Kategoria

Synth pop & cold wave, strona 22


Kraftwerk - The Man-Machine, 1978;
18 lutego 2023, 01:08

The Man-Machine - siódmy album studyjny niemieckiej formacji synth popowej, Kraftwerk, nagrywany i mixowany w latach 1977-78 w Düsseldorfie w Kling Klang Studio i Studio Rudas, wydany został 19 maja 1978 roku.
   Album przyniósł prawdziwą muzyczną rewolucję pod koniec lat 70. w świecie rocka, praktycznie całkowicie odmieniając jego oblicze na następną dekadę. Począwszy od sukcesu albumu Autobahn w 1975 roku muzycy Kraftwerk zafascynowani byli technologią, futuryzmem i animizmem czego efektem było wydanie dwóch nagranych pod kątem tej tematyki koncept-albumów - Radio-Activity (1975) i Trans-Europe Express (1977). Charakterystykę koncept-albumu prezentuje również wydawnictwo The Man-Machine inspirowane w głównej mierze kultową produkcją kinową z 1927 roku ,,Metropolis" w reżyserii Fritza Langa. Zespół postanowił oddać hołd genialnemu futurystycznemu, austriacko-żydowskiemu reżyserowi przenosząc ponad pięćdziesiąt lat po premierze Metropolis tematykę filmu na formę muzyczną, prezentując futuryzm i romantyzm w konfrontacji z brutalną ideologią totalitaryzmu panującego we wschodniej części Europy, o czym świadczy też przypominająca prasowy nagłówek okładka albumu autorstwa Karla Klefischa, inspirowana klasycznym socrealistycznym obrazem Lazara Lisickiego ,,Marks-Engels-Lenin". Głównych bohaterów obrazu Lazara Lisickiego na froncie okładki zastąpili muzycy Kraftwerk - Karl Bartos, Ralf Hütter, Florian Schneider i Wolfgang Flür - ucharakteryzowani na ,,eleganckie roboty" w białych makijażach na twarzach, z czerwonymi szminkami na ustach, ciemno czerwonymi koszulami oraz czarnymi krawatami i spodniami, co w USA wywołało sporo kontrowersji i niesłuszne skojarzenia z nazizmem. Jednakże okładka The Man-Machine stała się wizytówką Kraftwerk na zawsze przechodząc do historii popkultury, zaś wizerunek robotów zaczął muzykom od tej pory towarzyszyć już na stałe. Również zaprezentowany na okładce albumu image zespołu został w latach 80. podchwycony przez wielu wykonawców z kręgu synth popu, new wave i new romantic.
   Po raz pierwszy w roli współkompozytora utworów (i to wszystkich!) zaprezentował się perkusista i klawiszowiec, Karl Bartos, co zresztą wyraźnie jest słychać w zmianie brzmienia i w sekcji rytmicznej w stosunku do poprzednich albumów Kraftwerk. Nie ma tu już tak rozległej i chłodnej przestrzeni charakteryzującej albumy Radio-Activity i Trans-Europe Express, utwory zyskują za to o wiele bardziej utaneczniony charakter, głównie za sprawą sekwencerowego pulsu inspirowanego twórczością Giorgio Morodera i współtworzonym przez niego przebojowym albumem piosenkarki disco, Donny Summer, I Remember Yesterday (1977), oraz udoskonalonej elektronicznej sekcji perkusyjnej, na którą wpływ wywarł synth popowy przebój z 1977 roku, Magic Fly, w wykonaniu francuskiej formacji euro disco, Space.
   Albumową setlistę otwiera kompozycja The Robots, która w wersji niemieckiej, Die Roboter, ukazała się na 7-calowym singlu w maju 1978 roku bezpośrednio pilotując premierę albumu The Man-Machine. Numer poprzedza introdukcja krótkich i chłodnych syntezatorowych sygnalizacji przypominających sygnalizacje z utworu Radio Stars z albumu Radio-Activity, oddzielonych niedługą, nisko i warkotliwie brzmiącą partią syntezatorową, po której następuje krótki i twardy syntezatorowy furkot, po nim zaś krótkie i zimne klawiszowe zapętlenie o futurystyczno-komputerowym brzmieniu, które w najbliższej przyszłości miało stać się wizerunkiem stylu Kraftwerk. Kompozycja charakteryzuje się jednostajnym i utanecznionym beatem elektronicznej sekcji perkusyjnej, twardym, gęstym i lekko zapętlającym się basowym pulsem sekwencera, wyraźnie naznaczonym wpływem twórczości Giorgio Morodera, wspartym futurystycznym pulsującym efektem i mechaniczną perkusyjną pulsacją stanowiącą później wizerunek stylu Kraftwerk. Warstwa muzyczna zawiera ponadto nieco odległą, chłodną i organowo brzmiącą przestrzeń, chłodne klawiszowe pętle oraz stanowiącą główny motyw utworu krótką i zimną, ale niezwykle chwytliwą solówkę klawiszową o japońsko-futurystycznym brzmieniu i zabarwieniu, co zainspirowane zostało japońskimi futurystycznymi androidami. Cała partia wokalna przetworzona została przez warkotliwie brzmiący wokoder. W tzw. ,,pomostach" zawierających motywy muzyczne z introdukcji występuje monolog-przesłanie w postaci rosyjskojęzycznej frazy ,,Я ТВОЙ СЛУГА, Я ТВОЙ РАБОТНИК" (stanowiącej również motto całego albumu), która z jednej strony wygląda niczym scena wyjęta z filmu SF przedstawiająca reklamę robotów (roboty same się tu reklamują!), z drugiej zaś strony fraza jest wyraźną aluzją do ucisku klasy robotniczej występującego w krajach ,,demokracji" ludowej, w których władza wyzyskuje siłę roboczą, traktując ją niczym roboty, jako swoją własność zmuszając do ciężkiej pracy i wykonywania nieludzko narzuconych norm. Do wyzysku klasy robotniczej w krajach totalitarnych podprogowo nawiązuje zresztą cały tekst utworu. Singiel okazał się sporym sukcesem komercyjnym docierając w USA do 39. miejsca na Hot Dance Club Play w zestawieniu Billboardu, zaś w RFN dotarł do wysokiego 18. miejsca.
   Spacelab (stanowiący również stronę B singla Die Roboter) odwołuje się do fantastyki naukowej i futuryzmu, choć sam początek utworu przypomina wstęp do kompozycji Elektrisches Roulette otwierającej album Ralf & Florian (1973), gdzie kolejno chłodne i zapętlające się przytłumione partie klawiszowe oraz zimne i futurystyczne syntezatorowe wibracje na warkotliwym tle nakładają się na siebie. Kompozycja zawiera jednostajny beat elektronicznej sekcji perkusyjnej, gęsty, twardy, wznoszący się i opadający sekwencerowy puls basowy wsparty jednostajną perkusyjną pulsacją, chłodną i odległą przestrzeń, krótkie i chłodne, ale rozległe i lekko wibrujące solówki klawiszowe, na które nachodzą dłuższe i chłodne partie klawiszowe o futurystycznym zabarwieniu i brzmieniu przypominającym trąbkę bądź smyczki. Głównym motywem warstwy muzycznej jest jednak długa partia fletu przecinana krótkimi i nisko brzmiącymi partiami syntezatora z efektem fretless. W ,,pomostach" wzmaga się chłodna przestrzeń przeszywana przez krótkie i chłodne partie klawiszowe o wysokim brzmieniu. Cała warstwa wokalno-tekstowa ogranicza się jedynie do przetworzonej przez metalicznie brzmiący wokoder tytułowej frazy. W samej końcówce utworu występują chłodne i futurystycznie brzmiące syntezatorowe wibracje. To najlepszy moment całego albumu.
   Metropolis jest bezpośrednim hołdem dla kultowej produkcji filmowej Fritza Langa z 1927 roku o tym samym tytule. Również i tu występuje introdukcja, choć znacznie bardziej wydłużona, z nisko brzmiącym syntezatorowym tłem i organowo brzmiącą przestrzenią, wypełniona krótkimi, twardymi i nisko brzmiącymi punktowymi partiami syntezatorowymi oraz nachodzącymi na siebie długimi, wznoszącymi się solówkami klawiszowymi przypominającymi futurystyczne syreny alarmowe. Kompozycja opiera się o jednostajny beat elektronicznej sekcji rytmicznej, gęsty i zapętlający się basowy puls sekwencera z wyraźnym wpływem twórczości Giorgio Morodera, chłodną i odległą smyczkową przestrzeń oraz długie i chłodne, nakładające się na siebie futurystyczne solówki klawiszowe o brzmieniu wysokiego riffu gitarowego (okazjonalnie przechodzące też w niższe brzmienia) spuentowane krótką, chłodną i wysoko brzmiącą partią klawiszową. W drugiej części utworu odległa i chłodna przestrzeń wsparta jest dodatkową, bardziej odległą, dyskretną i chłodną syntezatorową przestrzenią oraz subtelną i chłodną przestrzenią o organowym brzmieniu nabierającą wibracji wznosząc się i opadając. Sekcja wokalno-tekstowa, podobnie jak w Spacelab, ogranicza się wyłącznie do tytułowej frazy, choć zaśpiewana jest już w konwencjonalny sposób bez przetworzenia przez wokoder.
   Przerywnik od futurystyczno-ideologicznej tematyki wydawnictwa stanowi wydany we wrześniu 1978 roku drugi singiel albumu, The Model. Piosenka jest klasycznym przykładem przebojowego synth popu z chwytliwą solówką klawiszową o futurystyczno-romantycznym brzmieniu, podążającą za linią wokalną wysoko brzmiącą chłodną solówką klawiszową o futurystycznym zabarwieniu, która po drugiej strofie przechodzi również w długą i chwytliwą linię melodii oraz bardziej przeciągniętą, chłodną klawiszową partię również zabarwioną futurystycznym brzmieniem. Numer zawiera dodatkowo odległą i chłodną przestrzeń. W podkładzie występuje podwójna sekcja basu - równomierny i subtelny sekwencerowy puls oraz twarda i zapętlona partia syntezatorowego basu, która w strofach i wraz z wejściem długich, chłodnych i chwytliwych solówek klawiszowych układa się w linię melodii głównej, futurystyczno-romantycznej solówki klawiszowej. Dość charakterystyczna jest rozkołysana elektroniczna sekcja perkusyjna, typowa zresztą dla stylistyki Kraftwerk, po raz pierwszy pojawiająca się już w utworze Klingklang z albumu Kraftwerk 2 (1972), następnie występująca w kompozycjach Tanzmusik (album Ralf & Florian, 1973), Kometenmelodie 2 (album Autobahn, 1974) i Airwaves (album Radio-Activity, 1975), jednak w przypadku The Model sekcja perkusyjna jest zdecydowanie bardziej udoskonalona, naznaczona wpływem przeboju Magic Fly formacji Space. Tego rodzaju rytmikę w latach 80. wykorzystywać będą synth popowi wykonawcy wywodzący się z nurtów new wave i neue deutsche welle, m.in. Depeche Mode, Fad Gadget, Soft Cell, The Twins czy Alphaville. Partia wokalna Ralfa Hüttera charakteryzuje się new wave'owym ciepłem, choć warstwa tekstowa jest dość nietypowa jak na ówczesny Kraftwerk, w sarkastycznym tonie poruszająca temat branży świata mody. Autorem tekstu jest Emil Schult, który w tamtym czasie zakochany był w modelce (o nieustalonych personaliach). Pierwotnie Emil Schult skomponował również muzykę do piosenki, jednak pozostali muzycy Kraftwerk stwierdzili, że brzmi ona nader ciężko i rockowo, wobec czego Ralf Hütter i Karl Bartos przearanżowali ją na doskonale znaną dziś synth popową i przebojową nutę, co okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem singiel w USA dotarł na 39. miejsce Hot Dance Club Play w zestawieniu Billboardu oraz do 43. miejsca w Holandii. Trzy lata później, w lipcu 1981 roku, w dobie eksplozji synth popu, piosenka ponownie została wydana na singlu oraz wydana jako strona A singla... Computer Love, docierając w 1982 roku w Wlk. Brytanii do 1. miejsca zestawienia UK Singles, 7. miejsca w RFN, 4. miejsca w Irlandii czy 33. miejsca w Australii. Do dziś jest to największy i najbardziej rozpoznawalny, wręcz pomnikowy utwór w dorobku Kraftwerk, grany niemal przez wszystkie światowe stacje radiowe, rozpoznawany nawet przez tych, którzy nie kojarzą zbytnio twórczości zespołu. To zresztą jeden z największych przebojów z XX wieku.
   Neon Lights to trzeci singiel albumu wydany w grudniu 1978 roku. Utwór składa się z dwóch części - pierwszej, piosenkowej i drugiej, instrumentalnej, co na następnych albumach Kraftwerk stanie się względną normą, choć piosenkowa część Neon Lights zawiera dość ograniczoną warstwę liryczną składającą się z dwukrotnie zaśpiewanego refrenu bez choćby jednej strofy. Kompozycja osadzona jest na prostym i jednostajnym rytmie elektronicznej sekcji perkusyjnej, chłodnych, krótkich, dynamicznych i jednostajnych partiach klawiszowych w tle, nisko i warkotliwie brzmiących wejściach syntezatorowych podszytych chłodnym tweetem, a także długich partiach fletu w wykonaniu Floriana Schneidera. Wraz z wejściem sekcji wokalnej pojawiają się krótkie i twarde syntezatorowe pulsacje, zaś między refrenami następują charakterystyczne, zimne i migocząco-wibrujące solówki klawiszowe o futurystyczno-organowo-wysokim brzmieniu imitujące migotanie świateł neonu. Owe migotliwe solówki wraz z twardą syntezatorową pulsacją dominują w drugiej, instrumentalnej częsci utworu. Pod koniec kompozycji pojawiają się długie i chłodne solówki klawiszowe o nieco wokalicznym brzmieniu przechodzące w jeszcze dłuższe, lekko wibrujące partie fletu. Kompozycja jest przykładem, jak można przekazać obraz za pomocą muzyki. I chociaż sam singiel nie powtórzył sukcesu na listach przebojów swoich dwóch poprzedników, Neon Lights jest jednym z najważniejszych i najbardziej kultowych utworów w twórczości Kraftwerk, najczęściej, obok The Model, coverowanym przez innych wykonawców, w tym m.in. przez U2, OMD czy Simple Minds.
   Tytułowy i finalny numer, The Man-Machine, oparty jest na trip hopowym rytmie elektronicznej sekcji perkusyjnej, industrialnym i zapętlonym, choć urywającym się basowym pulsie sekwencera w podkładzie, delikatnej, chłodnej i jednostajnie pulsującej syntezatorowej partii w tle oraz zimnej pętli klawiszowej o wysokim brzmieniu i futurystycznym zabarwieniu z wkomponowanym mechanicznym i zapętlającym się w ten sam sposób perkusyjnym pulsem. Partie wokalne wraz z chórkami przetworzone są przez warkotliwie brzmiący wokoder. W pierwszym pomoście utworu pojawiają się występujące już do jego końca pulsująco-futurystyczne syntezatorowe efekty. W pierwszych fazach trwania utworu struktura muzyczna powoli rozwija się poprzez dodanie kolejnego elementu brzmienia. Kompozycja jest też powrotem do tematyki zaczerpniętej z Metropolis Fritza Langa oraz podprogowej krytyki totalitarnej ideologii.
   Mimo braku trasy koncertowej promującej album, The Man-Machine odniósł dość duży sukces komercyjny docierając w USA do 130. miejsca na US Billboard 200, 12. miejsca w zestawieniu Offizielle Top 100 w Niemczech, 14. miejsca we Francji, 15. miejsca w Austrii, 24. miejsca w Szwecji, 29. miejsca w Holandii i 56. miejsca w Australii. Początkowo album nie odniósł sukcesu w Wlk. Brytanii, jednak na początku lat 80., kiedy na światowej scenie muzycznej królował synth pop, za sprawą singla Computer Love, którego stronę A stanowił... przebojowy numer The Model, wydawnictwo The Man-Machine dotarło w 1982 roku do 9. miejsca w zestawieniu UK Albums, otrzymując przy tym 15 lutego 1982 roku złoty certyfikat od British Phonographic Industry (BPI). Album zyskał też szereg pozytywnych recenzji ze strony krytyków i dziennikarzy muzycznych. Andy Gill z brytyjskiego New Musical Express (NME) określił go mianem jednego ze szczytów muzyki rockowej lat 70. Recenzent Steve Huey z AllMusic zaznaczył ogromny wpływ albumu na kolejnych wykonawców synth popowych. I rzeczywiście, po wydaniu The Man-Machine nastąpiła prawdziwa rewolucja w muzyce rockowej, która wyjątkowo silne oddziaływanie wywarła wśród brytyjskich i amerykańskich wykonawców punkowych i post punkowych. Album zainspirował do sięgnięcia po syntezatory post punkowe formacje, w tym m.in. Joy Division, Ultravox, Magazine, Devo; bezpośrednio zainspirował też muzyków formacji The Human League czy Soft Cell. Pracujący dla niezależnej brytyjskiej wytwórni muzycznej Rough Trade Records, Daniel Miller, będący również muzykiem autorskich formacji, The Normal i Silicon Teens, pod bezpośrednim wpływem albumu The Man-Machine założył własną wytwórnię promującą muzykę syntezatorową w Wlk. Brytanii, Mute Records, nawiązując jednocześnie współpracę z również zafascynowanym albumem The Man-Machine Francisem Toveyem, który założył synth popową formację Fad Gadget. W 1979 roku album trafia w ręce młodego gitarzysty folkowej formacji z Basildonu, Norman and the Worms - Martina L. Gore'a - który fascynując się zawartą na wydawnictwie muzyką zaczyna interesować się muzyką elektroniczną kupując swój pierwszy syntezator, Yamaha CS5. Rok później dołącza do synth popowej formacji Composition of Sound, która pod koniec 1980 roku zmienia nazwę na Depeche Mode - reszta jest już historią.
   The Man-Machine jest jednym z najważniejszych muzycznych wydawnictw lat 70. oraz jednym z najbardziej kultowych albumów w historii muzyki elektronicznej i rocka, który w zasadzie ukształtował brzmienie lat 80. wpływając na twórczość wielu formacji synth popowych, jak m.in. wspomnianych Depeche Mode, Ultravox, Soft Cell, The Human League, a także Pet Shop Boys, Cabaret Voltaire, Throbbing Gristle, Eurythmics, Thompson Twins, Front 242, Ministry, Sparks, Psyche, Information Society, Yello, Yellow Magic Orchestra, w Niemczech zaś szczególny wpływ wywarł na twórczość The Twins, Alphaville, Camouflage, Moskwa TV, Wolfsheim czy Celebrate the Nun. Album w latach 80. wywarł ogromny wpływ na twórczość formacji industrialnych i EBM oraz na amerykańskich twórców house z Chicago i Detroit. The Man-Machine jest najbardziej rozpoznawalnym albumem w dyskografii Kraftwerk, który na stałe wszedł do światowej szeroko pojętej popkultury. Jest to ostatni album wydany przez Kraftwerk w latach 70. i zarazem ostatni z tzw. ,,wielkich" albumów formacji.
 
Tracklista:
 
1. "The Robots" 6:10
2. "Spacelab" 5:50
3. "Metropolis" 6:01
4. "The Model" 3:38
5. "Neon Lights" 9:03
6. "The Man-Machine" 5:28
 
Personel:
 
Ralf Hütter – album concept, electronics, keyboards, Orchestron, production, Synthanorma Sequenzer, synthesiser, vocoder, voice
Florian Schneider – album concept, electronics, production, synthesiser, vocoder, Votrax
Karl Bartos – electronic drums
Wolfgang Flür – electronic drums
 
Written by, © copyright March 2012 by Genesis GM.
Blancmange - Believe You Me, 1985;
17 lutego 2023, 00:30

Believe You Me - trzeci album studyjny brytyjskiej formacji synth popowej Blancmange, nagrywany między majem a sierpniem1985 roku, ukazał się 11 października 1985 roku, w dość trudnym okresie dla wykonawców z nurtu synth pop. W połowie lat 80. styl synth pop, po okresie swojego rozkwitu z początku dekady, zaczął powoli podupadać; popularnością zaczęły cieszyć się formacje glam rockowe oraz tak zwani ,,samotni chłopcy z gitarą" pokroju Bruce'a Springsteena czy Bryana Adamsa, był to też początek boomu na pudel-metal - popową odmianę metalu. Co prawda furorę zrobiły debiutujące w tym okresie synth popowe formacje, Pet Shop Boys i Sigue Sigue Sputnik, jednakże formacje grające synth pop musiały wykazać się szczególną pomysłowością, by zachować przy sobie fanów. Depeche Mode, New Order, OMD, Cabaret Voltaire czy The Human League z większym lub mniejszym powodzeniem utrzymały się na rynku prezentując dojrzałe oblicze synth popu o wzbogaconym brzmieniu. Inne z kolei formacje, na czele z gigantami gatunku, Kraftwerk i Ultravox, nie miały tyle szczęścia; ich albumy (odpowiednio Electric Cafe i U-Vox), mimo niewątpliwych wartości artystycznych, okazały się komercyjnymi porażkami.
   Innymi przykładami pozostają przypadki zespołów Eurythmics i Simple Minds, które, żeby utrzymać swoją popularność z pierwszej połowy lat 80., zamieniły syntezatorową muzykę na typowo gitarowy pop, z kolei Soft Cell i Visage w ogóle uległy rozwiązaniu. W tej trudnej sytuacji na muzycznym rynku, Blancmange, nie chcąc odchodzić zbytnio od synth popu, musiał zaprezentować coś nowego i jednocześnie przebojowego, stąd też utwory wzbogacone zostały o brzmienia orkiestrowe, gitarowe sample, a także żywe partie gitar, co wyraźnie słychać już w otwierającym album utworze, Lose Your Love, będącym również singlem promującym album.
   Większość albumu utrzymana jest w podobnej do Lose Your Love stylistyce; utwory What's Your Problem?, Why Don't They Leave Things Alone?, 22339, Don't You Love It All, Believe i Other Animals mają charakter przebojowo brzmiącego synth popu z poprzednich dwóch albumów Blancmange, podobnie zresztą jak spokojna syntezatorowa ballada, Paradise Is.
   Zespół potrafił jednak całkowicie zaskoczyć folkowym numerem, Lorraine's My Nurse, zagranym na tradycyjnych celtyckich ludowych instrumentach muzycznych.
   Album wieńczą dwa utwory instrumentalne. No Wonder They Never Made It Back! jest fuzją synth popu i jazzu; pojawiają się tu sekcje dęte i smyczkowe. Zamykający album spokojny syntezatorowy utwór, John, pasowałby na dżingiel do programu TV bądź serialu.
   Mimo ogromnego potencjału komercyjnego synth popowych piosenek, ambitnego wykorzystania żywych instrumentów i całej rzeszy zaproszonych muzyków sesyjnych, album nie przyniósł formacji spodziewanego sukcesu komercyjnego notując zaledwie 54. miejsce na brytyjskiej liście przebojów. Lepiej poradził sobie singiel Lose Your Love docierając do m.in. 2. miejsca listy Dance/Club Play Songs w zestawieniu amerykańskiego Billboardu. Pozostałe dwa single, What's Your Problem? i Why Don't They Leave Things Alone?, radziły sobie na listach średnio lub przeciętnie, zajmując odpowiednio 40. i 71. miejsce  w zestawieniu UK Singles Chart. Rozczarowany takim obrotem spraw zespół ostatecznie zawiesza swoją działalność na kolejne dwie dekady.
   Blancmange podzielił zatem los wielu popularnych new wave'owych zespołów grających synth pop w tamtym czasie.
 
Tracklista:
 
"Lose Your Love" – 4:09
"What's Your Problem?" – 4:13
"Paradise Is" – 3:48
"Why Don't They Leave Things Alone?" – 4:35
"22339" – 5:23 (1)
"Don't You Love It All" – 4:35
"Believe" – 3:49
"Lorraine's My Nurse" – 2:31
"Other Animals" – 4:19
"No Wonder They Never Made It Back!" – 3:31
"John" – 4:16
 
Personel:
 
Neil Arthur - vocals
Stephen Luscombe - keyboards, synthesizers
 
Muzycy sesyjni:
 
David Rhodes - guitar (1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 9)
Justin Hildreth - drums (1, 4, 6)
Hugh Masekela - flugelhorn (6)
Ronnie Ross - baritone saxophone (9)
Francis Foster - congas, tambourine (1, 6)
Pandit Dinesh - tablas, madal (10)
Katie Kissoon - background voice (6)
Stevie Lange - background voice (6)
London Community Gospel Choir - background voices (9)
Dick Cuthell - trumpet, flugelhorn, cornet, brass arrangement (10)
Tony Pleeth - cello (4, 10)
Simon Elliston - flute (4)
Lynton Naiff - string arrangement (8 )
Gavin Wright - violin (8 )
Dick Morgan - oboe (8 )
Anthea Cox - flute (8 )
Steve Maw - bassoon (8 )
Nigel Warren-Green - cello (8 )
Paul Webb - bass (5)
Debbie McGee - triangle (5)
 
Written by, © copyright August 2014 by Genesis GM.
Dwa Plus Jeden - Bez Limitu, 1983;
09 lutego 2023, 23:57

Bez Limitu - ósmy album formacji Dwa Plus Jeden, która za sprawą ogromnego talentu do komponowania przebojowych piosenek zyskała sobie ogromną popularność na rynku krajowym od początku lat 70. Zespół jako jeden z pierwszych polskich wykonawców pop występował również na żywo w Europie zachodniej (RFN, Wlk. Brytania, Francja) i Ameryce (USA i Kanada), gdzie swoimi przebojowymi piosenkami wzbudził spore zainteresowanie zagranicznej publiczności, jednocześnie muzycy sami podpatrywali zachodnie wzorce muzyczne, dzięki czemu szybko stali się pierwszą polską formacją popularną na Zachodzie, czego efektem był wydany pod koniec lat 70. anglojęzyczny longplay Easy Come, Easy Go, którego producentami byli Rainer Pietsch i Michael Holm. Album utrzymany był w stylu Disco, który w latach 70. był szalenie popularny na świecie. Easy Come, Easy Go dorównywał przebojowością ówczesnym gigantom disco - Abbie, Boney M, Bee Gees - dzięki czemu album stał się pierwszym polskim hitem popowym na Zachodzie, również i następny album zespołu, Warsaw Nights (1981), stał się przebojem na rynku zachodnim. Niestety, obiecującą międzynarodową karierę Dwa Plus Jeden przerwał wprowadzony przez dyktaturę komunistyczną w Polsce Stan Wojenny.
   Dwa Plus Jeden skupili się na krajowej twórczości, jednakże zachodni styl muzyczny był już w twórczości zespołu nieodwracalny, czego efektem był album Bez Limitu, nagrywany w studiu na ulicy Sándora Petőfiego na warszawskim Wawrzyszewie, wszystkie zaś teksty na wydawnictwie były autorstwa Andrzeja Mogielnickiego
   Album okazał się przełomowym momentem w karierze formacji. Na początku lat 80. popularność zdobyły zespoły post punkowe grające synth pop (new wave, neue deutsche welle) oraz pochodzący z Anglii tzw. nurt new romantic, co niewątpliwie wpłynęło na twórczość Dwa Plus Jeden, jako że do kraju ogarniętego Stanem Wojennym dotarła moda na elektroniczne brzmienia, pierwsze synth popowe sukcesy zaczęły odnosić zespoły Kombi i Kapitan Nemo.
Dwa Plus Jeden z punkiem i polską nową falą co prawda nie miał nic wspólnego, ale muzycy formacji już wcześniej udowodnili, że doskonale potrafią przyswajać sobie nowe gatunki (folk, jazz rock, disco, wreszcie synth pop) i to z sukcesem!
   Bez Limitu doskonale potwierdza tę tendencję prezentując przebojowy materiał, poczynając od otwierającego album utworu Krach, który bezpardonowo przedstawiał fatalną sytuację społeczną w ówczesnej Polsce, a co gorsza, wydaje się być nawet jeszcze bardziej autentyczny współcześnie! Sam numer utrzymany jest w klimacie post punku, podobnie jak następna piosenka, Gorące Telefony.
   Istnym świeżym powiewem Zachodu, mimo wschodniej tematyki, zachwyca numer China Boy, przede wszystkim za sprawą muzyki niemal wprost zaczerpniętej z utworu brytyjskiej formacji Ultravox, Mr. X, choć China Boy jest ewidentnym ironicznym odniesieniem się do kultowego przeboju Davida Bowie'go, China Girl.
   Nową jakością jest Requiem Dla Samej Siebie, przejmująca ballada, która do złudzenia przypomina klimaty z kultowego utworu niemieckiej formacji Kraftwerk, Radioactivity. Także i w klasycznie synth popowym utworze Superszczur, wpływy brzmieniowe Kraftwerk (utwór Showroom Dummies) są niepodważalne.
   Hallo Panie Freud z kolei przypomina późniejszą twórczość Andrzeja Korzyńskiego dla Franka Kimono, zaś XXI Wiek (Dla Wszystkich Nas), to futurystyczna perełka kończąca album; numer silnie inspirowany jest twórczością The Human League i ich wielkim przebojem Don't You Want Me.
   Na wydawnictwie nie brakuje również wpływu z własnej twórczości z lat 70., jak przykłady klasycznego disco: Boogie o 7 Zbójach, Nic Nie Boli (z wpływami stylu twist), i - bodaj najlepszy - Gdy Grali Dla Nas Rolling Stones, kompozycja z retrospektywno-nostalgicznym klimatem.
   Album Bez Limitu potwierdził komercyjny potencjał i powtórzył sukces komercyjny poprzednich wydawnictw, choć już tylko na krajowym rynku, zdobywając entuzjastyczne opinie krytyków i publiczności, utwierdził słuszność kierunku post punkowo-synth popowego, który w tamtym czasie uchodził za szczyt nowoczesności w muzyce. Album Bez Limitu sprzedał się w nakładzie 150 tysięcy egzemplarzy w całym kraju, zdobywając status Złotej Płyty.
   Utwory Krach, Requiem Dla Samej Siebie, Superszczur i XXI Wiek (Dla Wszystkich Nas) stały się wielkimi przebojami lat 80. w PRL-u, a XXI Wiek nawet po dziś dzień grany jest w wielu stacjach radiowych.
 
Tracklista:
 
„Krach” – 3:56
„Gorące Telefony” – 3:38
„China Boy” – 3:44
„Boogie o 7 Zbójach” – 3:14
„Nic Nie Boli” – 4:09
„Requiem Dla Samej Siebie” – 4:07
„Superszczur” – 3:53
„Gdy Grali Dla Nas Rolling Stones” – 4:47
„Hallo Panie Freud” – 3:08
„XXI Wiek (Dla Wszystkich Nas)” – 3:51
 
Personel:
 
Elżbieta Dmoch – wokal
Janusz Kruk – wokal, gitara, perkusja, instrumenty klawiszowe
Cezary Szlązak – wokal, saksofon, instrumenty klawiszowe
 
Muzycy sesyjni:
 
Bogusław Mietniowski – gitara basowa
Wacław Laskowski – perkusja, bębny
Jerzy Suchocki – perkusja, instrumenty klawiszowe
Krzysztof Słodkiewicz – gitara
 
Written by, © copyright March 2014 by Genesis GM.
Kapitan Nemo - Wyobraźnia, 2002;
09 lutego 2023, 23:35

Wyobraźnia - trzeci album studyjny polskiej formacji Kapitan Nemo, dowodzonej przez wokalistę, Bogdana Gajkowskiego, wydany w 2002 roku nakładem wytwórni BooGie Records.
   Koniec lat 90. XX wieku i początek XXI wieku przyniosły w światowej muzyce pop nostalgię za retrospektywnymi brzmieniami lat 80. Wiele grup wywodzących się z tamtej dekady postanowiło wrócić na scenę muzyczną z nowymi albumami, najczęściej z powodzeniem. Swoją drugą młodość przeżywały formacje The Human League, Alphaville, Yello; triumfowali Depeche Mode i New Order, z sukcesem powrócił Kraftwerk i nawet reaktywowany został awangardowy i mocno kontrowersyjny industrialny zespół Throbbing Gristle, a to przecież tylko kilka przykładów.
Moda na lata 80. dotarła również do Polski przełomu lat 90. i 2000., gdzie od dłuższego czasu spodziewano się powrotów takich rodzimych gwiazd synth popu lat 80., jak Kombi (właśnie rozpadła się powiązana z tym zespołem grupa O.N.A.) czy Papa Dance, jednak jako pierwszy, po długiej nieobecności reaktywował się Kapitan Nemo, jednak w niemal całkowicie zmienionym składzie, za to niezmiennie z nietuzinkowym liderem i wokalistą Bogdanem Gajkowskim na czele.
   W 2002 roku, po trzynastu latach przerwy, ukazał się dopiero trzeci (i jak na razie ostatni) album Kapitana Nemo, Wyobraźnia, jednakże zespół nieoczekiwanie nie powrócił do starych, analogowych brzmień syntezatorów ani stylu retro, wręcz przeciwnie, po raz pierwszy muzykę Kapitana Nemo wzbogaca rockowy riff gitary, zaś brzmienie elektroniki dostosowane zostaje do bardziej współczesnych trendów muzycznych.
   Jak przyznał Bogdan Gajkowski, do wzbogacenia brzmienia muzyki zespołu musiał po prostu dorosnąć, zaś gitary są dodatkowym środkiem wyrazu, rodzaju krzyku, dzięki czemu muzyka może być bardziej autentyczna, co też powinno spodobać się zarówno starym fanom zespołu, jak i przysporzyć mu nowych fanów, nawet takich, którzy Kapitana Nemo ze względu na młody wiek nie mają prawa pamiętać. Nawet niesamowity baryton Gajkowskiego wyraźnie przeszedł od delikatności Phila Oakeya z lat 80. do szorstkości Dave'a Gahana z lat 90. - przy zachowaniu wszelkich proporcji, rzecz oczywista.
   Efekty nowego brzmienia zespołu zostały uwidocznione już w pierwszej kompozycji wydawnictwa (i zarazem singlu promującym album), Na Co Czekasz, co musiało być prawdziwym szokiem dla fanów pamiętających Kapitana Nemo z lat 80. Od początku słychać rockowy riff gitary, nieco przybrudzone brzmienie elektroniki, intensywną sekcję rytmiczną oraz chrypliwy wokal w refrenie. Całość przypomina dość wyraźnie dokonania niemieckiej formacji synth rockowej, De/Vision. W dość podobnej stylistyce utrzymana jest większość albumu, w którym próżno jest szukać klimatów i retrospektywnych brzmień lat 80., zaś większość piosenek oscyluje w stylistyce synth-rocka, choć już w łagodniejszej formie od tej z utworu od Na Co Czekasz, czego przykładem jest następny numer, Wyobraźnia, To Mój Skarb, w którym dostrzegalne są delikatne wpływy trip-hopu, a nawet psychodelii; utwór ma też w sobie coś z melancholijnych klimatów albumu Depeche Mode, Exciter, i przede wszystkim, wspomnianej formacji De/Vision. Podobnie zresztą przedstawiają się takie utwory, jak Ja Chcę Więcej, I Tylko Zostań Ze Mną oraz singlowy Zabierasz Moje Sny, który został największym przebojem wydawnictwa promowanym dodatkowo przez stację MTV Classic.
   Zespół penetruje również inne sfery muzyczne, na przykład bardziej eksperymentalne, jak w utworze Kocham Moje Miasto, o brutalnym przekazie codziennego miejskiego życia w rozmowie z wyimaginowanym przyjacielem spotkanym w miejskiej restauracji. Są też i klimaty zupełnie współczesnej muzyki klubowej wywodzącej się z lat 90. reprezentowane w utworach Jeszcze Raz Chcę Powiedzieć i Ciernie, zawierających elementy jungle i drum and bass w sekcji rytmicznej, co świadczy o doskonałym rozeznaniu i wpasowaniu się Kapitana Nemo we współczesny pop. Ba, w numerze Oddalam Się jest nawet próba przeniesienia na polski grunt nurtu nu metal, lansowanego przez szalenie popularne w tamtym czasie wśród nastolatków gwiazdki Linkin Park i Limp Bizkit, jednak na szczęście na polskim rynku ów nurt nie przyjął się, zaś na świecie z biegiem lat styl nu metal przestał się liczyć.
   Podsumowaniem albumu - i to jakim! - jest symfoniczny utwór Jakie, z orkiestrą smyczkową w wykonaniu kwartetu smyczkowego Piotr Stawski & STRING ART. To najlepszy numer płyty zawierający pozytywną puentę i wokal Gajkowskiego naprawdę przypominający barwą i stylem Dave'a Gahana!
   W formie bonusu na albumową setlistę trafił także wielki przebój Kapitana Nemo z lat 80., Słodkie Słowo Wolność, w odświeżonej i unowocześnionej wersji electro-popu z house'owym beatem sekcji rytmicznej, co jest wyraźnym ukłonem w stronę starych fanów zespołu.
   Jest też dodatkowy, ukryty utwór-bonus, oddzielona od reszty trzema minutami ciszy Wojna, utrzymana w rockowo-gotyckim stylu Sisters Of Mercy, bezpardonowo obnażająca hipokryzję rządzących światem.
   Całościowo album Wyobraźnia stanowi jednak niezbyt udany i mało fortunny powrót gwiazdy lat 80. w czasach wielkiego popytu na brzmienia w stylu retro, choć na przekór wszystkiemu Kapitan Nemo odcina się od swojej synth popowej przeszłości z lat 80. ujawniając zupełnie odmienne, nieznane dotąd współczesne oblicze i nawet słynny beret Gajkowskiego pojawia się już tylko w roli drugoplanowej.
   Album Wyobraźnia razi brakiem spójności zarówno pod względem muzycznym, jak i (w większości) w warstwie tekstowej. Tylko warstwa wokalna Bogdana Gajkowskiego broni się na całej linii.
 
Edit. 2022: Czasami bywa u mnie tak, że po pierwszym odsłuchu jakiegoś albumu, odczuwam rozczarowanie, dopiero z czasem zaczynam odkrywać i doceniać walory brzmieniowe rzeczonego albumu - muszę do niego po prostu dojrzeć. Z albumem Wyobraźnia jest zupełnie odwrotnie; najpierw było pozytywne odczucie, jednak z czasem zacząłem dostrzegać mankamenty tego wydawnictwa tak, że dzisiaj uważam go za gniota i myślę, że chyba dobrze, że Nemo nic już nie nagrywa, tym bardziej, ze dzisiaj nawet wokalnie prezentuje się beznadziejnie, a jego koncerty to najczęściej pokaz żenady.
 
Tracklista:
 
1. „Na Co Czekasz” 4:05
2. „Wyobraźnia, To Mój Skarb” 3:42
3. „Oddalam Się” 2:41
4. „Zabierasz Moje Sny” 3:24
5. „Ja Chcę Więcej” 3:18
6. „Kocham Moje Miasto” 5:01
7. „Jeszcze Raz Chcę Powiedzieć” 3:49
8. „Ciernie” 4:30
9. „I Tylko Zostań Ze Mną” 4:11
10. „Jakie” 2:39
11. „Słodkie Słowo Wolność” 5:56
12. „Wojna" (utwór ukryty)
 
Personel:
 
Bogdan Gajkowski – gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew
„Piotr Stawski & STRING ART” – kwartet smyczkowy
Ryszard Borowski – flet
Paweł Kacprzycki – gitara
Waldemar Lewandowski – gitara
Mariusz Mielczarek – saksofon altowy
Sebastian Sołdżyński – trąbka
Agnieszka Trojanowicz – chórek
 
Written by, © copyright March 2014 by Genesis GM.
Depeche Mode - Delta Machine, 2013;
09 lutego 2023, 02:08

Delta Machine - trzynasty studyjny album ,,Beatlestów" synth popu, brytyjskiej formacji Depeche Mode, podobnie jak dwa poprzednie albumy - Playing the Angel i Sounds Of The Universe - nagrany został we współpracy z producentem Benem Hillierem w studiach w Santa Barbara i Nowym Jorku, co pozwoliło muzykom na wygenerowanie najmocniejszych stron dwóch poprzednich albumów, jednocześnie eliminując szereg grzechów na nich popełnionych, w tym produkcję pozostawiającą wiele do życzenia, czy swoiste popadanie w zbytnią nonszalancję i przypadkowość - niczego takiego nie znajdziemy na Delta Machine.
   Trio Dave Gahan, Martin Gore, Andy Fletcher, weszło do studia w marcu 2012 roku z nagranymi wcześniej przez Dave'a i Martina materiałami demo; obaj muzycy byli niezwykle zmotywowani i podekscytowani swoimi poprzedzającymi sesję nagraniową Delta Machine projektami. Dave Gahan skomponował teksty i nagrał partie wokalne do albumu formacji Soulsavers, The Light the Dead See, którego premiera miała miejsce w maju 2012 roku, zaś Martin Gore po ponad trzydziestu latach zaangażował się we współpracę z dawnym kolegą i współzałożycielem Depeche Mode Vince'em Clarke'em, czego efektem był ich wspólny projekt o nazwie VCMG i ich album, Ssss, który ukazał się w marcu 2012 roku.
   Tytuł albumu Delta Machine jasno miał nawiązywać do najważniejszych inspiracji Depeche Mode. Hasło ,,Delta" stanowi odniesienie do legendarnej amerykańskiej Delty Mississipi, kolebki amerykańskiego bluesa, zaś idea ,,Machine" w oczywisty sposób odwołuje się do europejskich korzeni Muzyki Maszyn. Co prawda Depeche Mode już od blisko 25 lat łączyli bluesa z muzyką maszyn, jednakże tym razem cały album miał zostać ,,skonstruowany" pod tą tematykę.
   Jednym z najważniejszych wydarzeń związanych z nagraniem albumu Delta Machine był powrót do współpracy z Depeche Mode artysty-fotografika, reżysera teledysków, Antona Corbijna, który na nowo wziął się za wizualną stronę zespołu. Także po dwudziestu latach, czyli od czasu albumu Songs Of Faith And Devotion, za miksowanie materiału zabrał się Mark "Flood" Ellis. A przecież tych nazwisk nikomu nie trzeba przedstawiać; Corbijn i Flood byli w końcu odpowiedzialni za największe sukcesy Depeche Mode, a apetyty - zwłaszcza po przyjętych z mieszanymi uczuciami dwóch poprzednich albumach zespołu, były mocno pobudzone. Atmosferę podsycali sami muzycy; w wywiadach Dave mówił: - To bardzo organiczny i bezpośredni album [...] Podczas nagrywania chcieliśmy, aby było na nim więcej elementów typowych dla grania na żywo. Wtórował mu Martin: [...] - Muzyka (na Delta Machine - przyp.) ma te same wibracje co utwory na Violator i Songs Of Faith And Devotion.
   Oczywiście Martin skądinąd kontynuował wariant z brzmieniem hurtowo kupowanych analogowych syntezatorów rozpoczęty jeszcze na Playing The Angel, a wzmożony na Sounds Of The Universe. Na Delta Machine to rozwiązanie zostało jeszcze bardziej udoskonalone poprzez wprowadzenie syntezatora modularnego.
   Nie bez znaczenia pozostawały także efekty współpracy Martina i Dave'a z VCMG i Soulsavers, na brzmienie albumu, a Dave dzięki współpracy z Soulsavers pozyskał współkompozytora swoich utworów, Kurta Uenalę, utalentowanego szwajcarskiego kompozytora, klawiszowca i inżyniera dźwięku.
Zespół zaangażował także Christoffera Berga, twórcę muzyki elektronicznej młodego pokolenia, który odpowiedzialny był za programowanie i w dużej mierze także brzmienie Delta Machine.
   Najważniejszym aspektem ukazania się albumu był przede wszystkim fakt podpisania przez zespół lukratywnego kontraktu płytowego z wytwórnią Columbia, dla której Delta Machine jest pierwszym albumem Depeche Mode pod jej szyldem. Wreszcie 22 marca 2013 roku nastąpiła długo oczekiwana premiera albumu, który okazuje się być strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Słowa Martina i Dave'a nie były pustymi frazesami rzucanymi na wiatr; album stanowił nie tylko udoskonalenie swoich dwóch poprzedników, ale poziomem artystycznym realnie nawiązywał do największych osiągnięć grupy z Violatorem, Songs Of Faith And Devotion i Ultrą na czele. Jest specyficzny klimat i koncept, nie ma już trip-hopu oraz tej przypadkowości charakteryzującej albumy Playing The Angel i Sounds Of The Universe.
   Sam początek wydawnictwa może jednak zaskakiwać warkotliwym pulsem syntezatorowego basu i kaskadowego dub stepowego beatu automatu perkusyjnego, co jest zupełną nowością w twórczości Depeche Mode i stanowi o świetnym rozeznaniu Martina we współczesnych trendach w muzyce elektronicznej (ale zapewne także i wpływ Christoffera Berga nie był tu bez znaczenia), jednakże już pierwsze słowa zaśpiewane przez Dave'a, z niemal jazzowym przejęciem, pozytywnie zwalają z nóg: ,,Witaj w moim świecie, wejdź przez drzwi. Zostaw swoje tabletki uspokajające w domu, nie będą ci już potrzebne". Wstęp nie tylko zachęca, ale nareszcie wciąga i zmusza do dalszego zgłębiania wydawnictwa, które dopiero co się przecież rozpoczęło. Także muzyka, choć początkowo w dub stepowej stylistyce, z czasem nabiera symfonicznego klimatu brzmienia syntezatorów z, momentami mocnymi, powiewami zimnej fali - Depeche Mode w najlepszym wydaniu!
   Utwór Angel był pierwszym numerem udostępnionym przez zespół, 23 października 2012 roku, jako Angel of Love, jeszcze na kilka miesięcy przed ukazaniem się albumu Delta Machine. Kompozycja nie bez uzasadnienia została wówczas przyjęta jako bardzo dobry prognostyk na nowy materiał. Co prawda Angel jest kompozycją o charakterze eksperymentalnym, jednakże duchowo-religijna tematyka w połączeniu z perfekcyjnymi wokalami Dave'a przyniosły utworowi pochlebne opinie. Do tego - oprócz analogowego brzmienia syntezatorów - przestery gitarowe i niespodziewane zmiany rytmu wskazują na korzystanie przez zespół z najlepszych wzorców, z The Velvet Underground i Cabaret Voltaire na czele.
   Heaven, to singiel pilotujący ukazanie się nowego wydawnictwa, który wydany został 4 lutego 2013 roku. Numer z miejsca stał się ogólnoświatowym przebojem docierając m.in. do 1. miejsca Dance Club Songs i 2. miejsca Hot Singles Sales w zestawieniach amerykańskiego Billboardu, 2. miejsca w Niemczech, 11. miejsca w Hiszpanii czy 19. miejsca we Włoszech. Utwór osadzony jest w klimacie rocka elektronicznego z przepiękną i podniosłą partią wokalną Gahana nawiązującą do najlepszych czasów z albumu Songs Of Faith And Devotion, choć warstwa tekstowa, podobnie jak w Angel, osadzona jest w tematyce duchowo religijnej, numer nie jest reprezentatywnym utworem dla całego albumu, jednak w przypadku Depeche Mode świecką tradycją stało się, poczynając od czasów albumu Violator, iż singiel promujący album formacji różni się de facto od jego rzeczywistej zawartości.
   Secret to the End, pierwsza z trzech (w podstawowej setliście albumu) kompozycji autorstwa duetu Gahan-Uenala, pod względem muzycznym przypomina futurystyczne wczesne dokonania formacji The Human League, jednakże nie brakuje tu bluesowych chwytów gitary. Warstwa tekstowa wydaje się być zaprzeczeniem wielkiego przeboju Depeche Mode, Walking in My Shoes, pochodzącego z albumu Songs of Faith and Devotion. Od strony technicznej, warto wspomnieć jeszcze, że to co odróżnia Kurta Uenalę od poprzednich współkompozytorów utworów do tekstów Dave'a, Andrew Plillpotta i Christiana Eignera, to umiejętność dostosowania się do klimatu i specyfiki Depeche Mode. Secret to the End (i pozostałe kompozycje autorstwa duetu Gahan-Uenala) brzmi jakby piosenka została skomponowana przez Martina, co trudno było powiedzieć o numerach skomponowanych przez Plillpotta i Eignera na albumach Playing The Angel i Sounds Of The Universe, które wyraźnie różnuły się od stylu Martina.
   My Little Universe jest przykładem, że Martin nie użył ani krzty przesady mówiąc o wibracjach z albumów Violator i Songs Of Faith And Devotion. Czyste, wręcz sterylne brzmienie (tak charakteryzujące Violator) ocierające się o stylistykę house rodem z Berlina, z chłodnymi i futurystycznymi, analogowo brzmiącymi solówkami klawiszy a'la Bruce Haack z lat 60. (Machine). Sterylna syntezatorowo-analogowa struktura muzyczna została zintegrowana z surowym wokalem Dave'a (tak charakteryzującym Songs Of Faith And Devotion), o bardziej bluesowym charakterze w strofie i wręcz gospelowej stylistyce w refrenie (Delta). My Little Universe jest perfekcyjną hybrydą bluesa i muzyki maszyn, można wręcz rzec, że to jest kwintesencja całego albumu Delta Machine.
   Slow, to zmysłowa elecro-bluesowa ballada z klasycznym afroamerykańskim bluesowym riffem gitarowym oraz delikatną, chłodną i zabarwioną melancholią przestrzenią; kompozycja stanowi małe wytchnienie od futurystycznych klimatów muzycznych dwóch wcześniejszych numerów. Tym razem warstwa tekstowa wyraża pewną ironię do tematyki o charakterze zmysłowości i erotyki. Istnieje plotka, że utwór został skomponowany na sesję nagraniową do albumu Songs of Faith and Devotion (1993), jednak wówczas został odrzucony i ostatecznie, dwadzieścia lat później, wszedł do podstawowej setlisty albumu Delta Machine.
   Broken, kolejna kompozycja autorstwa duetu Dave Gahan - Kurt Uenala, jest bardziej retrospektywnym momentem albumu, muzycznie przenoszącym słuchacza w rejony twórczości Depeche Mode z drugiej połowy lat 80., choć warstwa wokalna - szczególnie w strofach - osadzona jest w klimacie rockabilly, sam zaś Dave brzmi tutaj niczym Elvis Presley.
   Utwór o niezwykle mrocznej i brutalnej tematyce, The Child Inside, śpiewany przez Martina, penetruje rejony awangardowej elektroniki lat 70. wprowadzając niemal w efekt... letargu (w pozytywnym znaczeniu), z którego gwałtownie budzi następny numer, Soft Touch / Raw Nerve, będący kolejną wyrazistą electro-bluesową hybrydą (muzycznie kojarzącą się nieco z utworem A Question Of Time z albumu Black Celebration), z szorstką partią wokalną Dave'a Gahana, dynamicznymi gitarowymi riffami, sekwencerowym pulsem w podkładzie i genialną aranżacją, w której wrażenie robią niesamowite przejścia zarówno w warstwie wokalnej, jak i muzycznej, od strofy do refrenu i na odwrót. Tekst opowiada o oddanej i bezwarunkowej przyjaźni. Utwór finalizowany jest przez krótkie instrumentalne interlude.
   Singlowy Should Be Higher, autorstwa duetu Dave Gahan - Kurt Uenala, jest bodaj najlepszą dotąd skomponowaną piosenką przez Dave'a Gahana dla Depeche Mode. Numer ma w sobie potężną moc równą kompozycji I Feel You (1993), tylko w wersji synth popowej, charakteryzując się intensywnym i jednostajnym beatem sekcji rytmicznej, chłodną i zabarwioną gotykiem przestrzenią dorównującą tej z utworu Barrel of a Gun (album Ultra, 1997), do tego wisienką na torcie jest partia wokalna Dave'a Gahana, która w strofie zachowuje napięcie, zaś w refrenie osiąga punkt kulminacyjny wchodząc na niesamowicie wysokie tony. Singiel Should Be Higher najlepszą - 19. - pozycję na liście osiągnął w Niemczech. Doskonale za to sprawdzał się na koncertach.
   Alone to bezapelacyjnie najlepszy numer na albumie, który muzycznie nawiązuje do największych dokonań Depeche Mode z czasów największej świetności zespołu. Zimnofalowy klimat Alone, puls sekwencera i dramatyzujący niczym w czasach przeboju Enjoy The Silence wokal Dave'a Gahana po prostu miażdżą i chwytają za gardło, nie przypadkowo zresztą, bowiem tekst piosenki jest niesamowicie smutny - opowiadający o braku nadziei na jakikolwiek ratunek dla przyjaciela.
   Soothe My Soul, który na singlu ukazał się tydzień po premierze albumu Delta Machine, przywołuje muzyczne skojarzenia z Personal Jesus. To największy, obok Heaven, numer albumu, który stał światowym hitem list przebojów. Szacunek muszą budzić wspaniale uzupełniające się w refrenie wokale Dave'a i Martina. Tekst piosenki (a także teledysk) ma niesamowicie erotyczny podtekst. Singiel Soothe My Soul szturmował listy przebojów zajmując m.in. 7. miejsce na Dance Club Songs w zestawieniu amerykańskiego Billboardu, 1. miejsce na Węgrzech, 9. miejsce w Belgii, 21. miejsce w Meksyku czy 22. miejsce w Niemczech. Numer świetnie też sprawdzał się na żywo.
   Podstawową setlistę albumową wieńczy utwór Goodbye z bluesowym chwytem gitarowym w stylu kompozycji I Feel You (tylko delikatniejszym, bardziej ,,garażowym") oraz hałaśliwie syntezatorową oprawą z dźwięcznymi solówkami klawiszy.
   Wersja rozszerzona albumu zawiera dodatkowy dysk z czterema piosenkami, które nie weszły do jego wersji podstawowej, ale bynajmniej nie są to odrzuty. Long Time Lie, wspólnego autorstwa Martina i Dave'a i Happens All The Time, autorstwa duetu Gahan - Uenala, utrzymują klimat awangardowej elektroniki z przełomu lat 70. i 80. zbliżonej do dokonań formacji The Human League i Cabaret Voltaire. Śpiewana przez Martina piosenka w industrialnym klimacie, Always, dość wyraźnie przypomina klimaty brzmieniowe niemieckiego zespołu Kraftwerk, z kolei All That’s Mine, autorstwa Gahana i Uenali (to także strona B singla Heaven - przyp.), nawiązuje do starych i klasycznych dokonań Depeche Mode, jak Halo i In Your Room, jednakże numer podchodzi też trochę pod stylistykę EBM przypominającą dokonania belijskiej formacji, Front 242.
   Delta Machine zasłużenie okazał się światowym sukcesem komercyjnym Depeche Mode; album uplasował się na drugim miejscu w Wielkiej Brytanii, szóstym w USA (Billboard 200), zaś wielu krajach stał się pozycją numerem jeden, także w Polsce, gdzie pokrył się platyną.
   Album Delta Machine stanowi doskonałe połączenie klimatów Delty Mississippi ze stylem eurupejskiej Muzyki Maszyn. Po raz pierwszy od czasu Songs Of Faith And Devotion wszystkie utwory w setliście mają charakter czysto wokalny, zaś każdy utwór jest częścią pewnej całości. Depeche Mode w najlepszym wydaniu - słowem: album, który bez kompleksów można postawić obok największych studyjnych dokonań zespołu.
 
Tracklista:
 
1. "Welcome to My World" 4:56
2. "Angel" 3:57
3. "Heaven" 4:03
4. "Secret to the End" 5:12
5. "My Little Universe" 4:24
6. "Slow" 3:45
7. "Broken" 3:58
8. "The Child Inside" 4:16
9. "Soft Touch/Raw Nerve" 3:26
10. "Should Be Higher" 5:04
11. "Alone" 4:29
12. "Soothe My Soul" 5:22
13. "Goodbye" 5:03
 
Dysk dodatkowy (wersja Deluxe):
 
1. "Long Time Lie" 4:25
2. "Happens All the Time" 4:20
3. "Always" 5:07
4. "All That's Mine" 3:23
 
Personel:
 
Dave Gahan - lead vocals
Martin Gore - keyboards, guitars, backing and lead vocals
Andy Fletcher - keyboards, bass guitar, occasional backing vocals
 

Muzycy dodatkowi:

 

Christoffer Berg – programming

Kurt Uenala – additional programming

 

Written by, © copyright January 2014 by Genesis GM.