Archiwum marzec 2023, strona 1


Freddie Mercury - Mr. Bad Guy - Special Edition,...
21 marca 2023, 00:57

Mr. Bad Guy Special Edition - debiutancki - i jedyny wydany za życia - solowy album wokalisty formacji Queen, Freddiego Mercury’ego, którego światowa premiera miała miejsce 29 kwietnia 1985 roku.
   W połowie lat 80. Queen i Freddie Mercury osiągnęli szczyt popularności; wokalista zespołu, namawiany przez producentów muzycznych, od dłuższego czasu nosił się z zamiarem nagrania solowego albumu, jak wspominał w wywiadach: „(...) Od dość dawna nosiłem się z zamiarem nagrania solowego albumu, koledzy z zespołu bardzo zachęcali mnie do tego. Chciałem, aby był możliwie maksymalnie różnorodny stylistycznie - aby znalazło się na nim miejsce i dla piosenek w stylu reggae, i dla takich, które oparte są na potężnym brzmieniu orkiestry symfonicznej” (za wikipedia.org.). Choć co do stosunku pozostałych muzyków Queen do nagrania przez Freddiego solowego albumu sprawa wcale nie jest taka oczywista; podobno w tym czasie muzycy Queen szykowali się do sesji nagraniowej nowego albumu, a decyzja Freddiego o nagraniu własnego albumu zupełnie zniweczyła te plany. Podobno muzycy Queen wcale nie byli zachwyceni decyzją swojego wokalisty, jednakże zaakceptowali ten fakt i, ku prośbom Freddiego, nie ingerowali w proces twórczy albumu.
   Album miał być w założeniu zróżnicowany stylistycznie. I choć Queen był dość eklektycznym, jeśli chodzi o stylistykę i gatunki muzyczne zespołem, to solowy album Freddiego Mercury’ego miał odejść od rockowego charakteru w kierunku muzyki pop - w szczególności modnego w latach 80. synth popu.
   Jak przyznał w wywiadzie Freddie Mercury: „W ten album włożyłem całe serce i duszę. Jest znacznie bardziej rytmiczny niż muzyka Queen, ale znalazło się na nim także kilka wzruszających - jak sądzę - ballad. Wszystkie piosenki traktują o miłości, mają wiele wspólnego ze smutkiem i bólem. Jednocześnie są dość trywialne i żartobliwe - takie jak moja natura." (za wikipedia.org.).
   Nie da się nie zauważyć fascynacji Freddiego brzmieniem syntezatorów i synth popową stylistyką, czego dowodem był już kultowy przebój Queen, Radio Ga Ga, zagrany całkowicie na syntezatorach, który pierwotnie miał trafić na solową płytę perkusisty zespołu, Rogera Taylora (był autorem utworu), jednakże demo na tyle spodobało się Freddiemu Mercury’emu, że - po namowach - trafiło do setlisty albumu Queen, The Works, jako otwierający album singiel, który z miejsca stał się jednym z największych i najbardziej kultowych przebojów zespołu, co zachęciło Freddiego Mercury’ego do pójścia w tym kierunku, jednak nie było o tym mowy w przypadku Queen, który był zespołem rockowym i, mimo synth popowego "wypadu" w utworze Radio Ga Ga, muzycy ani myśleli o dalszym pójściu w tym kierunku, natomiast na solowym albumie, na który muzycy Queen nie mieli żadnego wpływu, Freddie Mercury miał luksus podejmowania decyzji o stylu muzycznym, który w tym momencie najbardziej mu pasował.
   Album Mr. Bad Guy nagrywany był mniej więcej od początku 1983 do stycznia 1985 roku w monachijskim Musicland Studios w RFN; w sesji nagraniowej udział wzięli muzycy sesyjni, m.in. Fred Mandel (klawisze, gitara), Paul Vincent (gitara), Curt Cress (perkusja), zaś za brzmienie albumu i programowanie syntezatorów odpowiedzialni byli znani ze wcześniejszej współpracy z Queen producenci, Reinhold Mack i Stephan Wissnet.
   Album otwiera zorientowany na zdobywający wówczas popularność styl electro-funk, pulsujący tanecznością utwór Let's Turn It On, który w zasadzie jest kombinacją stylów synth pop i funk z domieszką rytmów latynoskich, choć wcale nie brakuje tu ducha twórczości Queen - oczywiście w sekcji wokalnej Freddiego, ale także i... w riffach gitarowych w zasadzie identycznych jak u Briana Maya (niewykluczone, że wykorzystano tu sample Queen), sekwencerowo-basowy puls w podkładzie przypomina z kolei ten, który pojawiał się w utworach Queen - Radio Ga Ga i I Want to Break Free.
   Drugi singlowy utwór albumu, Made in Heaven, utrzymany jest w klimacie soulu, także i tu słychać echa twórczości Queen, głównie w partiach fortepianu i melancholijnej przestrzeni. Sam utwór przypomina zresztą dość mocno soulowy przebój Queen, Thank God It’s Christmas. Singiel Made in Heaven ukazał się 1 lipca 1985 roku i dotarł do 57. miejsca zestawienia UK Singles w Wlk. Brytanii, 60. miejsca w Niemczech i 98. miejsca w Australii.
   Z kolei wydany 8 kwietnia 1985 roku I Was Born to Love You, pierwszy singiel bezpośrednio pilotujący premierę albumu, uzyskał miano hitu albumu dotarłszy do 11. miejsca zestawienia UK Singles Chart w Wlk. Brytanii, 10. miejsca w Niemczech, 19. miejsca w Australii czy 76. miejsca w zestawieniu U.S. Billboard Hot 100 w USA. Piosenka jest już wyraźnym odejściem od stylu i brzmienia Queen w kierunku klasycznego synth popu, trochę w stylu formacji Eurythmics;. Echa twórczości Queen pobrzmiewają tu w partiach fortepianu, w głównej warstwie wokalnej i w chórkach.
   Łączący brzmienia syntezatorowe z blues-rockowymi i glam rockowymi partiami gitar numer Foolin' Around jest hybrydą synth popu, funka, new wave i glam rocka. Ciekawostką jest rytmika (sekcja basu i perkusji) do złudzenia przypominająca szlagier Michaela Jacksona - Billie Jean.
   Your Kind Of Lover to dynamiczny soulowy numer z wyrazistą partią fortepianu, którego wstęp nawiązuje do początku wielkiego przeboju Queen, We Are the Champions.
   Tytułowy, Mr. Bad Guy, jest połączeniem synth popu i soulu z symfoniczną sekcją smyczkową nadającą kompozycji wymiar utworu rodem z hollywoodzkiej kinowej superprodukcji.
   Utwór Man Made Paradise z żywą sekcją perkusyjną i wyrazistą partią fortepianu oraz dodatkiem riffów gitarowych w stylu Briana Maya utrzymany jest w stylistyce funku i soulu lat 70., Freddie zaś w finale popisuje się wokalnie falsetem a'la Jimmy Somerville.
   There Must Be More To Life Than This to klasycznie soulowy numer, który spokojnie mógłby znaleźć się na którymś z albumów Queen; piosenka oparta jest o żywą sekcję rytmiczną, wyraziste partie fortepianu i sekcji basu oraz smyczkowo-melancholijną przestrzeń.
   Trzeci singiel albumu, Living on My Own, podobnie jak I Was Born to Love You, utrzymany jest w klasycznie synth popowej stylistyce zabarwionej brzmieniem formacji Eurythmics, jednak w drugiej części, za sprawą partii fortepianowych i wokaliz Freddiego Mercury’ego, piosenka nabiera cech jazzu. Singiel Living on My Own ukazał się 2 września 1985 roku i uplasował się na 50. miejscu w zestawieniu UK Singles w Wlk. Brytanii.
   Utwór My Love Is Dangerous zasadniczo składa się z dwóch części; pierwsza utrzymana jest w łagodnym stylu łączącym synth pop i reggae, w drugiej części piosenka nabiera agresji, szybszego tempa, rockowego uderzenia perkusji, glam rockowych riffów gitarowych i przybiera faktyczną glam rockową formę utworu, chyba najbardziej na całym albumie zbliżonego do rockowej twórczości Queen.
   Album finalizuje czwarta singlowa kompozycja albumu, Love Me Like There's No Tomorrow, utrzymana w duchu twórczości Queen o soulowym obliczu, osadzona na żywej sekcji perkusyjnej i podniosłych partiach fortepianu uzupełnionych miękką sekcją gitary basowej w podkładzie. Całości dopełniają niesamowite partie wokalne w wykonaniu Freddiego wspieranego przez chórki znane z twórczości Queen. Singiel Love Me Like There's No Tomorrow ukazał się 18 listopada 1985 roku i doszedł do 76. miejsca w zestawieniu UK Singles Chart w Wlk. Brytanii.
   Album Mr. Bad Guy przyniósł Freddiemu Mercury'emu ogromny sukces komercyjny docierając do 6. miejsca w Wlk. Brytanii (status Złotej Płyty z ilością 100 tys. sprzedanych egzemplarzy), troszkę gorzej wydawnictwo wypadło w USA, gdzie dotarło do 159. miejsca w zestawieniu US Billboard 200. Album dotarł też m.in. do 11. miejsca w zestawieniu Offizielle Top 100 w Niemczech, 23. miejsca w Hiszpanii i w Austrii, czy 38. miejsca w Australii. Ponadto Album przyniósł Freddiemu dwa wielkie przeboje singlowe - I Was Born to Love You i Living on My Own.
   Część starych fanów Queen narzekała jednak na - ich zdaniem - zbyt archaiczne brzmienie syntezatorów i automatów perkusyjnych; na przeciw ich wymaganiom stanęli zatem inżynierowie dźwięku, Justin Shirley-Smith i Joshua J. Macrae, którzy nie tylko na nowo zmixowali album, ale w części utworów dyskretnie dograli na nowo sekcje basowe i rytmiczne - za te pierwsze odpowiedzialny był Neil Fairclough, basista znany z koncertów pod szyldem Queen + Adam Lambert. Tym sposobem w 2019 roku ukazało się poprawione brzmieniowo i rytmicznie wydawnictwo Mr. Bad Guy - Special Edition.
 
Tracklista:
 
1. "Let's Turn It On" 3:42
2. "Made in Heaven" 4:05
3. "I Was Born to Love You" 3:38
4. "Foolin' Around" 3:29
5. "Your Kind of Lover" 3:32
6. "Mr. Bad Guy" 4:09
7. "Man Made Paradise" 4:08
8. "There Must Be More to Life Than This" 3:00
9. "Living on My Own" 3:23
10. "My Love Is Dangerous" 3:42
11. "Love Me Like There's No Tomorrow" 3:46
 
Personel:
 
Freddie Mercury – vocals, piano, synthesizer
Fred Mandel – additional piano, synthesizer, rhythm guitar
Paul Vincent – lead guitar
Curt Cress – drums
Stephan Wissnet – bass guitar
Jo Burt – bass guitar on "Man Made Paradise"
Mack and Stephan Wissnet – programming
Rainer Pietsch - orchestral arrangements
 
Personel techniczny:
 
Mack, assisted by Stephan Wissnet – engineering
The Artful Dodger – cover art
Andrzej Sawa – photograph
 
Written by, © copyright January 2021 by Genesis GM.
Cabaret Voltaire - Plasticity, 1992;
17 marca 2023, 00:16

Plasticity - studyjny album Cabaret Voltaire wydany w październiku 1992 roku, zawierający kolejny znaczny zwrot w twórczości brytyjskiej formacji. Tym razem ów zwrot spowodowany był fascynacją Richarda Kirka wywodzącym się z Detroit i Chicago stylem acid house, który na przełomie lat 80. i 90. stał się niezwykle popularny po obu stronach Atlantyku. Z czasem twórcy acid house'owi przenieśli się do Londynu dając początek brytyjskiej scenie rave. Acid house zyskał w tym samym czasie popularność również w Niemczech przyczyniając się do powstania w Berlinie nurtu techno. Jednak główną mekką twórców acid house na początku lat 90. stał się Londyn, co miało ogromny wpływ na twórczość zespołów wywodzących się z nurtu industrialnego, takich jak Psychic TV, Chris & Cosey (CarterTutti), Coil i Cabaret Voltaire.
   Pierwsze symptomy fascynacji sceną Detroit i Chicago w twórczości Cabaret Voltaire pojawiły się już na albumie Groovy, Laidback and Nasty (1990), jednak przełomowe pod tym względem były wydane w 1991 roku EP Colours, album Body and Soul, a także wydany w czerwcu 1992 remix-album Technology: Western Re-Works (w zasadzie album zawiera piosenki z lat 1983-85 nagrane i zaśpiewane na nowo), w których zespół ostatecznie odszedł od stylu industrialno-synth popowego w kierunku minimal i house.
   Na Plasticity Cabaret Voltaire idzie jeszcze krok dalej; na bazie komercyjnych sukcesów wykonawców techno w 1992 roku (The Prodigy i U96), zrezygnowano niemal całkowicie z konwencjonalnej formy wokalnej utworów (a przynajmniej z formuły piosenkowej typu "strofa-refren"), na rzecz formy instrumentalnej, chociaż pierwotnie Plasticity miał być - przynajmniej w części - albumem wokalnym, utrzymanym w stylistyce zbliżonej do Body and Soul; pierwotnie kompozycje z Plasticity zaproponowane jako dema jeszcze przed nagraniem albumu w znacznej części były wokalne. Nawet późniejsze koncerty promujące album (uwiecznione na wydaniu video The Message Plasticity, 1992) zawierały wokalne wersje części repertuaru z Plasticity (a nawet następnych jeszcze niewydanych albumów). Inna sprawa, że w odróżnieniu od Richarda Kirka Stephen Mallinder nie był zbytnim entuzjastą technoidalnego kierunku Cabaret Voltaire, toteż sam nie był skory podkładać własnego głosu pod taką muzykę, stąd wybrano wariant instrumentalny muzyki.
   Album otwiera utwór, który na pozór nie zapowiada instrumentalnego charakteru wydawnictwa. Low Cool rozpoczyna... sekcja wokalna, a w zasadzie partie rapowane w wykonaniu czarnoskórych samoańskich gangsterów. W utworze i teledysku wykorzystano fragmenty filmu dokumentalnego Jean-Pierre'a Gorina, ,,My Crasy Life". Z czasem na partie wokalne nakłada się ambientowa linia melodii po czym kompozycję rozkręca ciężki, ale powolny house'owy beat automatu perkusyjnego i ociężały transowy puls sekwencera.
   W Soul Vine (70 Billion People) Cabaret Voltaire sięga po własną klasykę: utwór zaczyna się bowiem od motywu z kultowego przeboju formacji - Yashar (1982) - powtarzanej wielokrotnie frazy ,,70 Billion People". Kompozycja jest połączeniem klasycznego house'u, electro i minimalu; numer wieńczy krótkie psychodeliczne interlude. W podobnej stylistyce utrzymane są Delmas 19 (z elementami ambientu), czy Neuron Factory rozbudowany o ambientalną linię melodii i brzmienia cold-wave, wzbogacony narracjami i dialogami utwór finalizuje psychodeliczne interlude.
   Spokojniej, choć opatrzone ciężkim beatem sekcji rytmicznej, prezentują się From Another Source, pozbawiony narracji czysto instrumentalny numer, oraz zamykający album zawierający narracje Soulenoid (Scream At The Right Time) będący ambientowo-house'ową kontynuacją utworu Soul Vine (70 Billion People).
   Resonator jest mariażem ambientu, minimalu, electro i trip-hopu, z kolei Inside The Electronic Revolution i Back To Brazilia są klasycznymi utworami w stylu acid house bezpośrednio inspirowanymi sceną Detroit i Chicago.
   Deep Time, najlepszy utwór albumu, delikatnie house'owy z elementami afrykańskiego folkloru i ambientu, nawiązuje brzmieniem do klimatów z albumu Groovy, Laidback and Nasty, tylko zdecydowanie brakuje tu sekcji wokalnej.
   Króciutka dwuipółminutowa miniatura, Cooled Out, jest spokojną i wyciszoną melodią z elementami industrialu, z kolei niezwykle dynamiczny Invisible Generation to numer o charakterystyce electro, przetworzonym rapowanym refrenem, będący wczesną formą stylu break beat.
   Muzyka na Plasticity jest nie tylko silnie inspirowana twórcami sceny londyńskiej i Detroit, przede wszystkim największy wpływ na twórczość i brzmienie ma tu Richard H. Kirk, którego ówczesne solowe dokonania nie różnią się w zasadzie od wydanych w analogicznym okresie albumów Cabaret Voltaire. Zespół wydał potem jeszcze dwa albumy w podobnym klimacie: International Language (1993) i The Conversation (1994, z czego Plasticity wydaje się być z nich najlepszy), co stanie się przyczyną konfliktu interesów między Richardem Kirkiem a Stephenem Mallinderem, który był przeciwnikiem minimal-house'owego muzycznego kierunku Cabaret Voltaire, co w efekcie doprowadziło do rozwiązania formacji pod koniec 1994 roku.
 
Tracklista:
 
1 Low Cool 6:31
2 Soul Vine (70 Billion People) 7:50
3 Resonator 5:54
4 Inside The Electronic Revolution 5:29
5 From Another Source 6:49
6 Deep Time 7:42
7 Back To Brazilia 6:10
8 Neuron Factory 4:58
9 Delmas 19 6:05
10 Cooled Out 2:26
11 Invisible Generation 5:58
12 Soulenoid (Scream At The Right Time) 8:45
 
Personel:
 
Artwork – The Designers Republic
Mastered By – George Peckham
Producer – Cabaret Voltaire
Written-By, Arranged By – Richard H. Kirk, Stephen Mallinder
 
Written by, © copyright July 2015 by Genesis GM.
Throbbing Gristle - TG Now, 2004;
16 marca 2023, 23:58

TG Now - kiedy 29 maja 1981 roku po występie formacji Throbbing Gristle w Kezar Pavilion w San Francisco pojawiło się słynne hasło ,,Throbbing Gristle: Mission is terminated”, na kolejne wydawnictwo Throbbing Gristle trzeba było czekać przeszło 23 lata. Zespół koncertem zakończył działalność w maju 1981 roku i również reaktywował się koncertem, niemal równo po dwudziestu trzech latach (liczba "23" jest szczególna dla Genesisa P- Orridge'a) występem w londyńskiej Astorii, 16 maja 2004 roku, w momencie, kiedy wiele znanych zespołów przełomu lat 70. i 80. na fali popularności muzyki lat 80. reaktywowało się, jednakże w przypadku reaktywowanego Throbbing Gristle trudno doszukać się powrotu do starego brzmienia, nie było już miejsca dla flirtów z synth popem i popem w ogóle, niewiele słychać też charakterystycznego dla Throbbing Gristle lat 70. brzmienia sekwencera.
   Wydawnictwo TG Now było pierwszym od 23 lat zupełnie premierowym materiałem Throbbing Gristle, wydanym dokładnie w dniu koncertu w londyńskiej Astorii, dnia 16 maja 2004 roku, nakładem Mute Records i Industrial Records. Album ukazał się w wersji mocno limitowanej, wydawnictwo nie było zaliczane jako pełnowymiarowy album, jednakże fizyczne istnienie zupełnie nowego materiału Throbbing Gristle stało się faktem.
   Otwierający album instrumentalny, minimalistyczny i wibrujący utwór X-Ray mylnie sugeruje, iż zespół wzorem ówczesnej twórczości Richarda H. Kirka czy CarterTutti skłonił się ku minimalowi i techno, za to już następna, 12-minutowa kompozycja nie pozostawia wątpliwości, że Throbbing Gristle bliżej jest jednak do brzmień Coil, Thee Majesty, eksperymentalizmu i psychodeli; Splitting Sky jest narkotyczną mieszanką rocka psychodelicznego, trip-hopu (zupełna nowość w przypadku Throbbing Gristle) i eksperymentalizmu z częściowo przetworzonymi deklamacjami Genesisa P- Orridge'a, który przemawia ochrypłym głosem opryszka.
   W podobnej stylistyce utrzymana jest następna kompozycja, Almost Like This, choć piosenka jest bardziej depresyjna z równie depresyjną partią wokalną. Sequel tego utworu, ze zmienioną melodią i częściowo tekstem oraz w znacznie skróconej wersji ukazał się na następnym, pełnowymiarowym albumie Throbbing Gristle - Part Two: The Endless Not (2007).
   Całość wieńczy 14-minutowy How Do You Deal? w dusznym klimacie rodem z The Second Annual Report (1977), z pełną paletą wszechobecnych industrialnych hałasów i zgrzytów w psychodelicznej linii melodii, trip-hopowym podkładzie sekcji rytmicznej i drone'owym tle. Cały tekst utworu jest wykrzyczany.
   Throbbing Gristle swym powrotem w 2004 roku potwierdził, że wciąż w zespole drzemie nieograniczony pomysł na przekazanie światu nowej-starej misji.
 
Tracklista:
 
1. "X-Ray" 8:36
2. "Splitting Sky" 12:08
3. "Almost Like This" 10:47
4. "How Do You Deal?" 13:57
 
Personel:
 
Genesis P-Orridge – uncredited performance, recording
Cosey Fanni Tutti – uncredited performance, recording
Peter Christopherson – uncredited performance, recording
Chris Carter – uncredited performance, recording
 
Written by, © copyright July 2015 by Genesis GM.
Front Line Assembly - Live Wired (live),...
16 marca 2023, 03:07

Live Wired - koncertowe wydawnictwo kanadyjskiej formaacji, Front Line Assembly, pochodzące z trasy promującej album Hard Wired (1995), które ukazało się 16 września 1996 roku.
   Dwupłytowe wydawnictwo zawiera zapis koncertu zespołu w Mainz z 24 października 1995 roku. Album, oprócz utworów z Hard Wired, prezentuje najważniejsze kompozycje z ówczesnego dorobku Front Line Assembly. Wstępem jest długa eksperymentalna i dark-ambientowa introdukcja pochodząca z albumu Hard Wired, Mortal, która wprowadza w gotycki klimat całego koncertu - o wiele cięższy i bardziej rockowy niż zespół zaprezentował w studiu.
   Właściwym początkiem koncertu i morderczym uderzeniem jest pochodząca z albumu Millennium kompozycja Vigilante, będąca mariażem ciężkich metalowych riffów gitarowych i potężnych uderzeń perkusji z chłodną i mroczną gotycką elektroniką. Dalej jest równie ostro, gotycko i mrocznie: Circuitry, Liquid Separation, Millennium, Condemned, Modus Operandi oraz Body Count łączą metalowe brzmienia z mroczną i gotycką elektroniką, dodatkowo Millennium, Mindphaser i Body Count wieńczone są instrumentalnymi, dark-ambientowymi interludiami - ostatnie z nich jest znakomitym finałem albumu, takim samym jak Mortal w niego wprowadzeniem.
   Ponadto zespół prezentuje swoje elektroniczne klasyki, jak Bio-Mechanic, Resist, Surface Patterns, Plasticity, Gun, Overkill, Mindphaser oraz Neologic Spasm, które brzmieniowo bliskie są wersjom studyjnym charakteryzującym się syntezatorowo-industrialnym klimatem, jednakże poprzez dodanie ciężkich partii perkusyjnych utwory zyskują bardziej rockowo-gotycki i mroczny wymiar.
   Z całą pewnością Live Wired jest udanym albumem koncertowym Front Line Assembly i jednym z najlepszych wydawnictw z gatunku industrial-EBM, jednakże w całym metalowo-gotyckim klimacie brakuje jednego z najlepszych numerów zespołu - Treshold - granego przecież wtedy na koncertach, a który byłby idealnym zwieńczeniem całego albumu.
 
Tracklista:
 
Disc 1:
 
1. "Mortal" 7:03
2. "Vigilante" 5:52
3. "Circuitry" 7:50
4. "Bio-Mechanic" 5:24
5. "Resist" 5:24
6. "Surface Patterns" 6:15
7. "Plasticity" 6:47
8. "Modus Operandi" 5:48
9. "Liquid Separation" 5:30
 
Disc 2:
 
1. "Gun" 6:26
2. "Overkill" 5:21
3. "Millennium" 11:46
4. "Condemned" 6:26
5. "Mindphaser" 9:46
6. "Neologic Spasm" 6:37
7. "Body Count" 9:09
 
Personel:
 
Bill Leeb – vocals, keyboard, percussion, production
Rhys Fulber – keyboard, percussion, production
Muzycy dodatkowi:
Adrian White – drums, percussion
Jed Simon – guitar, drums
 
Written by, © copyright July 2015 by Genesis GM.
Job Karma - Ebola, 2003;
16 marca 2023, 02:58

Ebola - trzeci album studyjny wrocławskiej formacji eksperymentalno-industrialnej, Job Karma, który ukazał się w 2003 roku w limitowanym nakładzie 470 kopii wydanych przez włoską wytwórnię Amplexus.
   Job Karma już od samego początku istnienia inspirowała się awangardą i kontrkulturą lat 60., eksperymentalną elektroniką lat 70., krautrockiem oraz muzyką industrialną lat 70. i 80. Główny wpływ na twórczość zespołu wywarłi przede wszystkim wykonawcy pokroju formacji Cluster, Can, Cabaret Voltaire, Throbbing Gristle, Coil, Clock DVA, Test Department czy Lustmord, co też od samego początku przekładało się na twórczość Job Karmy poruszającej się w rejonach mrocznej, chłodnej i eksperymentalnej elektroniki.
   Począwszy od albumu Newson (2001) zespół szerzej zaczął eksperymentować z ambientem; proces ten przybrał na sile na następnym albumie, Ebola, co też słychać w otwierającym albumową setlistę przypominającym soundtrack do filmu utworze tytułowym opartym o duszną, chłodną i melancholijną przestrzeń, chłodne solówki klawiszowe tworzące rozmytą linię melodii oraz nisko grane drone'owe syntezatorowe tło. W tle warstwy muzycznej słychać charakterystyczne dla Job Karmy sample dialogów, chłodne, powielane echami syntezatorowe efekty i wibracje oraz odległą quasi-plemienną rytmikę perkusyjną. Utwór przywołuje stylistyką twórczość schyłkowego Cabaret Voltaire bądź Richarda H. Kirka z lat 90., niewątpliwie jest to też wizerunek brzmienia Job Karmy na następne lata, bowiem brzmienie to będzie utrzymywać się na kolejnych albumach zespołu - Strike (2004), Tschernobyl (2007) i Punkt (2010).
   Utwór June jest w zasadzie uporządkowanym fabrycznym zgiełkiem układającym się w quasi plemienną rytmikę perkusyjną osadzoną na tle warkotliwego, lekko pulsującego syntezatorowego podkładu oraz przypominających dźwięki szlifierek szorstkich i wysoko brzmiących partii syntezatorowych kreujących przestrzeń wspartych odległymi riffami gitarowymi. Tło wypełnia nisko brzmiąca drone'owa partia syntezatorowa. Całość tworzy składną strukturę muzyczną przypominającą dokonania NON i Boyda Rice'a.
   Pozbawiony sekcji rytmicznej bardziej minimalistyczny Tension, podobnie jak numer tytułowy, przypomina filmowy soundtrack z tym, że melodia bardziej pasuje tu na napisy początkowe do thrillera lub horroru. Kompozycja składa się z chłodnej i mrocznej ambientowej przestrzeni, subtelnego i nisko brzmiącego syntezatorowego tła oraz pełniących funkcję sekcji rytmicznej delikatnych, ale twardych i spowolnionych sekwencerowych pulsów przeciętych krótkim i warkotliwym syntezatorowym akordem. Na warstwę muzyczną nakładają się sample dialogów oraz odległe brudne dźwięki brzmiące niczym przestery gitarowe przenoszące utwór w rejony twórczości francuskiego zespołu eksperymentalnego, Heldon.
   Klimat filmowego soundtracku kontynuuje kompozycja Crawling End zawierająca chłodną, smyczkowo i melancholijnie brzmiącą przestrzeń oraz nisko brzmiące syntezatorowe tło. Warstwę muzyczną okalają odległe dźwięki przemysłowych uderzeń, a także dialogów i audycji radiowych uzupełnionych o wibrujące syntezatorowe tweety i subtelnie wznoszące się i opadające zimne klawiszowe partie o chwiejnym i wysokim brzmieniu - niekiedy krótkie, niekiedy przedłużające się. Brak jest sekcji rytmicznej. Słychać tu wpływy twórcze Richarda H. Kirka z lat 90.
  Vermin odwołuje się do klasyki industrialu; utwór opiera się na twardym i mechanicznym industrialnym pulsie sekwencera w podkładzie wspartym zapętlonym rytmem automatu perkusyjnego, nad którym rozbrzmiewają podszyte syntezatorowymi warkotami analogowe partie syntezatorów o chropowatym brzmieniu i psychodelicznym zabarwieniu kojarzącym się z twórczością formacji Cluster z jej kultowego albumu, Zuckerzeit (1974). Występują również bardziej odległe i lekko wibrujące partie klawiszy o chłodnym brzmieniu przyponinającym klarnet. Tło wypełnia nisko brzmiąca i warkotliwa partia syntezatorowa.
   Numer Primitive Matter jest powrotem do krautrockowo-eksperymentalnych brzmień z dwóch pierwszych albumów Job Karmy, Cycles per Second i Newson. Utwór charakteryzuje się mechanicznym rytmem archaicznego automatu perkusyjnego wyjętego z odmętów lat 70. z wplecionym humanoidalnym, kobiecym dźwiękiem z samplera. Oprawę muzyczną stanowią tworzące długą i rozmytą linię melodii chłodne i lekko falujące partie klawiszowe o wysokim brzmieniu przypominającym klarnet, subtelne, nisko brzmiące syntezatorowe tło wsparte partią organową oraz chłodna i lekko oddalona smyczkowa przestrzeń. W tle osadzone są dźwięki natury (śpiewy ptaków, szum wody w strumieniu, chłop popędzający konie) oraz sztuczne odgłosy otoczenia. Całość oscyluje gdzieś pomiędzy dokonaniami niemieckich formacji krautrockowych, Neu! i Faust.
   Zamykający album ponad 13-minutowy utwór Sever do złudzenia przypomina brzmienia zespołu Heldon pochodzące z albumów It's Always Rock and Roll (1975) i Agneta Nilsson (1976). Utwór składa się z drone'owo-chropowatej syntezatorowej ściany dźwięku uzupełnionej o basowy, spowolniony i hipnotyczny, industrialny puls sekwencera w podkładzie oraz przeciągłe, opadające i wznoszące się wysokie dźwięki syntezatorowe przypominające surowe brzmienie skrzypiec w stylu Throbbing Gristle (utwór E-Coli z albumu D.o.A: The Third and Final Report of, 1978). Na tym tle pojawiają się dialogi, fragmenty audycji radiowych, melodie ludowe bliskiego i dalekiego wschodu, dźwięki natury i sztuczne dźwięki otoczenia, w tym efekty stereofoniczne, a także i dźwięki przypadkowe, jak kłótnie, rozmowy w tłumie, krzyki czy odgłos kaszlu, który od razu budzi skojarzenia właśnie z formacją Heldon, gdzie z kolei w utworze Aurore (album It's Always Rock and Roll, 1975) niespodziewanie pojawia się szczekanie psa. Muzyczną strukturę uzupełniają krótkie i odległe, chłodne solówki klawiszowe o smyczkowym brzmieniu przechodzącym również w dźwięki trąbki. Całość utworu wieńczy jeden wielki efektowny dźwiękowy kolaps, który w brutalny sposób oznajmia, że wszystko w przyrodzie i w kosmosie musi mieć swój koniec.
   Wydawnictwo Ebola niewątpliwie wykrystalizowało styl, brzmienie i charakterystykę muzyki Job Karmy na następne lata, czyniąc z zespołu głównego przedstawiciela muzyki eksperymentalno-industrialnej w Polsce.
   Album Ebola doczekał się ponownego wydania latem 2019 roku nakładem wytwórni Gusstaff.
 
Trakcklista:
 
1 Ebola 7:16
2 June 4:15
3 Tension 6:29
4 Crawling End 6:05
5 Vermin 3:21
6 Primitive Matter 6:10
7 Sever 13:20
 
Personel:
 
Muzyka i mix: Aureliusz Pisarzewski, Maciek Frett
Gościnnie: Martyna Piątas - partie wokalne
 
Written by, © copyright January 2021 by Genesis GM.