Archiwum 09 lutego 2023


Dwa Plus Jeden - Bez Limitu, 1983;
09 lutego 2023, 23:57

Bez Limitu - ósmy album formacji Dwa Plus Jeden, która za sprawą ogromnego talentu do komponowania przebojowych piosenek zyskała sobie ogromną popularność na rynku krajowym od początku lat 70. Zespół jako jeden z pierwszych polskich wykonawców pop występował również na żywo w Europie zachodniej (RFN, Wlk. Brytania, Francja) i Ameryce (USA i Kanada), gdzie swoimi przebojowymi piosenkami wzbudził spore zainteresowanie zagranicznej publiczności, jednocześnie muzycy sami podpatrywali zachodnie wzorce muzyczne, dzięki czemu szybko stali się pierwszą polską formacją popularną na Zachodzie, czego efektem był wydany pod koniec lat 70. anglojęzyczny longplay Easy Come, Easy Go, którego producentami byli Rainer Pietsch i Michael Holm. Album utrzymany był w stylu Disco, który w latach 70. był szalenie popularny na świecie. Easy Come, Easy Go dorównywał przebojowością ówczesnym gigantom disco - Abbie, Boney M, Bee Gees - dzięki czemu album stał się pierwszym polskim hitem popowym na Zachodzie, również i następny album zespołu, Warsaw Nights (1981), stał się przebojem na rynku zachodnim. Niestety, obiecującą międzynarodową karierę Dwa Plus Jeden przerwał wprowadzony przez dyktaturę komunistyczną w Polsce Stan Wojenny.
   Dwa Plus Jeden skupili się na krajowej twórczości, jednakże zachodni styl muzyczny był już w twórczości zespołu nieodwracalny, czego efektem był album Bez Limitu, nagrywany w studiu na ulicy Sándora Petőfiego na warszawskim Wawrzyszewie, wszystkie zaś teksty na wydawnictwie były autorstwa Andrzeja Mogielnickiego
   Album okazał się przełomowym momentem w karierze formacji. Na początku lat 80. popularność zdobyły zespoły post punkowe grające synth pop (new wave, neue deutsche welle) oraz pochodzący z Anglii tzw. nurt new romantic, co niewątpliwie wpłynęło na twórczość Dwa Plus Jeden, jako że do kraju ogarniętego Stanem Wojennym dotarła moda na elektroniczne brzmienia, pierwsze synth popowe sukcesy zaczęły odnosić zespoły Kombi i Kapitan Nemo.
Dwa Plus Jeden z punkiem i polską nową falą co prawda nie miał nic wspólnego, ale muzycy formacji już wcześniej udowodnili, że doskonale potrafią przyswajać sobie nowe gatunki (folk, jazz rock, disco, wreszcie synth pop) i to z sukcesem!
   Bez Limitu doskonale potwierdza tę tendencję prezentując przebojowy materiał, poczynając od otwierającego album utworu Krach, który bezpardonowo przedstawiał fatalną sytuację społeczną w ówczesnej Polsce, a co gorsza, wydaje się być nawet jeszcze bardziej autentyczny współcześnie! Sam numer utrzymany jest w klimacie post punku, podobnie jak następna piosenka, Gorące Telefony.
   Istnym świeżym powiewem Zachodu, mimo wschodniej tematyki, zachwyca numer China Boy, przede wszystkim za sprawą muzyki niemal wprost zaczerpniętej z utworu brytyjskiej formacji Ultravox, Mr. X, choć China Boy jest ewidentnym ironicznym odniesieniem się do kultowego przeboju Davida Bowie'go, China Girl.
   Nową jakością jest Requiem Dla Samej Siebie, przejmująca ballada, która do złudzenia przypomina klimaty z kultowego utworu niemieckiej formacji Kraftwerk, Radioactivity. Także i w klasycznie synth popowym utworze Superszczur, wpływy brzmieniowe Kraftwerk (utwór Showroom Dummies) są niepodważalne.
   Hallo Panie Freud z kolei przypomina późniejszą twórczość Andrzeja Korzyńskiego dla Franka Kimono, zaś XXI Wiek (Dla Wszystkich Nas), to futurystyczna perełka kończąca album; numer silnie inspirowany jest twórczością The Human League i ich wielkim przebojem Don't You Want Me.
   Na wydawnictwie nie brakuje również wpływu z własnej twórczości z lat 70., jak przykłady klasycznego disco: Boogie o 7 Zbójach, Nic Nie Boli (z wpływami stylu twist), i - bodaj najlepszy - Gdy Grali Dla Nas Rolling Stones, kompozycja z retrospektywno-nostalgicznym klimatem.
   Album Bez Limitu potwierdził komercyjny potencjał i powtórzył sukces komercyjny poprzednich wydawnictw, choć już tylko na krajowym rynku, zdobywając entuzjastyczne opinie krytyków i publiczności, utwierdził słuszność kierunku post punkowo-synth popowego, który w tamtym czasie uchodził za szczyt nowoczesności w muzyce. Album Bez Limitu sprzedał się w nakładzie 150 tysięcy egzemplarzy w całym kraju, zdobywając status Złotej Płyty.
   Utwory Krach, Requiem Dla Samej Siebie, Superszczur i XXI Wiek (Dla Wszystkich Nas) stały się wielkimi przebojami lat 80. w PRL-u, a XXI Wiek nawet po dziś dzień grany jest w wielu stacjach radiowych.
 
Tracklista:
 
„Krach” – 3:56
„Gorące Telefony” – 3:38
„China Boy” – 3:44
„Boogie o 7 Zbójach” – 3:14
„Nic Nie Boli” – 4:09
„Requiem Dla Samej Siebie” – 4:07
„Superszczur” – 3:53
„Gdy Grali Dla Nas Rolling Stones” – 4:47
„Hallo Panie Freud” – 3:08
„XXI Wiek (Dla Wszystkich Nas)” – 3:51
 
Personel:
 
Elżbieta Dmoch – wokal
Janusz Kruk – wokal, gitara, perkusja, instrumenty klawiszowe
Cezary Szlązak – wokal, saksofon, instrumenty klawiszowe
 
Muzycy sesyjni:
 
Bogusław Mietniowski – gitara basowa
Wacław Laskowski – perkusja, bębny
Jerzy Suchocki – perkusja, instrumenty klawiszowe
Krzysztof Słodkiewicz – gitara
 
Written by, © copyright March 2014 by Genesis GM.
Kapitan Nemo - Wyobraźnia, 2002;
09 lutego 2023, 23:35

Wyobraźnia - trzeci album studyjny polskiej formacji Kapitan Nemo, dowodzonej przez wokalistę, Bogdana Gajkowskiego, wydany w 2002 roku nakładem wytwórni BooGie Records.
   Koniec lat 90. XX wieku i początek XXI wieku przyniosły w światowej muzyce pop nostalgię za retrospektywnymi brzmieniami lat 80. Wiele grup wywodzących się z tamtej dekady postanowiło wrócić na scenę muzyczną z nowymi albumami, najczęściej z powodzeniem. Swoją drugą młodość przeżywały formacje The Human League, Alphaville, Yello; triumfowali Depeche Mode i New Order, z sukcesem powrócił Kraftwerk i nawet reaktywowany został awangardowy i mocno kontrowersyjny industrialny zespół Throbbing Gristle, a to przecież tylko kilka przykładów.
Moda na lata 80. dotarła również do Polski przełomu lat 90. i 2000., gdzie od dłuższego czasu spodziewano się powrotów takich rodzimych gwiazd synth popu lat 80., jak Kombi (właśnie rozpadła się powiązana z tym zespołem grupa O.N.A.) czy Papa Dance, jednak jako pierwszy, po długiej nieobecności reaktywował się Kapitan Nemo, jednak w niemal całkowicie zmienionym składzie, za to niezmiennie z nietuzinkowym liderem i wokalistą Bogdanem Gajkowskim na czele.
   W 2002 roku, po trzynastu latach przerwy, ukazał się dopiero trzeci (i jak na razie ostatni) album Kapitana Nemo, Wyobraźnia, jednakże zespół nieoczekiwanie nie powrócił do starych, analogowych brzmień syntezatorów ani stylu retro, wręcz przeciwnie, po raz pierwszy muzykę Kapitana Nemo wzbogaca rockowy riff gitary, zaś brzmienie elektroniki dostosowane zostaje do bardziej współczesnych trendów muzycznych.
   Jak przyznał Bogdan Gajkowski, do wzbogacenia brzmienia muzyki zespołu musiał po prostu dorosnąć, zaś gitary są dodatkowym środkiem wyrazu, rodzaju krzyku, dzięki czemu muzyka może być bardziej autentyczna, co też powinno spodobać się zarówno starym fanom zespołu, jak i przysporzyć mu nowych fanów, nawet takich, którzy Kapitana Nemo ze względu na młody wiek nie mają prawa pamiętać. Nawet niesamowity baryton Gajkowskiego wyraźnie przeszedł od delikatności Phila Oakeya z lat 80. do szorstkości Dave'a Gahana z lat 90. - przy zachowaniu wszelkich proporcji, rzecz oczywista.
   Efekty nowego brzmienia zespołu zostały uwidocznione już w pierwszej kompozycji wydawnictwa (i zarazem singlu promującym album), Na Co Czekasz, co musiało być prawdziwym szokiem dla fanów pamiętających Kapitana Nemo z lat 80. Od początku słychać rockowy riff gitary, nieco przybrudzone brzmienie elektroniki, intensywną sekcję rytmiczną oraz chrypliwy wokal w refrenie. Całość przypomina dość wyraźnie dokonania niemieckiej formacji synth rockowej, De/Vision. W dość podobnej stylistyce utrzymana jest większość albumu, w którym próżno jest szukać klimatów i retrospektywnych brzmień lat 80., zaś większość piosenek oscyluje w stylistyce synth-rocka, choć już w łagodniejszej formie od tej z utworu od Na Co Czekasz, czego przykładem jest następny numer, Wyobraźnia, To Mój Skarb, w którym dostrzegalne są delikatne wpływy trip-hopu, a nawet psychodelii; utwór ma też w sobie coś z melancholijnych klimatów albumu Depeche Mode, Exciter, i przede wszystkim, wspomnianej formacji De/Vision. Podobnie zresztą przedstawiają się takie utwory, jak Ja Chcę Więcej, I Tylko Zostań Ze Mną oraz singlowy Zabierasz Moje Sny, który został największym przebojem wydawnictwa promowanym dodatkowo przez stację MTV Classic.
   Zespół penetruje również inne sfery muzyczne, na przykład bardziej eksperymentalne, jak w utworze Kocham Moje Miasto, o brutalnym przekazie codziennego miejskiego życia w rozmowie z wyimaginowanym przyjacielem spotkanym w miejskiej restauracji. Są też i klimaty zupełnie współczesnej muzyki klubowej wywodzącej się z lat 90. reprezentowane w utworach Jeszcze Raz Chcę Powiedzieć i Ciernie, zawierających elementy jungle i drum and bass w sekcji rytmicznej, co świadczy o doskonałym rozeznaniu i wpasowaniu się Kapitana Nemo we współczesny pop. Ba, w numerze Oddalam Się jest nawet próba przeniesienia na polski grunt nurtu nu metal, lansowanego przez szalenie popularne w tamtym czasie wśród nastolatków gwiazdki Linkin Park i Limp Bizkit, jednak na szczęście na polskim rynku ów nurt nie przyjął się, zaś na świecie z biegiem lat styl nu metal przestał się liczyć.
   Podsumowaniem albumu - i to jakim! - jest symfoniczny utwór Jakie, z orkiestrą smyczkową w wykonaniu kwartetu smyczkowego Piotr Stawski & STRING ART. To najlepszy numer płyty zawierający pozytywną puentę i wokal Gajkowskiego naprawdę przypominający barwą i stylem Dave'a Gahana!
   W formie bonusu na albumową setlistę trafił także wielki przebój Kapitana Nemo z lat 80., Słodkie Słowo Wolność, w odświeżonej i unowocześnionej wersji electro-popu z house'owym beatem sekcji rytmicznej, co jest wyraźnym ukłonem w stronę starych fanów zespołu.
   Jest też dodatkowy, ukryty utwór-bonus, oddzielona od reszty trzema minutami ciszy Wojna, utrzymana w rockowo-gotyckim stylu Sisters Of Mercy, bezpardonowo obnażająca hipokryzję rządzących światem.
   Całościowo album Wyobraźnia stanowi jednak niezbyt udany i mało fortunny powrót gwiazdy lat 80. w czasach wielkiego popytu na brzmienia w stylu retro, choć na przekór wszystkiemu Kapitan Nemo odcina się od swojej synth popowej przeszłości z lat 80. ujawniając zupełnie odmienne, nieznane dotąd współczesne oblicze i nawet słynny beret Gajkowskiego pojawia się już tylko w roli drugoplanowej.
   Album Wyobraźnia razi brakiem spójności zarówno pod względem muzycznym, jak i (w większości) w warstwie tekstowej. Tylko warstwa wokalna Bogdana Gajkowskiego broni się na całej linii.
 
Edit. 2022: Czasami bywa u mnie tak, że po pierwszym odsłuchu jakiegoś albumu, odczuwam rozczarowanie, dopiero z czasem zaczynam odkrywać i doceniać walory brzmieniowe rzeczonego albumu - muszę do niego po prostu dojrzeć. Z albumem Wyobraźnia jest zupełnie odwrotnie; najpierw było pozytywne odczucie, jednak z czasem zacząłem dostrzegać mankamenty tego wydawnictwa tak, że dzisiaj uważam go za gniota i myślę, że chyba dobrze, że Nemo nic już nie nagrywa, tym bardziej, ze dzisiaj nawet wokalnie prezentuje się beznadziejnie, a jego koncerty to najczęściej pokaz żenady.
 
Tracklista:
 
1. „Na Co Czekasz” 4:05
2. „Wyobraźnia, To Mój Skarb” 3:42
3. „Oddalam Się” 2:41
4. „Zabierasz Moje Sny” 3:24
5. „Ja Chcę Więcej” 3:18
6. „Kocham Moje Miasto” 5:01
7. „Jeszcze Raz Chcę Powiedzieć” 3:49
8. „Ciernie” 4:30
9. „I Tylko Zostań Ze Mną” 4:11
10. „Jakie” 2:39
11. „Słodkie Słowo Wolność” 5:56
12. „Wojna" (utwór ukryty)
 
Personel:
 
Bogdan Gajkowski – gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew
„Piotr Stawski & STRING ART” – kwartet smyczkowy
Ryszard Borowski – flet
Paweł Kacprzycki – gitara
Waldemar Lewandowski – gitara
Mariusz Mielczarek – saksofon altowy
Sebastian Sołdżyński – trąbka
Agnieszka Trojanowicz – chórek
 
Written by, © copyright March 2014 by Genesis GM.
Depeche Mode - Delta Machine, 2013;
09 lutego 2023, 02:08

Delta Machine - trzynasty studyjny album ,,Beatlestów" synth popu, brytyjskiej formacji Depeche Mode, podobnie jak dwa poprzednie albumy - Playing the Angel i Sounds Of The Universe - nagrany został we współpracy z producentem Benem Hillierem w studiach w Santa Barbara i Nowym Jorku, co pozwoliło muzykom na wygenerowanie najmocniejszych stron dwóch poprzednich albumów, jednocześnie eliminując szereg grzechów na nich popełnionych, w tym produkcję pozostawiającą wiele do życzenia, czy swoiste popadanie w zbytnią nonszalancję i przypadkowość - niczego takiego nie znajdziemy na Delta Machine.
   Trio Dave Gahan, Martin Gore, Andy Fletcher, weszło do studia w marcu 2012 roku z nagranymi wcześniej przez Dave'a i Martina materiałami demo; obaj muzycy byli niezwykle zmotywowani i podekscytowani swoimi poprzedzającymi sesję nagraniową Delta Machine projektami. Dave Gahan skomponował teksty i nagrał partie wokalne do albumu formacji Soulsavers, The Light the Dead See, którego premiera miała miejsce w maju 2012 roku, zaś Martin Gore po ponad trzydziestu latach zaangażował się we współpracę z dawnym kolegą i współzałożycielem Depeche Mode Vince'em Clarke'em, czego efektem był ich wspólny projekt o nazwie VCMG i ich album, Ssss, który ukazał się w marcu 2012 roku.
   Tytuł albumu Delta Machine jasno miał nawiązywać do najważniejszych inspiracji Depeche Mode. Hasło ,,Delta" stanowi odniesienie do legendarnej amerykańskiej Delty Mississipi, kolebki amerykańskiego bluesa, zaś idea ,,Machine" w oczywisty sposób odwołuje się do europejskich korzeni Muzyki Maszyn. Co prawda Depeche Mode już od blisko 25 lat łączyli bluesa z muzyką maszyn, jednakże tym razem cały album miał zostać ,,skonstruowany" pod tą tematykę.
   Jednym z najważniejszych wydarzeń związanych z nagraniem albumu Delta Machine był powrót do współpracy z Depeche Mode artysty-fotografika, reżysera teledysków, Antona Corbijna, który na nowo wziął się za wizualną stronę zespołu. Także po dwudziestu latach, czyli od czasu albumu Songs Of Faith And Devotion, za miksowanie materiału zabrał się Mark "Flood" Ellis. A przecież tych nazwisk nikomu nie trzeba przedstawiać; Corbijn i Flood byli w końcu odpowiedzialni za największe sukcesy Depeche Mode, a apetyty - zwłaszcza po przyjętych z mieszanymi uczuciami dwóch poprzednich albumach zespołu, były mocno pobudzone. Atmosferę podsycali sami muzycy; w wywiadach Dave mówił: - To bardzo organiczny i bezpośredni album [...] Podczas nagrywania chcieliśmy, aby było na nim więcej elementów typowych dla grania na żywo. Wtórował mu Martin: [...] - Muzyka (na Delta Machine - przyp.) ma te same wibracje co utwory na Violator i Songs Of Faith And Devotion.
   Oczywiście Martin skądinąd kontynuował wariant z brzmieniem hurtowo kupowanych analogowych syntezatorów rozpoczęty jeszcze na Playing The Angel, a wzmożony na Sounds Of The Universe. Na Delta Machine to rozwiązanie zostało jeszcze bardziej udoskonalone poprzez wprowadzenie syntezatora modularnego.
   Nie bez znaczenia pozostawały także efekty współpracy Martina i Dave'a z VCMG i Soulsavers, na brzmienie albumu, a Dave dzięki współpracy z Soulsavers pozyskał współkompozytora swoich utworów, Kurta Uenalę, utalentowanego szwajcarskiego kompozytora, klawiszowca i inżyniera dźwięku.
Zespół zaangażował także Christoffera Berga, twórcę muzyki elektronicznej młodego pokolenia, który odpowiedzialny był za programowanie i w dużej mierze także brzmienie Delta Machine.
   Najważniejszym aspektem ukazania się albumu był przede wszystkim fakt podpisania przez zespół lukratywnego kontraktu płytowego z wytwórnią Columbia, dla której Delta Machine jest pierwszym albumem Depeche Mode pod jej szyldem. Wreszcie 22 marca 2013 roku nastąpiła długo oczekiwana premiera albumu, który okazuje się być strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Słowa Martina i Dave'a nie były pustymi frazesami rzucanymi na wiatr; album stanowił nie tylko udoskonalenie swoich dwóch poprzedników, ale poziomem artystycznym realnie nawiązywał do największych osiągnięć grupy z Violatorem, Songs Of Faith And Devotion i Ultrą na czele. Jest specyficzny klimat i koncept, nie ma już trip-hopu oraz tej przypadkowości charakteryzującej albumy Playing The Angel i Sounds Of The Universe.
   Sam początek wydawnictwa może jednak zaskakiwać warkotliwym pulsem syntezatorowego basu i kaskadowego dub stepowego beatu automatu perkusyjnego, co jest zupełną nowością w twórczości Depeche Mode i stanowi o świetnym rozeznaniu Martina we współczesnych trendach w muzyce elektronicznej (ale zapewne także i wpływ Christoffera Berga nie był tu bez znaczenia), jednakże już pierwsze słowa zaśpiewane przez Dave'a, z niemal jazzowym przejęciem, pozytywnie zwalają z nóg: ,,Witaj w moim świecie, wejdź przez drzwi. Zostaw swoje tabletki uspokajające w domu, nie będą ci już potrzebne". Wstęp nie tylko zachęca, ale nareszcie wciąga i zmusza do dalszego zgłębiania wydawnictwa, które dopiero co się przecież rozpoczęło. Także muzyka, choć początkowo w dub stepowej stylistyce, z czasem nabiera symfonicznego klimatu brzmienia syntezatorów z, momentami mocnymi, powiewami zimnej fali - Depeche Mode w najlepszym wydaniu!
   Utwór Angel był pierwszym numerem udostępnionym przez zespół, 23 października 2012 roku, jako Angel of Love, jeszcze na kilka miesięcy przed ukazaniem się albumu Delta Machine. Kompozycja nie bez uzasadnienia została wówczas przyjęta jako bardzo dobry prognostyk na nowy materiał. Co prawda Angel jest kompozycją o charakterze eksperymentalnym, jednakże duchowo-religijna tematyka w połączeniu z perfekcyjnymi wokalami Dave'a przyniosły utworowi pochlebne opinie. Do tego - oprócz analogowego brzmienia syntezatorów - przestery gitarowe i niespodziewane zmiany rytmu wskazują na korzystanie przez zespół z najlepszych wzorców, z The Velvet Underground i Cabaret Voltaire na czele.
   Heaven, to singiel pilotujący ukazanie się nowego wydawnictwa, który wydany został 4 lutego 2013 roku. Numer z miejsca stał się ogólnoświatowym przebojem docierając m.in. do 1. miejsca Dance Club Songs i 2. miejsca Hot Singles Sales w zestawieniach amerykańskiego Billboardu, 2. miejsca w Niemczech, 11. miejsca w Hiszpanii czy 19. miejsca we Włoszech. Utwór osadzony jest w klimacie rocka elektronicznego z przepiękną i podniosłą partią wokalną Gahana nawiązującą do najlepszych czasów z albumu Songs Of Faith And Devotion, choć warstwa tekstowa, podobnie jak w Angel, osadzona jest w tematyce duchowo religijnej, numer nie jest reprezentatywnym utworem dla całego albumu, jednak w przypadku Depeche Mode świecką tradycją stało się, poczynając od czasów albumu Violator, iż singiel promujący album formacji różni się de facto od jego rzeczywistej zawartości.
   Secret to the End, pierwsza z trzech (w podstawowej setliście albumu) kompozycji autorstwa duetu Gahan-Uenala, pod względem muzycznym przypomina futurystyczne wczesne dokonania formacji The Human League, jednakże nie brakuje tu bluesowych chwytów gitary. Warstwa tekstowa wydaje się być zaprzeczeniem wielkiego przeboju Depeche Mode, Walking in My Shoes, pochodzącego z albumu Songs of Faith and Devotion. Od strony technicznej, warto wspomnieć jeszcze, że to co odróżnia Kurta Uenalę od poprzednich współkompozytorów utworów do tekstów Dave'a, Andrew Plillpotta i Christiana Eignera, to umiejętność dostosowania się do klimatu i specyfiki Depeche Mode. Secret to the End (i pozostałe kompozycje autorstwa duetu Gahan-Uenala) brzmi jakby piosenka została skomponowana przez Martina, co trudno było powiedzieć o numerach skomponowanych przez Plillpotta i Eignera na albumach Playing The Angel i Sounds Of The Universe, które wyraźnie różnuły się od stylu Martina.
   My Little Universe jest przykładem, że Martin nie użył ani krzty przesady mówiąc o wibracjach z albumów Violator i Songs Of Faith And Devotion. Czyste, wręcz sterylne brzmienie (tak charakteryzujące Violator) ocierające się o stylistykę house rodem z Berlina, z chłodnymi i futurystycznymi, analogowo brzmiącymi solówkami klawiszy a'la Bruce Haack z lat 60. (Machine). Sterylna syntezatorowo-analogowa struktura muzyczna została zintegrowana z surowym wokalem Dave'a (tak charakteryzującym Songs Of Faith And Devotion), o bardziej bluesowym charakterze w strofie i wręcz gospelowej stylistyce w refrenie (Delta). My Little Universe jest perfekcyjną hybrydą bluesa i muzyki maszyn, można wręcz rzec, że to jest kwintesencja całego albumu Delta Machine.
   Slow, to zmysłowa elecro-bluesowa ballada z klasycznym afroamerykańskim bluesowym riffem gitarowym oraz delikatną, chłodną i zabarwioną melancholią przestrzenią; kompozycja stanowi małe wytchnienie od futurystycznych klimatów muzycznych dwóch wcześniejszych numerów. Tym razem warstwa tekstowa wyraża pewną ironię do tematyki o charakterze zmysłowości i erotyki. Istnieje plotka, że utwór został skomponowany na sesję nagraniową do albumu Songs of Faith and Devotion (1993), jednak wówczas został odrzucony i ostatecznie, dwadzieścia lat później, wszedł do podstawowej setlisty albumu Delta Machine.
   Broken, kolejna kompozycja autorstwa duetu Dave Gahan - Kurt Uenala, jest bardziej retrospektywnym momentem albumu, muzycznie przenoszącym słuchacza w rejony twórczości Depeche Mode z drugiej połowy lat 80., choć warstwa wokalna - szczególnie w strofach - osadzona jest w klimacie rockabilly, sam zaś Dave brzmi tutaj niczym Elvis Presley.
   Utwór o niezwykle mrocznej i brutalnej tematyce, The Child Inside, śpiewany przez Martina, penetruje rejony awangardowej elektroniki lat 70. wprowadzając niemal w efekt... letargu (w pozytywnym znaczeniu), z którego gwałtownie budzi następny numer, Soft Touch / Raw Nerve, będący kolejną wyrazistą electro-bluesową hybrydą (muzycznie kojarzącą się nieco z utworem A Question Of Time z albumu Black Celebration), z szorstką partią wokalną Dave'a Gahana, dynamicznymi gitarowymi riffami, sekwencerowym pulsem w podkładzie i genialną aranżacją, w której wrażenie robią niesamowite przejścia zarówno w warstwie wokalnej, jak i muzycznej, od strofy do refrenu i na odwrót. Tekst opowiada o oddanej i bezwarunkowej przyjaźni. Utwór finalizowany jest przez krótkie instrumentalne interlude.
   Singlowy Should Be Higher, autorstwa duetu Dave Gahan - Kurt Uenala, jest bodaj najlepszą dotąd skomponowaną piosenką przez Dave'a Gahana dla Depeche Mode. Numer ma w sobie potężną moc równą kompozycji I Feel You (1993), tylko w wersji synth popowej, charakteryzując się intensywnym i jednostajnym beatem sekcji rytmicznej, chłodną i zabarwioną gotykiem przestrzenią dorównującą tej z utworu Barrel of a Gun (album Ultra, 1997), do tego wisienką na torcie jest partia wokalna Dave'a Gahana, która w strofie zachowuje napięcie, zaś w refrenie osiąga punkt kulminacyjny wchodząc na niesamowicie wysokie tony. Singiel Should Be Higher najlepszą - 19. - pozycję na liście osiągnął w Niemczech. Doskonale za to sprawdzał się na koncertach.
   Alone to bezapelacyjnie najlepszy numer na albumie, który muzycznie nawiązuje do największych dokonań Depeche Mode z czasów największej świetności zespołu. Zimnofalowy klimat Alone, puls sekwencera i dramatyzujący niczym w czasach przeboju Enjoy The Silence wokal Dave'a Gahana po prostu miażdżą i chwytają za gardło, nie przypadkowo zresztą, bowiem tekst piosenki jest niesamowicie smutny - opowiadający o braku nadziei na jakikolwiek ratunek dla przyjaciela.
   Soothe My Soul, który na singlu ukazał się tydzień po premierze albumu Delta Machine, przywołuje muzyczne skojarzenia z Personal Jesus. To największy, obok Heaven, numer albumu, który stał światowym hitem list przebojów. Szacunek muszą budzić wspaniale uzupełniające się w refrenie wokale Dave'a i Martina. Tekst piosenki (a także teledysk) ma niesamowicie erotyczny podtekst. Singiel Soothe My Soul szturmował listy przebojów zajmując m.in. 7. miejsce na Dance Club Songs w zestawieniu amerykańskiego Billboardu, 1. miejsce na Węgrzech, 9. miejsce w Belgii, 21. miejsce w Meksyku czy 22. miejsce w Niemczech. Numer świetnie też sprawdzał się na żywo.
   Podstawową setlistę albumową wieńczy utwór Goodbye z bluesowym chwytem gitarowym w stylu kompozycji I Feel You (tylko delikatniejszym, bardziej ,,garażowym") oraz hałaśliwie syntezatorową oprawą z dźwięcznymi solówkami klawiszy.
   Wersja rozszerzona albumu zawiera dodatkowy dysk z czterema piosenkami, które nie weszły do jego wersji podstawowej, ale bynajmniej nie są to odrzuty. Long Time Lie, wspólnego autorstwa Martina i Dave'a i Happens All The Time, autorstwa duetu Gahan - Uenala, utrzymują klimat awangardowej elektroniki z przełomu lat 70. i 80. zbliżonej do dokonań formacji The Human League i Cabaret Voltaire. Śpiewana przez Martina piosenka w industrialnym klimacie, Always, dość wyraźnie przypomina klimaty brzmieniowe niemieckiego zespołu Kraftwerk, z kolei All That’s Mine, autorstwa Gahana i Uenali (to także strona B singla Heaven - przyp.), nawiązuje do starych i klasycznych dokonań Depeche Mode, jak Halo i In Your Room, jednakże numer podchodzi też trochę pod stylistykę EBM przypominającą dokonania belijskiej formacji, Front 242.
   Delta Machine zasłużenie okazał się światowym sukcesem komercyjnym Depeche Mode; album uplasował się na drugim miejscu w Wielkiej Brytanii, szóstym w USA (Billboard 200), zaś wielu krajach stał się pozycją numerem jeden, także w Polsce, gdzie pokrył się platyną.
   Album Delta Machine stanowi doskonałe połączenie klimatów Delty Mississippi ze stylem eurupejskiej Muzyki Maszyn. Po raz pierwszy od czasu Songs Of Faith And Devotion wszystkie utwory w setliście mają charakter czysto wokalny, zaś każdy utwór jest częścią pewnej całości. Depeche Mode w najlepszym wydaniu - słowem: album, który bez kompleksów można postawić obok największych studyjnych dokonań zespołu.
 
Tracklista:
 
1. "Welcome to My World" 4:56
2. "Angel" 3:57
3. "Heaven" 4:03
4. "Secret to the End" 5:12
5. "My Little Universe" 4:24
6. "Slow" 3:45
7. "Broken" 3:58
8. "The Child Inside" 4:16
9. "Soft Touch/Raw Nerve" 3:26
10. "Should Be Higher" 5:04
11. "Alone" 4:29
12. "Soothe My Soul" 5:22
13. "Goodbye" 5:03
 
Dysk dodatkowy (wersja Deluxe):
 
1. "Long Time Lie" 4:25
2. "Happens All the Time" 4:20
3. "Always" 5:07
4. "All That's Mine" 3:23
 
Personel:
 
Dave Gahan - lead vocals
Martin Gore - keyboards, guitars, backing and lead vocals
Andy Fletcher - keyboards, bass guitar, occasional backing vocals
 

Muzycy dodatkowi:

 

Christoffer Berg – programming

Kurt Uenala – additional programming

 

Written by, © copyright January 2014 by Genesis GM.

Cabaret Voltaire - The Crackdown, 1983;
09 lutego 2023, 02:05

he Crackdown - piąty studyjny album brytyjskiej formacji industrialnej, Cabaret Voltaire, nagrywany w londyńskim Trident Studios w grudniu 1982 roku, wydany został 18 sierpnia 1983 roku. Był to pewien przełom w dotychczasowej twórczości Cabaret Voltaire - przełom nie tylko z racji tego, że jest to pierwszy album zespołu nagrany po odejściu Chrisa Watsona, przede wszystkim zespół w sposób zasadniczy odszedł od rockowo-eksperymentalnej formuły twórczości w stronę przystępnego i mocno popularnego wówczas synth popu, w dodatku formacja zakończyła dotychczasową współpracę z wytwórnią Rough Trade wiążąc się z fonograficznym molochem, jakim była wytwórnia Virgin Records co, przede wszystkim w branży industrialnej, zostało odebrane w formie wręcz herezji czy zdrady. Krytyka ta jednak nie była niczym uzasadniona, wydaje się, że zespół nie mógł wykonać lepszego posunięcia, bowiem nie było już sensu bez końca tkwić na pograniczu rockowej alternatywy i w kółko powtarzać ciągle te same założenia. Kontrakt z wytwórnią Virgin, podobnie jak ten z Rough Trade, zapewniał Cabaret Voltaire swobodę twórczą, jednocześnie gwarantował większe pieniądze i promocję.
   Odejście od składu zespołu Chrisa Watsona również nie stanowiło żadnego problemu, wręcz przeciwnie, dało Richardowi Kirkowi i Stephenowi Mallinderowi nowe możliwości tworzenia. Zespół zrezygnował z nadmiernego stosowania eksperymentalnych sampli i ,,przybrudzania" swojej muzyki wszelkimi hałasami i szumami, postawiono za to na rytmikę i szersze zastosowanie sekwencerów, w tym Synclavier, który w tamtym czasie był najnowocześniejszym tego typu sprzętem. Miejsce Watsona zajął były perkusista formacji Hula, Alan Fish, zaś zespół przy nagrywaniu albumu nawiązał współpracę z najbardziej utalentowanymi ówczesnymi muzykami i producentami młodego pokolenia, chociażby takimi jak m.in. klawiszowiec Soft Cell, Dave Ball, czy Mark ,,Flood" Ellis, który stał się jednym z najważniejszych producentów muzycznych wśród twórców z kręgu synth pop i new wave. Efekty okazały się zdumiewające; zespół grający dotąd repertuar rockowo-eksperymentalny, nagle zaczął prezentować o wiele bardziej piosenkową formę twórczości o komercyjnym potencjale. Inną całkowitą nowością było przejęcie przez Richarda H. Kirka roli głównego wokalisty w kilku utworach. Co prawda Kirky jako pierwszy wokalista zaprezentował się już na albumie 1974-76 (1978), jednak wydawnictwo to nie wlicza się do podstawowej dyskografii studyjnej Cabaret Voltaire.
   Nowy powiew w twórczości Cabaret Voltaire słychać jest już od samego początku trwania albumu, przede wszystkim dzięki zmianom jakie nastąpiły w strukturze muzycznej, wyraźnie już synth popowej, jednakże w dwóch pierwszych numerach, 24-24 i In the Shadows, ciągle obecne są jeszcze echa twórczości z poprzednich płyt formacji, przede wszystkim w warstwie wokalnej, która zaprezentowana jest w formie melodeklamacji. W 24-24 partie wokalne Stephena Mallindera zostały nieco przetworzone, co było dość częstą praktyką stosowaną na poprzednich albumach Cabaret Voltaire. W hipnotyzującym i zimnofalowym In the Shadows, Kirky i Mal recytują tekst w duecie, uzupełniając się nawzajem.
   Prawdziwy przełom następuje wraz z trzecią piosenką, Talking Time, o zdecydowanie i wyraźnie synth popowym charakterze, z mocnym basowym pulsem sekwencera w podkładzie, gdzie gitara basowa Mallindera jest już tylko uzupełnieniem do sekwencerowego podkładu. Kompozycja wykazuje się wyrazistą i energiczną sekcją perkusyjną, jednak najbardziej zaskakujące wydają się być partie wokalne Mala, który nie wrzeszczy i nie charczy już w punkowym stylu, nie ma mowy o zawodzeniu czy partiach szeptanych. Wokal Mallindera staje się bardziej subtelny, obdarzony lekką chrypą.
   Jednak to jeszcze nie koniec niespodzianek dla fanów Cabaret Voltaire, bowiem następny numer, śpiewany przez Kirky'ego Animation, rozkręca się w szalonym, pulsującym industrialnym tempie. Wokal Richarda Kirka charakteryzuje się tu ostrym, new wave'owym barytonem. Animation z całą jest jedną z najważniejszych kompozycji w twórczości Cabaret Voltaire, która stała się bezpośrednią inspiracją dla m.in. Front 242 (utwór Masterhit z albumu Official Version, 1987), Nine Inch Nails (utwór Sin z albumu Pretty Hate Machine, 1989) czy Depeche Mode (utwór Rush z albumu Songs of Faith and Devotion, 1993).
   Post punkowy Over and Over grany był przez Cabaret Voltaire na koncertach już na światowym tournée w 1982 roku. Na albumie The Crackdown numer ma bardziej rozbudowaną warstwę liryczną, śpiewaną przez Kirky'ego w punkowym stylu. Tym razem brak jest podkładu sekwencera, którego rolę przejmuje funkowa sekcja gitary basowej Mallindera, zaś surowości piosence nadaje lekko połamana, żywa sekcja perkusji o punkowym zabarwieniu.
   Just Fascination, kolejny utwór śpiewany przez Richarda H. Kirka, oparty jest o jednostajny beat sekcji rytmicznej i gęsty, industrialny puls sekwencera. Linia wokalna ma przebojowy charakter, zaś wokal Kirky'ego przypomina stylem i barwą Dave'a Gahana. Zresztą sam utwór dość bliski jest klimatom z albumu Depeche Mode, Construction Time Again (1983). Just Fascination jest jednym z najbardziej klasycznych utworów Cabaret Voltaire - i jedną z najważniejszych industrialnych kompozycji lat 80.
   Why Kill Time (When You Can Kill Yourself), to kompozycja również śpiewana przez Kirka, tym razem jednak w dość ponurym tonie. Nie przypadkiem, bowiem piosenka porusza tematy depresji; tekst w refrenie nie pozostawia większych złudzeń: ,,Po co zabijać czas, kiedy możesz zabić siebie?". Numer utrzymany jest w dynamicznej, synth popowej stylistyce z subtelnym dodatkiem gitarowym.
   Haiti jest spokojnym instrumentalnym wypełnieniem z charakterystyczną twardą sekwencją syntezatorowego basu, chwytliwą klawiszową solówką i taśmowymi wstawkamiw wykonaniu Dave'a Balla.
   Podstawową setlistę albumu wieńczy utwór tytułowy, Crackdown, w całości śpiewany w formie deklamacji przez Stephena Mallindera. Kompozycja jest klasyczną fuzją synth popu z industrialem, opartą o silny i jednostajny beat automatu perkusyjnego oraz głęboki podkład gitary basowej wkomponowanej w sekwencerowy basowy puls. Prawdziwym mistrzostwem jest chłodna i chwytliwa klawiszowa solówka w stylu oscylującym pomiędzy twórczością Depeche Mode a Kraftwerk. Crackdown ma jednak wyraźny podtekst polityczny; numer jest sprzeciwem wobec dyktatury, dedykowanym walczącej Solidarności i opozycji wobec komunistycznego reżimu w Polsce, wyrażonym nie tylko w tekście, ale także w teledysku. Ważne też, że nie jest to protest song robiony dla pieniędzy, jak w przypadku irlandzkich gwiazdorów z U2, bo przecież temat był na czasie i w modzie.
   Wznowienie CD albumu wzbogacone zostało o dodatkowe utwory bonusowe w postaci materiału z EP Doublevision. Set bonusowy rozpoczyna Diskono, który, podobnie jak albumowy Over and Over, znany był z koncertów podczas tournée z 1982 roku. Numer z silnym pulsującym industrialnym podkładem sekwencera łączy styl funk z house'em w zawrotnym tempie sekcji rytmicznej. Partie wokalne Stephena Mallindera są zniekształcone i chaotyczne; całościowo utwór osadzony jest w klimatach albumu 2x45 (1982). Double Vision i Moscow to chłodne, minimalistyczno-ambientowe instrumentalne kompozycje, choć Moscow dodatkowo opatrzona jest przenikliwymi, acz subtelnymi industrialnymi zgrzytami. Zamykający całość Badge of Evil osadzony jest w klimacie psychodelicznego jazzu z charczącą partią wokalną Mala. Podobnie jak Diskono, również Badge of Evil klimatem doskonale wpasowałby się do albumu 2 x 45. Warto też przy tym zwrócić uwagę, że setlista podana na wznowieniu CD fałszywie podaje kolejność dwóch ostatnich utworów, Moscow i Badge of Evil, zamieniając ich kolejność.
   Album The Crackdown był początkiem nowego rozdziału w twórczości Cabaret Voltaire, zwanego ,,erą synth popu i electro funku", którą zespół prezentował w latach 1983-90. Był to też najlepszy okres w twórczości Cabaret Voltaire.
   The Crackdown jest wyjątkową pozycją w dyskografii Cabaret Voltaire przez wzgląd na fakt tak dużej ilości piosenek śpiewanych przez Richarda H. Kirka. Takiej sytuacji nie było na żadnym wcześniejszym albumie zespołu, ani też na żadnym późniejszym. Richard H. Kirk (nie licząc EP-ek i kompilacji) wokalnie udzielił się na studyjnym albumie jeszcze tylko raz - na The Covenant, The Sword and the Arm of the Lord (1985) w utworze Warm.
   Wszystkie piosenki śpiewane prez Richarda H. Kirka na The Crackdown - In the Shadows, Animation, Over and Over, Just Fascination i Why Kill Time (When You Can Kill Yourself) - na koncertach (oraz w wersjach singlowych) wokalnie ,,przejmował" Stephen Mallinder.
   The Crackdown jest jednym z najważniejszych synth popowo-industrialnych albumów lat 80., który wywarł bezpośredni wpływ na twórczość wykonawców pokroju Depeche Mode, Psyche, Skinny Puppy, Ministry, Front 242, Front Line Assembly, w Polsce na Aya RL, Agressiva 69, Kafel, Nowy Horyzont, Düsseldorf, Wieloryb czy Job Karma.
   Album The Crackdown został sklasyfikowany na 11. miejscu wśród najlepszych albumów 1983 roku przez prestiżowe brytyjskie pismo muzyczne New Musical Express (NME).
 
Edit. 2022 - Pamięci Richarda H. Kirka.
 
Tracklista:
 
1. "24-24" 5:55
2. "In the Shadows" 4:36
3. "Talking Time" 5:25
4. "Animation" 5:33
5. "Over and Over" 4:30
6. "Just Fascination" 4:04
7. "Why Kill Time (When You Can Kill Yourself)" 3:56
8. "Haiti" 3:20
9. "Crackdown" 6:31
 
Bonus tracks, Doublevision EP:
 
10. "Diskono" 5:49
11. "Double Vision" 4:15
12. "Moscow" 5:28
13. "Badge of Evil" 4:53
 
Personel:
 
Stephen Mallinder – vocals, bass guitar, trumpet, grand piano
Richard H. Kirk – vocals, synthesiser, guitar, clarinet, saxophone, & shakuhachi (Japanese bamboo flute), grand piano
Alan Fish – drums, percussion
 
Muzycy sesyjni:
 
David Ball - keyboards and drum programming
 
Producenci:
 
Executive Producer: Stevo Pearce (for Some Bizzare)
Arranged by Cabaret Voltaire
Produced by Flood and Cabaret Voltaire
Engineered and mixed by Flood
Tape Operation on "Animation" and "Crackdown" by David Ball
Single remix by John Luongo
Mastered by George Peckham
Sleeve Typography by Ken Prust and Neville Brody
Sleeve Illustration by Phil Barnes

Written by, © copyright January 2014 by Genesis GM.
Throbbing Gristle - The Second Annual Report...
09 lutego 2023, 01:29

The Second Annual Raport of - debiutancki album brytyjskiego zespołu rockowo-industrialnego, Throbbing Gristle, nagrywany między 18 październikiem 1976 roku, a 3 wrześniem 1977 roku, był najbardziej spektakularnym i kontrowersyjnym muzycznym wejściem od dekady, czyli od ukazania się premierowego albumu The Velvet Underground & Nico (1967) rozpoczynającego erę psychodeli i awangardy rocka w erze big-bitu. Dziesięć lat później premierowy longplay Throbbing Gristle, The Second Annual Raport of, rozpoczął erę rocka industrialnego w erze punka i disco. W zasadzie pojawienie się Throbbing Gristle w latach 70. było zjawiskiem na miarę pojawienia się The Velvet Underground i The Doors w latach 60. oraz Kraftwerk na początku lat 70.
W czasie kryzysu gospodarczego i bezrobocia, które wstrząsało Wielką Brytanią, do głosu doszła zbuntowana punkowa młodzież, odrzucająca idee hippisów i psychodelii oraz wszelką awangardę muzyczną, stawiając na prosty przekaz. W modzie było zakładanie zespołów punkowych, których członkowie nie potrafili zagrać na żadnym instrumencie ani nie znali też żadnych akordów muzycznych, odrzucali za to wszelkie nowinki techniczne, w tym syntezatory i, rzecz jasna, wszelkie zespoły grające bardziej rozbudowaną muzykę, w tym także wykonawców rocka progresywnego, takich jak Pink Floyd czy Yes. Zasada punkowców była prosta: tylko gitara, bas i perkusja.
   Throbbing Gristle miał swoje początki w psychodeli i rocku progresywnym; protoplastą zespołu była założona w 1969 roku przez pochodzącego z Manchesteru młodego hippisa, Genesisa P- Orridge'a, grupa performerska o nazwie COUM Transmissions, która nie była zespołem stricto muzycznym, choć grupa skomponowała na potrzeby swoich występów kilka eksperymentalnych utworów, nigdy nie wydała albumu, za to dawała szokujące wystawy performerskie pełne przemocy i seksu analnego, ogólnie przysparzając sobie złej sławy.
   3 września 1975 roku, w 36. rocznicę wypowiedzenia III Rzeszy wojny przez Wlk. Brytanię, członkowie COUM Transmissions w składzie Genesis P- Orridge, Cosey Fanni Tutti i Peter Chritopherson, powołali zupełnie nową formację, Throbbing Gristle, o typowo muzycznym charakterze, do której dołączył klawiszowiec i inżynier dźwięku, Chris Carter.
   Ideałami Throbbing Gristle były te same wartości, które przyświecały COUM Transmissions, jak dadaizm, futuryzm, twarde narkotyki i psychodela. Wielkimi mentorami zespołu byli, pisarz, awangardowy reżyser filmowy, zagorzały homoseksualista, były narkoman i guru hippisowskiej komuny zwanej Bitnikami, William S. Burroughs, awangardowy malarz i pisarz, zwany poetą dźwięku, Brion Gysin, ale również psychopatyczny morderca i muzyk, Charles Manson, który wsławił się zamordowaniem członków rodziny Romana Polańskiego. Oczywiście takie podejście do sprawy wróżyło zespołowi konfliktem ze środowiskiem punkowców, zwłaszcza, że Genesis P- Orridge otwarcie zarzucał punkowcom hipokryzję i zbyt... łagodne i oczywiste podchodzenie do tworzenia muzyki. Jednak zamiast konfliktu, muzycy Throbbing Gristle, obok panujących już na rynku muzycznym w latach 70. punk rocka, disco, glam rocka, rocka progresywnego i taniego popu, rozpoczęli - wraz z zaprzyjaźnionym performerem Monte Cazzazą - nowy nurt zwany rockiem industrialnym, którego założeniem była antymuzyczność i przeciwstawienie się panującym trendom na ówczesnej scenie muzycznej. I chociaż muzycy oficjalnie twierdzili, że nie potrafią grać na żadnym instrumencie, w rzeczywistości był to bardziej chwyt PR-wy mający na celu przypodobanie się środowisku punk rockowemu. W rzeczywistości Chris Carter był doskonałym inżynierem dźwięku mającym za sobą, mimo młodego wieku, pracę w BBC, Genesis P- Orridge, którego ojciec był perkusistą jazzowym, już jako nastolatek sam zaczynał od gry na perkusji, a w 1967 roku nagrał nawet własny solowy album. Peter Christopherson i Cosey Fanni-Tutti nie mieli co prawda wielkiego doświadczenia w tworzeniu muzyki, jednakże Christopherson jako artysta-fotografik miał okazję współpracować z ówczesnymi muzycznymi gigantami, jak Pink Floyd, Led Zeppelin czy UFO, tworząc dla nich okładki do ich albumów, sam zaś zafascynowany był twórczością Stockhausena i Joe Meeka, co też przelał na własną twórczość w Throbbing Gristle, z kolei Cosey Fanni-Tutti szybko opanowała podstawowe chwyty gitarowe, prezentując niekiedy całkiem bluesowe partie.
   Faktem jest, że zespół nie prezentował tradycyjnego schematu kapeli muzycznej typu ,,gitara-perkusja-bas" przyjmowanego ówcześnie na Wyspach, opierając swoje brzmienie na sekwencerze i syntezatorze skonstruowanym przez Chrisa Cartera (zespołu nie było stać na zakup Mooga), stworzonych przez Christophersona taśmach preparowanych i samplerze zrobionym z walkmanów połączonych z organową klawiaturą. Throbbing Gristle pasowali tym samym bardziej do schematu awangardowej sceny niemieckiej zdominowanej przez tego typu zespoły, aniżeli sceny brytyjskiej, na której Throbbing Gristle stał się odpowiednikiem The Velvet Underground i Kraftwerk.
   Zespół przeniósł się do wschodnio londyńskiej dzielnicy Hackney, gdzie założył własną wytwórnię Industrial Records.
Co prawda Throbbing Gristle już w 1975 roku nagrał swój pierwszy studyjny materiał, The First Annual Raport, jednak prawdopodobnie z przyczyny braku zainteresowania wydania materiału przez jakąkolwiek wytwórnię płytową, album do dziś nie został oficjalnie wydany, a dostępny jest wyłącznie w formie bootlegów. Faktyczny studyjny debiut zespołu nastąpił w listopadzie 1977 roku albumem The Second Annual Raport of, który studyjny jest tylko w założeniu, bowiem materiał studyjny zmiksowano tu z materiałem koncertowym z lat 1976-77.
   W dużej mierze The Second Annual Raport of przypomina bardziej debiutancki album Tangerine Dream, Electronic Meditation (1970), głównie przez wzgląd na mocno eksperymentalny charakter muzyki, bardziej kojarzącej się z krautrockiem i musique concrète.
   Już pierwszy utwór nie pozostawia żadnych złudzeń; industrial Introduction to minutowa dawka metalicznego, syntezatorowego wycia przechodzącego w następne połączone ze sobą w superutwór kompozycje, Slug Bait - ICA (live), Live at Southampton (live) i Live at Brighton (live) - jednakże każda z nich zasadniczo różni się od siebie; przypomina to zamysł z albumu Pink Floyd, Ummagumma (studio album, 1969).
   Slug Bait – ICA (live) to eksperymentalna mieszanka muzyki konkretnej, białych szumów i krautrocka z warstwą wokalną w formie deklamacji i krzyków Genesisa P-Orridge'a o wyraźnie psychopatycznym tonie w głosie. W tle utworu słychać również odgłosy publiczności. Slug Bait – Live at Southampton z kolei zawiera bardziej czysty dźwięk, bez szumów i zgrzytów oraz warstwy wokalnej; utwór oparty jest na rytmie gitary basowej, klawiszowych industrialnych solówkach, przesterach gitarowych i elektronicznych efektach dźwiękowych. Krótki, półtoraminutowy Slug Bait – Live at Brighton w całości wypełniony jest mrocznym, nisko granym drone'owym podkładem analogowego syntezatora, tło zaś uzupełniają zimne futurystyczne dźwięki rodem z gierek komputerowych na Atari. W utworze wykorzystano taśmy z wywiadu z kanadyjskim nastoletnim zabójcą. Eksperymentalny utwór w niemal niezauważalny sposób przechodzi w kolejną superkompozycję, Maggot Death, podobnie jak Slug Bait, podzieloną na odrębne części - studyjną, Live at Rat Club, Southampton (live) i Brighton (live).
   Maggot Death – Live at Rat Club, to powrót to formy krautrocka i musique concrète z syntezatorowymi efektami dźwiękowymi i przetworzonymi, przypominającymi głos psychopaty, krzykami Genesisa P-Orridge'a. Maggot Death – Studio, zawiera syntezatorowo-industrialne zgrzyty i przestery z chaotycznymi głosami, okrzykami i deklamacjami w tle. W drugiej części utworu pojawia się psychodeliczny basowy puls sekwencera, którego dźwięk łączy się i przechodzi w Maggot Death – Southampton (live), gdzie złowieszczy sekwencerowy puls stanowi główny kręgosłup utworu. Całość superkompozycji wieńczy Maggot Death – Brighton (live), który... nie jest utworem; w rzeczywistości to minutowy stek wyzwisk Genesisa pod adresem wyjącej z niezadowolenia publiczności. I tak się kończy pierwsza połowa albumu - wyjątkowo i dosadnie. Cynizm, wyzwiska i pogarda są oczywistym wymierzeniem karcącego ciosu otwartą dłonią w wyuzdaną twarz ,,melomana" popu oczekującego prostych i przyjemnych piosenek. To chyba jeden z najbardziej niesamowitych, bezpardonowych i genialnych momentów w historii rock'n'rolla. Ciekawostką jest fakt, że podczas wyciszania ów pseudo utworu, słychać jest wstęp do utworu formacji The Stooges, Down on the Street.
   Drugą część albumu wypełnia 20-minutowa suita After Cease to Exist – The Original Soundtrack of the Coum Transmissions Film, pochodząca jeszcze z czasów COUM Transmissions, oparta na strukturze muzyki konkretnej i krautrocka. Ta instrumentalna kompozycja jest kontynuacją (lub też ciągiem dalszym) utworu Charlesa Masnona, Cease to Exist. After Cease to Exist stanowił oprawę dźwiękową dla występów COUM Transmissions; utwór przypomina eksperymentalne dokonania Pink Floyd z końca lat 60. bądź Tangerine Dream z tzw. okresu "Pink Years" - konkretnie z albumu Zeit (1972).
   Gdyby The Second Annual Report of został nagrany w Niemczech i przez Niemców, zapewne byłby jednym z wielu przedstawicieli nurtu krautrocka i tzw. Berliner Schule, jednakże album został nagrany w Londynie przez Anglików, stając się największym awangardowym przełomem od czasu pojawienia się The Velvet Underground dekadę wcześniej.
   Do wznowienia CD albumu zostały dodane również utwory bonusowe w postaci singlowych Zyklon B Zombie i United. Kontrowersyjny, punkowo brzmiący Zyklon B Zombie utrzymany jest w dusznym klimacie panującym na The Second Annual Raport of; numer wyróżnia się punkowym riffem gitarowym, białymi szumami w tle i częściowo przetworzonym wokalem Genesisa P-Orridge'a śpiewającego jakby zza ściany sąsiedniego pomieszczenia. United stanowi całkowite przeciwieństwo tego, co dotąd zawarte było na The Second Annual Raport of; numer jest przykładem na to, że Throbbing Gristle perfidnie potrafił tworzyć piosenki o popowej, wręcz przebojowej strukturze, czym niejednokrotnie jeszcze zaskoczyć miał w przyszłości. United jest jednym z pierwszych synthpopowo-zimnofalowych brytyjskich numerów, który zaskakuje łagodnymi partiami wokalnymi Genesisa śpiewającego o miłości, oraz wyraźnym i sekwencyjnym rytmem automatu perkusyjnego. Piosenka doskonale wpasowałaby się do setlisty wczesnych albumów OMD czy Gary'ego Numana.
   Chociaż The Second Annual Report of nie przyniósł Throbbing Gristle sukcesu komercyjnego, album uważany jest za jedną z najważniejszych pozycji w historii muzyki elektronicznej i rockowej awangardy, jest też określany mianem początku nurtu rocka industrialnego.
   Michael Bonner z magazynu muzycznego Uncut określił muzykę na albumie jako „dziwnie hipnotyzującą, dystopijną kipiel dymu i pyłu azbestowego”, natomiast Anton Spice z wytwórni The Vinyl Factory docenił rolę albumu z jego prowokacyjną tematyką w budowaniu reputacji Throbbing Gristle jako postaci transgresyjnej w undergroundowej muzyce elektronicznej.
 
Tracklista:
 
1 Industrial Introduction 1:05
2 Slug Bait - ICA 4:21
3 Slug Bait - Live At Southampton 2:46
4 Slug Bait - Live At Brighton 1:19
5 Maggot Death - Live At Rat Club 2:50
6 Maggot Death - Studio 4:35
7 Maggot Death - Southampton 1:37
8 Maggot Death - Brighton 0:57
9 "After Cease To Exist" - The Original Soundtrack To The Coum Transmissions Film 20:19
10 Zyclon B Zombie 3:52
11 United 4:05
 
Personel:
 
Genesis P-Orridge – bass, clarinet, guitar, liner notes, violin, vocals
Chris Carter – synthesizers, programming, mixing, photography
Cosey Fanni Tutti – guitar, liner notes, photography, vocals
Peter Christopherson – processing, tape, trumpet, unknown contributor role
 
Written by, © copyright January 2014 by Genesis GM.