpanii (status Złota) oraz Szwajcarii (status Platyny), 20 tys. sztuk w Polsce (status Platyny), oraz 10 tys. egzemplarzy w Danii (status Złota).


Tracklista:


1. "Radio Ga Ga" 5:48
2. "Tear It Up" 3:28
3. "It's a Hard Life" 4:08
4. "Man on the Prowl" 3:28
5. "Machines (or 'Back to Humans')" 5:10
6. "I Want to Break Free" 3:20
7. "Keep Passing the Open Windows" 5:21
8. "Hammer to Fall" 4:28
9. "Is This the World We Created...?" 2:13


Personel:


Freddie Mercury – lead vocals (all tracks), backing vocals (3–8), piano (3, 4,[9] 7), synthesizer (1, 7), sampler (1)
Brian May – electric guitar (all but 9), acoustic guitar (9), synthesizer (5), backing vocals (1, 3–5, 7–8)
Roger Taylor – acoustic and electronic drums (all but 9), percussion (2), drum machine (1, 5), vocoder (1, 5), backing vocals (1–3, 8), sampler (1), synthesizer (1, 5)
John Deacon – bass guitar (all but 9), rhythm guitar (6), synthesizer (6)


Muzycy dodatkowi:


Fred Mandel – piano finale (4)[9], synthesizer arrangement, synthesizer programming (1), synthesizer (1, 6, 8), candy-floss instruments (8)
Reinhold Mack – Fairlight CMI programming (5), recording engineer

 

Written by, © copyright May 2016 by Genesis GM.

Cabaret Voltaire - Live Y.M.C.A. 27.10.79,...
23 października 2024, 18:28

Live at the Y.M.C.A 27-10-79 - pierwszy album koncertowy brytyjskiej formacji psychodelicznej, Cabaret Voltaire, zarejestrowany krótko (ledwie cztery dni) po premierze debiutanckiego wydawnictwa studyjnego zespołu, Mix Up, 27 października 1979 roku w londyńskim klubie Y.M.C.A. Materiał został nagrany na kasecie przez amerykańskiego dziennikarza i krytyka muzycznego, Scotta Pieringa, zremasterowany został w Portland Recording Studios, zaś ukazał się w pierwszej połowie 1980 roku nakładem niezależnej brytyjskiej wytwórni, Rough Trade.
   W odróżnieniu od muzyków formacji Throbbing Gristle, którzy na koncertach prezentowali najczęściej utwory niealbumowe (często improwizowane), zaś nieliczne pochodzące z wydawnictw studyjnych kompozycje prezentowane były przeważnie w zmienionej formie. Muzycy Cabater Voltaire w całości prezentowali utwory pochodzące z wydanych przez zespół singli, minialbumów EP czy wreszcie debiutanckiego wydawnictwa studyjnego, Mix Up. ?Na koncertowym albumie Live at the Y.M.C.A. znalazły się trzy (na dziewięć) numery pochodzące z wydawnictwa Mix Up.
   Ciekawostkę stanowi już otwierająca koncertową setlistę, niezatytułowana kompozycja Untitled, w rzeczywistości jest to wczesna wersja utworu The Voice of America/Damage Is Done, który miał dopiero w następnym roku otwierać setlistę trzeciego albumu studyjnego Cabaret Voltaire, wydanego w lipcu 1980 roku The Voice of America. Ścieżka tylko nieznacznie różni od wersji, jaka ukazała się finalnie na wydawnictwie.
   Zresztą wszystkie pozostałe utwory nie różnią się zbytnio od swoich studyjnych odpowiedników, łącznie z następnym numerem, On Every Other Street, pochodzącym właśnie z premierowego albumu formacji, Mix Up, z agresywnym i post punkowym charakterem, gdzie jedyną różnicę stanowi sekcja automatu perkusyjnego zastępującego żywą partię perkusyjną z aranżacji studyjnej. Agresywny klimat post punku kontynuują takie piosenki, jak Nag, Nag, Nag będąca największym ówczesnym przebojem w repertuarze zespołu, oraz bardziej transowa kompozycja, The Set Up, o new wave'owym charakterze.
   Utwór Expect Nothing jest kolejnym przedstawicielem z wydawnictwa Mix Up, zaprezentowanym w identycznej jak na albumie aranżacji garażowego punk rocka połączonego z transową psychodelą Dla odmiany kompozycja Havoc jest całkowicie eksperymentalno-noise'owa, bardziej przypominając dokonania formacji Throbbing Gristle.
   Zespół zaprezentował też dwa covery osadzone w aranżacjach łączących garażowy punk rock ze stylem new wave w postaci piosenek Here She Comes Now z repertuaru amerykańskiego zespołu psychodelicznego, The Velvet Underground, oraz No Escape z repertuaru amerykańskiej formacji psychodelicznej, The Seeds. Ta druga kompozycja również pochodzi z debiutanckiego albumu Cabaret Voltaire, Mix Up.
   Wydawnictwo wieńczy psychodeliczno-eksperymentalny utwór, Baader Meinhof, utrzymany w klimacie twórczości zespołu Throbbing Gristle. Kompozycja co prawda zamyka album, ale nie samą koncertową setlistę, bowiem formacja kontynuuje występ piosenką Silent Command.
   Niestety ówczesne możliwości techniczne nośników winylowych nie pozwalały umieścić na nich więcej niż nieco ponad 40 minut muzyki. Czy zatem dalszy zapis koncertu Cabaret Voltaire z dnia 27 października 1979 roku w londyńskim klubie Y.M.C.A. zostanie kiedyś wygrzebany z archiwów nieżyjącego już Scotta Pieringa bądź wytwórni Rough Trade - zakładając oczywiście, że ta ostatnia posiada ten kultowy materiał?


Tracklista:


"Untitled" - 5:51
"On Every Other Street" - 4:16
"Nag, Nag, Nag" - 4:55
"The Set Up" - 4:13
"Expect Nothing" - 6:18
"Havoc" - 3:02
"Here She Comes Now" - 4:12
"No Escape" - 3:42
"Baader Meinhof" - 4:10


Personel:


Chris Watson - electronic tape
Stephen Mallinder - bass, percussion, vocals
Richard H. Kirk - guitar, wind instruments

 

Written by, © copyright November 2016 by Genesis GM.