Najnowsze wpisy, strona 58


Yello - Stella, 1985;


19 maja 2023, 12:25

Stella - czwarty album studyjny szwajcarskiej formacji synth popowej, Yello, nagrany już bez udziału jej współzałożyciela, Carlosa Perona, który rozczarowany zbyt ograniczonymi możliwościami w procesie twórczym albumów Yello zdecydował się na karierę solową. Materiał nagrywany był w latach 1983-84 w prywatnym studiu formacji nad Jeziorem Zurychskim z Zürichu. Pierwotnie premierę albumu zaplanowano na 1 października 1984 roku, jednak w związku z problemami z mixem i masteringiem materiału, następiło kilkumiesięczne opóźnienie w wydaniu albumu.
   Początkowo proces masteringu nastąpić miał całkowicie cyfrowo w sierpniu 1984 roku w studiu Hartmann Digital Studio w niemieckim Untertrubach. Za inżynierię dźwiękową odpowiedzialny był producent, Tom Thiel, jednak niezadowolony z przebiegu i efektów prac Boris Blank już po dziesięciu dniach wycofał się z dalszej współpracy z Tomem Thielem twierdząc, że nowoczesna technologia całkowicie zabija ducha muzyki, w związku z czym instrumentalista powrócił z materiałem do studia w Zürichu, gdzie dokonał mixów i masteringów tradycyjnymi, analogowymi metodami. Do dotychczasowego sprzętu, sekwencera Fairlight CMI Series II, syntezatorów ARP Odyssey, Linn LM-1, automatu perkusyjnego Oberheim DMX, Roland VP-330 Vocoder Plus, pogłosowej jednostki Lexicon Hall oraz gitary Framus, dołączył nowo zakupione syntezatory, Yamaha DX7 i Roland JX-3P.
   Muzycy postanowili odejść od dotychczas cechującego albumy Yello eksperymentalizmu w stronę bardziej przyswajalnego synth popu. Utwory miały być początkowo tematem spektaklu muzycznego, Snowball, realizowanego przez Yello, ostatecznie nieukończonego z powodów zbyt wysokich kosztów finansowych (projekt ukazał się na filmie w 2001 roku). Tytuł albumu ,,Stella" odnosił się do fikcyjnej bohaterki spektaklu ,,Snowball", Stelli, rozhisteryzowanej piosenkarki siedzącej w stalaktytowej jaskini niedaleko włoskiej wyspy Capri, śpiewającej swoje szalone arie.
   Do współpracy przy nagraniu albumu zaproszono dodatkowych muzyków, oprócz stałych współpracowników, jak gitarzysta Chico Hablas i perkusista Beat Ash, byli to wokalistka, Rush Winters oraz brytyjska pianistka, Annie Hogan. W nagraniach udział wzięła również grająca na szklanej harfie Petia Kaufman, jednak w ostatecznych mixach zrezygnowano z jej partii instrumentalnych.
   Zapowiedzią nowego wydawnictwa studyjnego był wydany 9 sierpnia 1983 roku singiel Let Me Cry. Utwór zawiera standardowe i dynamiczne tempo elektronicznej sekcji perkusyjnej, gęstą i pulsującą sekcję gitary basowej w podkładzie wspartą niezwykle dynamicznymi, gęstymi i twardymi basowymi pulsacjami sekwencera, długi i agresywny, ale względnie odległy riff gitarowy poprzedzony punk rockowym wrzaskiem i finalizowany warkotliwie brzmiącą partią syntezatora, oraz wysoko zawieszone, chłodne i mroczne przestrzenie ustępujące wraz pojawieniem się strof, w których warstwa muzyczna ogranicza się w zasadzie do sekcji rytmiczno-basowej i wzbogacona jest o twarde syntezatorowe pulsacje basowe i mechanicznie pulsujące perkusjonalia. W drugiej strofie dodatkowo pojawiają się lekko wznoszące się i opadające chłodne i mroczne partie klawiszy o smyczkowo-przestrzennym brzmieniu wyparte przez wibrującą partię smyczkową przypominającą kobiecy krzyk, następnie zastąpioną przez krótką, nisko i warkotliwie brzmiącą partie syntezatorową. Partie wokalne w wykonaniu Dietera Meiera w refrenach prezentują konwencjonalne, choć niepozbawione napięcia linie wokalne, zaś w strofach opierają się na głębokiej deklamacji. W piosence występują również nietypowe elementy, jak przetworzone dźwięki pędzących aut oddające efekt Dopplera czy odgłosy... gdakania kury.
   Jak się jednak okazało, mimo wydania nowego singla, na nowy album Yello, Stella, trzeba było czekać jeszcze przeszło półtorej roku.
   Pierwsza premiera albumu Stella nastąpiła w Szwajcarii, Niemczech i Austrii 29 stycznia 1985 roku, zaś finalnie ogólnoświatowa premiera albumu miała miejsce w marcu 1985 roku.
   Albumową setlistę otwiera, wydany 4 czerwca jako trzeci singiel, utwór Desire charakteryzujący się jednostajnym beatem elektronicznej sekcji perkusyjnej, chłodną przestrzenią o melancholijnym zabarwieniu, krótkimi i chwiejnymi partiami gitarowymi przypominającymi późniejsze motywy ze ścieżek dźwiękowych kultowej produkcji serialowej, Twin Peaks (1990, reż. David Lynch) autorstwa Angelo Badalamentiego, krótkimi, wznoszącymi się i opadającymi zimnymi solówkami klawiszy o przestrzennym brzmieniu oraz krótkimi i twardymi basowymi pulsami syntezatorowymi. W pomostach występują charakterystyczne dla brzmienia Yello dynamiczne i funkowo brzmiące wibrujące gitarowe pętle (w końcowej fazie utworu wchodzą w skład podstawowej warstwy muzycznej), dalej zaś długie i efektowne, bluesowo-latynoskie riffy gitarowe, które ustępują delikatnym funkowym i latynoskim akompaniamentom gitarowym oraz dodatkowym krótkim gitarowym riffom o latynoskim brzmieniu. Dominuje tu konwencjonalna linia wokalna zabarwiona romantyzmem i erotyzmem w wykonaniu Dietera Meiera, który w środkowej części piosenki przechodzi w deklamację. Dietera Meiera wokalnie w chórkach wspiera również Boris Blank, który w końcówce piosenki wysuwa się na frontowy wokal w refrenie. W 1986 roku utwór wykorzystany został w jednym z odcinków ("Killshot") kultowego serialu kryminalnego lat 80., Miami Vice (prod. Anthony Yerkovich). Teledysk do Desire nakręcono we współpracy z niemiecką telewizją w Hawanie na Kubie, a formacji towarzyszył słynny fotograf zespołów, również autor teledysków, Anton Corbijn. Singiel Desire dotarł do 16. pozycji w Niemczech i 19. pozycji w Szwajcarii.
   Drugim singlem albumu był wydany 27 lutego 1985 roku, śpiewany gościnnie przez Rush Winters, numer Vicious Games. Dieter Meier ogranicza się tutaj do chórków oraz subtelnej deklamacji. Sekcja rytmiczna charakteryzuje się jednostajnym beatem zapowiadającym erę house, zaś w podkładzie występuje równomierny i twardy basowy puls sekwencera. Warstwa muzyczna zaznacza się dublującą się chłodną solówką klawiszową podszytą subtelną, zimną i zapętloną partią klawiszową o dzwoniącym brzmieniu, gwałtowną, ale chwytliwą główną solówką klawiszową o wysokim, ale nieco szorstkim brzmieniu, subtelnym funkowym akompaniamentem gitarowym w tle oraz latynoskim riffem gitarowym występującym wraz z deklamacją Dietera Meiera. Po pierwszym refrenie następują łagodne latynoskie partie gitarowe. W drugiej strofie oraz w finałowym refrenie piosenki pojawia się odległa i chłodna smyczkowo brzmiąca przestrzeń. W finałowym pomoście sekcję rytmiczną wzmacniają dynamiczne, latynoskie partie bongosów. W warstwie muzycznej nie brakuje przetworzonych szumów i chłodnych pogłosów. Singiel zaistniał w USA docierając do 8. miejsca zestawienia Dance Club Songs, w Niemczech dotarł do 15. miejsca, zaś w Szwajcarii doszedł do 5. miejsca.
   Czwartym singlem albumu jest wydany 11 lipca 1986 roku Oh Yeah. Utwór początkowo nie był planowany na singla, jednak reżyser filmowy i zarazem fan Yello, John Hughes, poprosił muzyków formacji o możliwość wykorzystania utworu na potrzeby swojego filmu, ,,Ferris Bueller's Day Off", na co dostał zgodę, co z kolei wzbudziło zainteresowanie utworem ze strony fanów, w związku z czym zdecydowano o wydaniu kompozycji na singlu. Od razu rzuca się tu minimalistyczna warstwa liryczna ograniczona w zasadzie do tytułowej frazy, śpiewana głębokim i gardłowym głosem przez Dietera Meiera. Początkowo numer posiadał w pełni rozbudowaną warstwę tekstową, jednak znaną później minimalistyczną formułę zaproponował Boris Blank, na co Dieter Meier z początku nie chciał się zgodzić mówiąc Borisowi wprost: ,,Oszalałeś?!" Boris Blank przekonał jednak Dietera do swojej koncepcji, w której ten wcielił się w rolę małego i grubego zrelaksowanego potwora, który niskim i gardłowym głosem w kółko powtarza ,,O, tak". Sekcja rytmiczna utworu to jednostajny house'owy beat wsparty dynamicznymi elektronicznymi bongosami i efektami elektronicznej perkusji. Podkład zawiera syntezatorową sekcję basu, zaś ludzki głos naśladuje krótkie solówki klawiszowe. Dodatkowe partie klawiszowe imitowane są przez szepty i inne dźwięki wydawane ustami, choć nie brakuje epizodu z chwiejącą się i przeciągłą solówką klawiszową o wysokim brzmieniu w pierwszym pomoście czy syntezatorowymi szumami w pomoście drugim. W drugiej części utworu na krótko pojawia się chłodna przestrzeń z zimną, przeciągłą i jednostajną partią klawiszową o wysmukłym smyczkowym brzmieniu. W końcowej fazie utworu występują długie i lekko zapętlające się solówki klawiszy o wysokim brzmieniu i orientalnym, bliskowschodnim zabarwieniu. Singiel odniósł sukces komercyjny docierając w USA do 51. miejsca w zestawieniu Billboard Hot 100 oraz do 36. miejsca w zestawieniu Dance Club Songs. W dalekiej Australii singel dotarł do 8. miejsca, zaś w Niemczech do 47. miejsca. Utwór Oh Yeah wykorzystany został również w Hollywoodzkich produkcjach filmowych, Ferris Bueller's Day Off (1986, reż. John Hughes) i The Secret of My Success (1987, reż. Herbert Ross). Kompozycja w następnych latach wielokrotnie wykorzystywana była jako motyw w wielu Hollywoodzkich produkcjach, serialach, kreskówkach czy reklamach. Utwór ponadto był pionierski dla nurtu house stając się inspiracją dla kultowej niemieckiej formacji, Kraftwerk (utwory Boing Boom Tschak i Musique Non-Stop z albumu Electric Café, 1986), oraz dla amerykańskich pionierów house'u z Chicago i Detroit.
   Utwór Desert Inn opiera się na standardowym i dynamicznym tempie synth popowej elektronicznej sekcji perkusyjnej, twardym basowym pulsie sekwencera w podkładzie, funkowej partii gitarowej w tle, rozległej chłodnej przestrzenii pojawiającej się w pomostach oraz finalizujących krótkich i chłodnych solówkach klawiszowych o przestrzennym i lekko wibrującym brzmieniu podszytych bardziej odległą i chłodną przestrzenią (w drugiej części utworu dodatkowo w tym miejscu pojawiają się krótkie i odległe latynoskie riffy gitarowe), zwieńczonych spowolnioną, twardą i chropowatą syntezatorową pulsacją, zimną i przeciągłą solówką klawiszową o wysmukłym i smyczkowym brzmieniu oraz przetworzonym dźwiękiem pędzącej ciężarówki z oddaniem efektu Dopplera. Środek piosenki przecinają zapętlające się i wysoko brzmiące glam rockowe riffy gitarowe. Główną solówkę klawiszową zastępują tu szamańskie wokalizy w wykonaniu Dietera Meiera i Borisa Blanka, sama zaś sekcja wokalna w całości opiera się na deklamacji w wykonaniu Dietera Meiera.
   Instrumentalna, pozbawiona sekcji rytmicznej kompozycja, Stalakdrama, w pierwotnym założeniu miała być uwerturą otwierającą spektakl ,,Snowball". Struktura muzyczna w początkowej fazie kompozycji składa się z rozległej i chłodnej ambientowej przestrzeni przechodzącej w smyczkowe brzmienie. Ponadto występuje nisko brzmiące syntezatorowe tło, krótkie i gwałtowne solówki klawiszowe o wysokim brzmieniu, pojedynczy łomot i delikatne efekty imitujące dźwięk kapiącej ze stalaktytów wody, po czym następuje wejście długich i monumentalnych solówek klawiszowych o orkiestrowo-organowym brzmieniu podszytych z czasem także odległym kobiecym krzykiem przerażenia, po czym struktura muzyczna ulega uspokojeniu wypełniając się chłodną przestrzenią poprzetykaną delikatnymi efektami imitującymi dźwięk kapiącej ze stalaktytów wody, pojawia się delikatna sekcja dęta, klawiszowe partie smyczkowe tworzą rozmyte linie melodii, chłodna przestrzeń staje się rozleglejsza, ponownie pojawia się nisko brzmiące syntezatorowe tło, zaś sekcja dęta i smyczki zlewają się we wspólną linię melodii, w tle słychać pojedyncze łomoty, w końcu kompozycja powraca do formy początkowej zwieńczonej monumentalnymi solówkami klawiszy o orkiestrowo-organowym brzmieniu podszytymi kobiecym krzykiem.
   Zaśpiewana, a raczej wykrzyczana w punkowym stylu przez Borisa Blanka piosenka Koladi-ola zaznacza się jednostajnym tempem sekcji perkusyjnej o jazzowym zabarwieniu i licznymi zapętleniami werbli, twardymi basowymi pulsacjami syntezatorowymi w podkładzie, twardą i nisko brzmiącą partią syntezatorową przypominającą gitarowy riff, pulsami gitary rytmicznej w tle, krótkimi i art rockowymi riffami gitarowymi oraz glam rockowymi i post punkowymi pętlami gitarowymi. Brak jest przestrzeni, za to numer posiada liczne efekty stereofoniczne i krótki, metalicznie brzmiący warkot wygenerowany z... przetworzonego ryku lwa. W sekcji wokalnej Borisa Blanka nieznacznie pojedynczymi sentencjami (hello / one more time) wspomaga Dieter Meier, choć jego głos jest częściowo przetworzony.
   Drugi numer w całości śpiewany przez Borisa Blanka z nieznacznym udziałem wokalnym Dietera Meiera, Domingo, prezentuje jednostajny beat elektronicznej sekcji perkusyjnej, twardy, dynamiczny i jednostajny basowy puls sekwencera w podkładzie podszyty gęstą perkusyjną pulsacją, zapętlające się glam rockowe riffy gitarowe podszyte krótką i warkotliwą partią syntezatorową, długie i lekko wibrujące partie klawiszowe o gitarowym brzmieniu, długie i chłodne solówki klawiszowe tworzące zapętlone, ale rozmyte linie melodii oraz chłodną i odległą przestrzeń w refrenach. W drugiej części piosenki słychać przetworzoną partię harmonijki ustnej spinającej pomost, w końcówce piosenki występują chwiejne i szorstkie partie syntezatorowe przypominające wysoko brzmiący riff gitarowy. Partie wokalne w strofach układają się w deklamacje zaś w refrenach w konwencjonalne linie wokalne. Jak wyjaśniał Dieter Meier, piosenka opowiada historię fałszywego kaznodziei uwodzącego łatwowierny tłum, który jednak odpowiada fałszywemu prorokowi: „Domingo, nie pokazałeś nam nic takiego jak nikt wcześniej / ty też nic nam nie pokazałeś, to wszystko bzdury, co powiedziałeś, ale jakoś zrobiłeś to dobrze" (za en.wikipedia.org.). Piosenka inspirowana była autentyczną postacią niemieckiego katolickiego fanatyka religijnego, Abrahama a Sancta Clara, żyjącego w XVII i XVIII wieku, którego imię Dieter Meier, autor tekstu piosenki, zmienił na Domingo de Santa Clara - jak wyjaśniał, imię Domingo po prostu mu się podobało.
   Piosenka Sometimes (Dr. Hirsch) oparta jest o jednostajny beat elektronicznej sekcji perkusyjnej, dynamiczny, równomierny i industrialny basowy puls sekwencera w podkładzie oraz krótkie chłodne i chwytliwe solówki klawiszowe o szorstkim, ale przestrzennym brzmieniu podszyte rozmytymi i nieco chwiejnymi chłodnymi solówkami klawiszy o przestrzennym brzmieniu. W refrenach następuje odległa, chłodna i melancholijna przestrzeń w tle zaś występują subtelne klawiszowe pętle o chropowatym i nieco brzęczącym brzmieniu. W środku utworu zamiast wokalnego refrenu występuje długa, wysoko i wokalicznie brzmiąca solówka klawiszowa zwieńczona zimną i chwiejną solówką klawiszową o wysokim brzmieniu w stylu muzyki z horrorów. Industrialny basowy puls sekwencera ogranicza się do pojedynczych twardych basowych pulsów (choć w końcówce piosenki powraca do stanu poprzedniego), pojawiają się smyczkowe przestrzenie dodające kompozycji bardziej melancholijnego klimatu. Piosenka śpiewana jest tym razem w duecie przez obu muzyków; Dieter Meier, śpiewając tu głębokim basem w stylu Leonarda Cohena, przechodzi od deklamacji po konwencjonalny śpiew, bierze na siebie strofy, zaś dysponujący znacznie delikatniejszą, za to melodyjną barwą głosu Boris Blank wyraża się niezwykłym dramatyzmem w partiach wokalnych w refrenach.
   Ambientowy utwór Ciel Ouvert brzmi niczym soundtrack do filmu dokumentalnego. Struktura muzyczna utworu składa się z chłodnej i wysoko zawieszonej przestrzeni, nisko brzmiącego syntezatorowego tła, z czasem pojawia się wysoko brzmiąca, zimna i chwiejna partia syntezatora, po niej występuje wysoko i wokalicznie brzmiąca chłodna solówka klawiszowa przechodząca w niskie brzmienie przypominające wiolonczelę, następnie zaś wysoko brzmiąca syntezatorowa wibracja poprzedza delikatny i lekko zapętlony, ale szorstko i gitarowo brzmiący puls sekwencera w podkładzie brzmiący nieco w stylu twórczości niemieckiej formacji rocka elektronicznego, Tangerine Dream, z lat 70., chłodna przestrzeń tworzy rozmytą linię melodii, pojawia się krótka i chłodna solówka klawiszowa o smyczkowym brzmieniu, którą zastępuje z czasem długa i zimna solówka klawiszowa o wysmukłym i wibrującym smyczkowym brzmieniu, tło wypełnia niskie brzmienie wiolonczelowe. Z czasem pojawiają się delikatne i zapętlające się partie wiolonczeli przecięte chłodną solówką klawiszową i orkiestrowym brzmieniu, na które nakładają się długie solówki klawiszowe o wysokim wokalicznym brzmieniu przypominającym kobiecą wokalizę, jest też i niezwykle spowolniona sekcja perkusyjna. W drugiej części utworu puls sekwencera przerywa twardy i krótki podwójny basowy puls syntezatorowy, z czasem jednak sekwencerowy puls powraca, w dodatku w znacznie wyraźniejszej formie. W końcówce warstwa muzyczna utworu ogranicza się do chłodnej ambientowej przestrzeni i serii krótkich i twardych basowych pulsów syntezatorowych. Deklamacja i nawoływania w wykonaniu Dietera Meiera gęsto otoczone są warstwą muzyczną stanowiąc bardziej głębokie tło. W tle utworu przewijają się dźwięki m.in. łoskotu śmigła helikoptera z efektem Dopplera czy odgłosu szybkiego tempa kroków.
   Album zamyka zaśpiewany gościnnie przez Rush Winters electro funkowy numer Angel No, w którym Dieter Meier ogranicza się jedynie do diabolicznego śmiechu. Piosenka osadzona jest na dynamicznym i standardowym rytmie elektronicznej sekcji perkusyjnej zabarwionej new wave'em, twardej i funkowej syntezatorowej sekcji basowej, funkowej partii gitarowej w tle, dodatkowych new wave'owych, ale krótkich zapętleniach gitarowych, dyskretnych, krótkich, chłodnych i lekko zapętlonych wejściach klawiszowych o wysokim i zabarwionym funkiem szorstkim brzmieniu, krótkich i lekko wibrujących chłodnych solówkach klawiszy o przestrzennym brzmieniu podszytych chłodną przestrzenią oraz krótkich, chwytliwych i zapętlonych, powtarzanych po dwa razy solówek klawiszowych o orkiestrowym brzmieniu występujących w pomostach. Całość jako krótkie outro piosenki wieńczy chłodna i lekko rozmyta solówka klawiszowa o przestrzennym, ale nieco chropowatym brzmieniu układająca się w tę samą zapętloną linię melodii, co klawiszowe solówki o orkiestrowym brzmieniu. Rush Winters, która wykonuje tu także zastępujące solówki klawiszowe wokalizy (niekiedy poddane przetworzeniu), śpiewa dość agresywnie w punkowym stylu. Angel No sprawia jednak wrażenie, jakby nie pasowała do reszty albumu, niczym wyjęta z kontekstu. Jeżeli już jednak umieszczać piosenki niepasujące do koncepcji albumu - najlepiej sytuować je w formie albumowego outro.
   Stella okazała się być pierwszym ogólnoświatowym albumowym sukcesem komercyjnym Yello. Wydawnictwo w Wlk. Brytanii dotarło do 92. miejsca w zestawieniu UK Albums, 6. miejsca w Niemczech w zestawieniu Offizielle Top 100, 1. miejsca w rodzinnej Szwajcarii, 23. w Austrii i 26. miejsca w Szwecji. W Niemczech z nakładem 250 tys. sprzedanych egzemplarzy album otrzymał status Złotej Płyty.
   Wydawnictwo otrzymało w większości pozytywne recenzje krytyków, do dziś uważane jest przez wielu za najlepszy album w dyskografii Yello, w tym przez poczytny amerykański portal muzyczny, AllMusic, który docenił jakość muzyczną i produkcyjną albumu oraz wokalny wkład Dietera Meiera i Borisa Blanka.
   Bez wątpienia Stella jest jednym z najważniejszych albumów synth popowych wydanych w latach 80.


Tracklista:


"Desire" – 3:42
"Vicious Games" – 4:20
"Oh Yeah" – 3:05
"Desert Inn" – 3:30
"Stalakdrama" – 3:02
"Koladi-ola" – 2:55
"Domingo" – 4:30
"Sometimes (Dr. Hirsch)" – 3:33
"Let Me Cry" – 3:34
"Ciel Ouvert" – 5:20
"Angel No" – 3:06


Personel:


Boris Blank – keyboards, programming, lead vocals on "Koladi-ola" and "Domingo", background vocals on "Desire", "Oh Yeah", "Sometimes (Dr. Hirsch)" and "Let Me Cry"
Dieter Meier – lead and background vocals


Muzycy dodatkowi:


Beat Ash – hi-hat on "Desire" and "Angel No"
Chico Hablas – guitar on "Desire", "Vicious Games", "Desert Inn", "Koladi-ola" and "Domingo"
Rush Winters – vocals on "Vicious Games" and "Angel No"


Written by, © copyright February 2012 by Genesis GM.

Jean Michel Jarre - Equinoxe Infinity, 2018;...


19 maja 2023, 11:45

Equinoxe Infinity - dwudziesty album francuskiego kompozytora muzyki elektronicznej, Jeana-Michela Jarre'a, który w ostatnim czasie nagrał sequel - trzecią część swojego największego dzieła, Oxygène - Oxygène 3, wydany w grudniu 2016 roku, 40 lat po legendarnym Oxygène i 19 lat po jego kontynuacji - Oxygène 7–13.
   Sukces wydawnictwa sprawił, że Jean-Michel Jarre postanowił przypomnieć także swoje drugie największe dzieło, album Équinoxe (1978), i dokładnie 40 lat od premiery albumu, 16 listopada 2018 roku ukazał się jego sequel, Equinoxe Infinity, jednakże w odróżnieniu od Oxygène 3, Equinoxe Infinity stanowił znacznie swobodniejsze, wręcz symboliczne nawiązanie do oryginalnego Équinoxe z 1978 roku, składającego się, podobnie jak album Oxygène, z podzielonej na kilka części suity zdefiniowanej pod jednym tytułem. Na Equinoxe Infinity każda z dziesięciu muzycznych impresji opatrzona została niezależnym, indywidualnym tytułem, również muzycznie album Equinoxe Infinity jest raczej swobodnym przeglądem całej twórczości Jeana-Michela Jarre'a aniżeli bezpośrednim nawiązaniem do oryginału, co odróżnia to wydawnictwo od Oxygène 3, choć w przypadku wydawnictwa Equinoxe Infinity artysta postanowił całkowicie powrócić do analogowego sprzętu z epoki i archaicznego brzmienia w stylu retro.
   Warto wspomnieć, że album ukazał się w dwóch szatach graficznych autorstwa Michela Grangera odpowiedzialnego za kultową okładkę oryginalnego albumu Équinoxe (1978). Album w założeniu miał przedstawiać zderzenie się współczesnej cywilizacji z naturą i technologią, toteż okładki, bezpośrednio nawiązujące do szaty graficznej oryginalnego Équinoxe, zostały przedstawione w dwóch wersjach: optymistycznej i apokaliptycznej. Na pierwszej słynni "Watchmeni" wpatrują się przez swoje lornetki w kosmos na tle pięknego krajobrazu Ziemi, gdzie cywilizacja żyje w zgodzie z naturą i technologią, na drugiej zaś prezentuje przerażający obraz zniszczenia, zaś "Watchmeni" obserwują kosmos z Ziemi przypominającej raczej piekielną powierzchnię Wenus.
   Album Equinoxe Infinity otwiera utwór The Watchers (Movement 1) pozbawiony sekcji rytmicznej (nie licząc pojawiającego się pojedynczego werbla), oparty na groźnym industrialnym pulsie sekwencera w podkładzie i kosmicznych cyfrowych odgłosach tła, na których pojawia się chłodna przestrzeń i partie klawiszowe w drugiej części utworu przechodzące w klawiszowo-orkiestrowe sekcje rodem z hollywoodzkiej superprodukcji kinowej wspomagane przez syntezatorowe pulsujące pętle. Kompozycja śmiało mogłaby być ścieżką dźwiękową filmu dokumentalnego poświęconego kosmosowi.
   Numer Flying Totems (Movement 2) przypomina bliżej klasyczne klimaty Jarre'a z albumu Magnetic Fields (1981). Utwór oparty jest na dynamicznych sekwencerowych pulsach i chwytliwych klawiszowych przestrzennych pasażach.
   Utwór Robots Don't Cry (Movement 3) spokojnie mógłby znaleźć się na albumie Oxygène 3, bowiem numer ewidentnie nawiązuje do klasycznego stylu Oxygène; słychać to w sekcji rytmicznej, basowym pulsie w podkładzie, odległych powietrznych szumach i przestrzeni oraz w klawiszowych partiach.
   Jean-Michel Jarre zdążył już przyzwyczaić swoich fanów, że na jego wydawnictwach czwarty utwór utrzymany jest zazwyczaj w konwencji przebojowej. W przypadku All That You Leave Behind (Movement 4) nie ma jednak o tym mowy, choć przestrzeń wypełnia tu klasycznie Jarre'owskie brzmienie, kompozycja nawiązuje stylistyką do twórczości niemieckich formacji rocka elektronicznego, Tangerine Dream bądź Cluster, drugiej połowy lat 70. Pierwsza część kompozycji ma charakter bardziej ilustracyjny z przeciągającymi się i opadającymi dźwiękami przypominającymi brzmienie harmonijki ustnej oraz z twardym pojedynczym wejściem fortepianowym. W drugiej części utwór nabiera trip-hopowego tempa sekcji rytmicznej oraz klawiszowych solówek i syntezatorowo-basowego podkładu.
   Krótki, półtoraminutowy numer If the Wind Could Speak (Movement 5), oparty jest na przetworzonych szumach i bulgotach rodem z albumu Oxygène, na których tle rozbrzmiewają delikatne retrospektywne solówki klawiszy i eksperymenty z przyśpieszonymi ludzkimi głosami. Miniatura posiada również archaiczną retrospektywną sekcję rytmiczną automatu perkusyjnego.
   Zupełną odmianę od dotychczasowych klimatów przynosi kompozycja Infinity (Movement 6) osadzona w całkowicie dyskotekowo-ejtisowych klimatach w stylu retro. Rytm oparty jest o utaneczniony synth popowy beat, zaś brzmienie na tanecznych sekwencjach klawiszowych i zagęszczonym pulsie sekwencera w podkładzie. W ucho wpadają klawiszowe solówki naśladujące ludzkie wokalizy przywołujące klimaty z albumu Revolutions (1988), którego wpływy słychać de facto w całym utworze zgrabnie przechodzącym w kolejną kompozycję, Machines are Learning (Movement 7), z silnym industrialnym pulsem sekwencera w podkładzie, syntezatorowymi pętlami w stylu twórczości formacji Kraftwerk z albumu Computer World (1981), przetworzonymi szumami i głosami natury, jak i ludzkimi wokalizami. Tło wypełniają wysoko brzmiące eksperymentalne klawiszowe ilustracje.
   Utwór The Opening (Movement 8 ) przechodzi w ten sam industrialny sekwencerowy puls, który osadzony jest jednak na przestrzennych pasażach, bezpośrednio tym samym (notabene jako jedyny utwór na wydawnictwie) odwołuje się brzmieniowo i stylistycznie do klimatów z klasycznego albumu Équinoxe. Kompozycja nabiera jednostajnego beatu sekcji rytmicznej. W tle pojawiają się brzmienia fletu i futurystyczne dźwięki rodem z gierek na Commodore 64 i Atari łączące się z gęstymi syntezatorowymi pętlami, by wreszcie utwór eksplodował zwartymi chwytliwymi solówkami. To zdecydowanie najlepszy moment wydawnictwa. Utwór wyciszają ambientowe klimaty z delikatnym pulsem w tle zakończone finalnym głośnym trzaskiem.
   Kompozycja Don't Look Back (Movement 9) łączy basowy puls w podkładzie z przestrzenią syntezatorowych pętli i przepuszczonych przez syntezator sekcji smyczkowych. Tło wypełniają obrazy charakterystycznych dla twórczości Jeana-Michela Jarre'a wszechobecnych dźwięków przetworzonych szumów i bulgotów.
   Całość finalizuje chłodna, ambientowa tytułowa kompozycja Equinoxe Infinity (Movement 10) z wysoko zawieszoną przestrzenią, na której pojawiają się delikatne solówki klawiszy. W miarę trwania utworu przestrzeń gęstnieje, pojawiają się zapętlone brzmienia i sekwencerowy puls, tło zaś staje się bardziej kakofoniczne, pełne eksperymentów brzmieniowych i chaosu, który pod koniec trwania utworu zostaje uporządkowany, zaś warstwa muzyczna w delikatnej harmonii wycisza się.
   Mimo, iż album Equinoxe Infinity pozbawiony jest przebojowych momentów nawiązujących do klasycznego Équinoxe pokroju hitowych Équinoxe Part 4 i Équinoxe Part 5, w zasadzie w ogóle brak jest tu jakiegokolwiek utworu na miarę przeboju, album odniósł sukces komercyjny plasując się na 11. miejscu w Niemczech w zestawieniu Offizielle Top 100, 13. miejscu w Hiszpanii, 14. w Polsce, 15. w Szwajcarii, 17. w Belgii, 20. we Francji i 33. miejscu w zestawieniu UK Albums w Wlk. Brytanii, co też uzmysławia fakt ogromnej pozycji, wpływach i popularności Jeana-Michela Jarre'a. Sam album Equinoxe Infinity, choć jest naprawdę solidny, to w żaden sposób nie jest w stanie nawiązać do legendy kultowego wydawnictwa Équinoxe.


Tracklista:


1. „The Watchers (Movement 1)” 2:58
2. „Flying Totems (Movement 2)” 3:54
3. „Robots Don’t Cry (Movement 3)” 5:44
4. „All That You Leave Behind (Movement 4)” 4:01
5. „If the Wind Could Speak (Movement 5)” 1:32
6. „Infinity (Movement 6)” 4:14
7. „Machines are Learning (Movement 7)” 2:07
8. „The Opening (Movement 8)” 4:16
9. „Don’t Look Back (Movement 9)” 3:36
10. „Equinoxe Infinity (Movement 10)” 7:33


Personel:


Jean-Michel Jarre – composition, production, mixing
Stephane Gervais – production assistance
Patrick Pelamourgues – technical assistance
David Perreau – mastering
Filip Hodas – artwork
Michel Granger – original artwork
Peter Lindbergh – portrait
Eric BDFCK Cornic – graphic design


Sprzęt:


Yamaha CS-80
ARP 2600
EMS VCS 3, EMS Synthi AKS
Eminent 310 Unique
Roland Paraphonic 505
Minipops
Mellotron
Korg PA-600
Korg Polyphonic Ensemble P
Korg MS-20, GRI
Erica Synths Modular System
OPI
Modular Roland System 500 1 & 8
Roland Boutiques
Clavia Nord Lead 2
Clavia Nord Modular
Small Stone
Electric Mistress
Big Sky & Capistan
Moog Sub 37
Moog Taurus 1
Animoog
Arturia Arp 2600
Arturia CS80
Spectrasonics Omnisphere
NI Kontakt
NI Reaktor
Synapse Dune 2
Synapse The Legend
Spitfire Boom
NI Replica XT
u-he Satin
ValhallaDSP
Digisequencer


Written by, © copyright January 2020 by Genesis GM.

Nine Inch Nails - Things Falling Apart, 2000;...


12 maja 2023, 00:31

Things Falling Apart - remix album (znany też pod alternatywnym tytułem, Halo Sixteen) wydany 21 listopada 2000 roku przez amerykańską formację industrialną, Nine Inch Nails. Wydawnictwo zawiera remixy materiału z trzeciego albumu studyjnego Nine Inch Nails, The Fragile, oraz trzy zupełnie premierowe utwory.
   Przyjętą przez Nine Inch Nails ideą było, że każdorazowo album studyjny - za wyjątkiem debiutanckiego wydawnictwa Pretty Hate Machine - premiowany był konsekwentnie wydawnictwem remixowym. Nie inaczej było więc w przypadku The Fragile.
   Album Things Falling Apart otwiera premierowy numer, Slipping Away, osadzony na prostym i jednostajnym, choć twardym uderzeniu sekcji rytmicznej, industrialnym pulsie sekwencera i zgrzytliwym tle. W drugiej połowie piosenka dostaje energetycznego kopa poprzez riffy gitarowe i wrzaskliwą partię wokalną Trenta Reznora.
   Niemal instrumentalny The Great Collapse to drugi z premierowych utworów wydawnictwa utrzymany w dusznej atmosferze eksperymentalnej sekcji syntezatorowej i retrospektywnej sekcji rytmicznej nawiązującej do stylu lat 80. Słychać tu fascynacje brzmieniowe twórczością formacji Depeche Mode. Kobieca partia wokalna, wspomagana wrzaskami Trenta Reznora, pojawia się dopiero pod koniec utworu.
   The Wretched (Keith Hillebrandt Mix) pochodzący z albumu The Fragile, podparty jest soczystym, nisko brzmiącym pulsem sekwencera. W refrenie numer za sprawą ciężkiego uderzenia automatu perkusyjnego nabiera bardziej industrialnego charakteru. Mimo, iż pojawiają się wyciszające solówki gitarowe, utwór powoli rozkręca się, by wreszcie uderzyć z podwójną industrialną mocą.
   Numer Starfuckers, Inc. (Adrian Sherwood Mix) (z albumu The Fragile), jeden z trzech remixów tego utworu, to wściekły gitarowy riff oparty na house'owej sekcji rytmicznej przechodzącej w drum and bass.
   Instrumentalny utwór The Frail (Benelli Mix) (z albumu The Fragile) jest fuzją eksperymentalnej sekcji syntezatorowej i efektów stereofoniczno-dźwiękowych osadzonych na tle sekcji smyczkowej.
   Kompozycja Starfuckers, Inc. (Dave Ogilvie Mix) opiera się na potężnej, technoidalnej sekcji rytmicznej, brudnej partii syntezatorowej i ciężkim industrialnym pulsie sekwencera. Utwór przypomina klimatem twórczość formacji Skinny Puppy bądź Front Line Assembly z lat 2000.
   Utwór Where is Everybody?" (Danny Lohner Mix) (feat. Telefon Tel Aviv) (z albumu The Fragile) zawiera spowolniony, niemal electro-popowy beat automatu perkusyjnego, który w refrenie przyśpiesza do form drum and bassu. Utwór pozostaje pod wyraźnym wpływem twórczości formacji Skinny Puppy.
   Metal jest trzecim premierowym utworem wydawnictwa oryginalnie pochodzącym z repertuaru Gary'ego Numana. Numer oparty jest na tej samej mechanicznej sekwencji klawiszowej co w oryginale, uzupełniony jest jedynie o duszne tło. W drugiej części piosenki pojawia się wysoko brzmiąca klawiszowa solówka, która w końcu wycisza się ustępując miejsca delikatnemu gitarowemu akustycznemu akompaniamentowi.
   10 Miles High (Keith Hillebrandt Mix) (dostępny jedynie na winylowej edycji The Fragile) oparty jest o twardy i suchy beat sekcji rytmicznej. Numer charakteryzuje się delikatnymi syntezatorowymi pętlami, cichym industrialnym pulsem sekwencera i subtelnymi solówkami gitary. Refren utworu uderza z industrialną mocą, która przechodzi do form eksperymentalnej muzyki tła, by w końcu wrócić do stylistyki z początku utworu, choć w znacznie surowszym i dusznym wydaniu. To dość często powtarzający się schemat pojawiający się w twórczości Nine Inch Nails.
   Numer Starfuckers, Inc. (Charlie Clouser Mix), trzeci z remixów tego utworu, zaczyna się minimalistyczno-ambientową introdukcją z wibrującym tłem, by powoli przejść w całkowitą drum and bassową masakro-rzeźnię.
   Chociaż album Things Falling Apart spotkał się z nieprzychylnym przyjęciem przez krytyków, zupełnie zresztą niezasłużonym, bowiem remixy na wydawnictwie są pełnowartościowe, nie odbiegające poziomem od wersji oryginanych. Album dobrze przyjął się w Wlk. Brytanii i USA, plasując się na 6. miejscu brytyjskiej listy UK Rock & Metal Albums oraz na 67. miejscu amerykańskiego zestawienia US Billboard 200, co jak na album z muzyką industrialną i eksperymentalną jest osiągnięciem zasługującym na szacunek.
 
Tracklista:
 
"Slipping Away" - 6:11
"The Great Collapse" - 4:42
"The Wretched" (Keith Hillebrandt Mix) - 5:52
"Starfuckers, Inc." (Adrian Sherwood Mix) - 5:11
"The Frail" (Benelli Mix) - 2:47
"Starfuckers, Inc." (Dave Ogilvie Mix) - 6:06
"Where is Everybody?" (Danny Lohner Mix) (feat. Telefon Tel Aviv) - 5:07
"Metal" - 7:05
"10 Miles High" (Keith Hillebrandt Mix) - 5:11
"Starfuckers, Inc." (Charlie Clouser Mix) - 5:09
 
Personel:
 
Design, Photography – Rob Sheridan
Management – John A. Malm, Jr.
Management [International Publicity For Nothing] – Simon Baeyertz
Management [Publicity For Nothing] – Susan Celia Swan
Written-By – Charlie Clouser (tracks: 4, 6, 10), Trent Reznor (tracks: 1 to 7, 9, 10)
 
Written by, © copyright January 2020 by Genesis GM.

Heldon II - Allez Teia, 1974;


12 maja 2023, 00:15

Allez Teia - drugi album studyjny francuskiej formacji eksperymentalnej, Heldon, nagrywany w 1974 roku w paryskim studiu Schizo, ukazał się na początku 1975 roku.
   Począwszy od wydawnictwa Allez Teia, przez następne albumy, do szyldu Heldon dodawano chronologiczną do wydanego wydawnictwa studyjnego cyfrę; w przypadku albumu Allez Teia była to rzymska cyfra ,,II", stąd też pełna nazwa wydawnictwa brzmi: Heldon II - Allez Teia. Taki zabieg nie był żadną nowością wśród awangardowych zespołów, czyniła tak m.in. brytyjska formacja rocka elektronicznego, White Noise. Inną nowością było poszerzenie składu zespołu do formy duetu złożonego z Richarda Pinhasa i George'a Grunblatta. Skład formacji zupełniono o dodatkowych muzyków - Alaina Renauda (gitara) i Alaina Bellaiche'a (gitara basowa). Wszyscy wspomniani, za wyjątkiem Alaina Bellaiche'a, brali już udział jako wykonawcy sesyjni w nagraniu debiutanckiego albumu Heldon, Electronique Guérilla (1974). George Grunblatt został nie tylko oficjalnym muzykiem zespołu, był też autorem i współautorem znacznej części materiału zawartego na wydawnictwie Allez Teia, podzielonym zasadniczo na dwie części. Pierwsza część albumu jest art-rockowo-gitarowa, inspirowana twórczością brytyjskiej formacji art rockowej, King Crimson, oraz związanej z nią gitarzysty, Roberta Frippa. Swój wpływ twórczy wywarł tu również brytyjski instrumentalista, Brian Eno. Druga część wydawnictwa jest syntezatorowa (za wyjątkiem utworu zamykającego setlistę albumu), inspirowana w głównej mierze twórczością niemieckich wykonawców wywodzących się z nurtu krautrocka. Wszystkie ścieżki łączy całkowity brak sekcji rytmicznej.
   Wydawnictwo otwiera kompozycja In the Wake of King Fripp, otwarcie odwołująca się do twórczości Roberta Frippa, oraz stanowiąca parafrazę tytułu albumu zespołu King Crimson, In the Wake of Poseidon (1970). Warstwa muzyczna składa się tu z ciepłych partii gitary akustycznej, chłodnej przestrzeni ambientowej, tworzących rozmyte linie melodii chłodnych, lekko wibrujących i przestrzennie brzmiących partii mellotronu oraz nielicznych, odległych i przetworzonych, art-rockowych riffów gitarowych.
   Aphanisis to numer autorstwa George'a Grunblatta, skomponowany wyłącznie w oparciu o partie akustycznych gitar, gdzie warstwa muzyczna zaznacza się wyraźne jazzową fakturą brzmieniową.
   Utwór Omar Diop Blondin autorstwa Richarda Pinhasa, składa się z czysto brzmiącego, ciepłego gitarowego akompaniamentu oraz przeciągłych i przetworzonych riffów gitarowych, wykonywanych zarówno wysokim, jak i niskim rejestrem brzmieniowym.
   Niespełna 2-minutowa miniatura Moebius autorstwa George'a Grunblatta, rozpoczyna drugą, syntezatorową część wydawnictwa. Warstwa muzyczna opiera się tu na chłodnych, krótkich, wysoko brzmiących solówkach klawiszowych, oraz zimnych, krótkich, miękkich i bardzo wysoko brzmiących partiach klawiszowych układających się w dynamiczną pętlę, za którą podąża też nisko brzmiąca partia klawiszowa. Tło wypełnione jest nisko i szorstko brzmiącą partią syntezatorową. Numer jest hołdem wyrażonym szwajcarskiemu instrumentaliście, Dieterowi Moebiusowi, muzykowi eksperymentalnych formacji niemieckich, Cluster i Harmonia, co dowodzi, jak wielki wpływ na twórczość Heldon meli wykonawcy wywodzący się z niemieckiego nurtu krautrocka.
   Ponad 12-minutowa kompozycja Fluence: Continuum Mobile / Disjonction Inclusive autorstwa Richarda Pinhasa, rozłożona jest na dwie części; pierwsza, zaledwie 2-minutowa, to mroczna, nisko brzmiąca, syntezatorowo-organowa, drone'owa muzyka tła z przeciągłymi, archaicznie i tubalnie bądź chropowato i tubalnie brzmiącymi partiami klawiszowymi oraz subtelnymi, art rockowymi riffami gitarowymi o gładkim brzmieniu, po której następuje kilkusekundowa przerwa, za nią zaś rozpościera się warstwa muzyczna drugiej części utworu rozwijająca się powoli, od nisko brzmiącego organowo-syntezatorowego tła drone'owego z miękkimi, achaicznie i tubalnie brzmiącymi zapętleniami klawiszowymi, przez nakładające się na nie chlodne partie Mellotronu o smyczkowo-przestrzennym brzmieniu tworzące silnie rozmytą linę melodii, które w finale ścieżki w końcu cichną zastąpione z czasem znanymi już z miniatury Moebius chłodnymi, krótkimi, wysoko brzmiącymi solówkami klawiszowymi, oraz zimnymi, krótkimi, miękkimi i bardzo wysoko brzmiącymi partiami klawiszowymi układającymi się w dynamiczną pętlę, za którą podąża też nisko brzmiąca partia klawiszowa. Tło wypełnia nisko i szorstko brzmiąca partia syntezatorowa.
   Utwór St Mikael Samstag am Abends charakteryzuje się syntezatorowym i lekko zachwianym tłem drone'owym o niskim, brzęczącym, mrocznym i psychodelicznym brzmieniu, syntezatorowymi efektami oraz delikatną, choć narastającą, chłodną przestrzenią generowaną przez Mellotronow. W trakcie trwania kompozycji, w jej środkowej części, pojawia się akompaniament gitary akustycznej, chłodna, generowana przez Mellotron przestrzeń staje się wyraźniejsza, wreszcie brzmienie Mellotronu cichnie i zastąpione zostaje art-rockowymi, przetworzonymi i silnie stłumionymi riffami gitarowymi w stylu twórczości Roberta Frippa.
   Album zamyka niezwykle ciepły numer autorstwa Richarda Pinhasa, Michel Ettori, oparty wyłącznie na partiach akustycznych gitar zabarwionych muzyką latynoską i jazzem.  Ścieżka stanowi hołd dla francuskiego gitarzysty, Michele Ettori'ego, który również podjął się współpracy z zespołem Heldon w 1976 roku w trakcie sesji nagraniowej wydawnictwa Agneta Nilsson.
   Swoisty dualizm albumu Allez Teia świadczy o pewnym poszukiwaniu własnej tożsamości muzycznej formacji Heldon. Niemal równy podział na część art-rockową i syntezatorową jest próbą wyboru między dwoma obliczami muzyki zespołu na wczesnym etapie jego istnienia. I chociaż ostatecznie na swoich następnych wydawnictwach studyjnych Heldon przeważyła opcja syntezatorowa, to styl i brzmienie art-rocka nie zniknęły całkowicie z twórczości formacji - zawsze na kolejnych albumach sygnowanych nazwą Heldon pojawiały art-rockowe momenty.
 
Tracklista:
 
1. In the wake of King Fripp (6:36)
2. Aphanisis (2:22)
3. Omar Diop Blondin (7:26)
4. Moebius (1:52)
5. Fluence: Continuum Mobile Disjonction inclusive (12:14)
6. St Mikael Samstag am abends (6:18)
7. Michel Ettori (4:17)
 
Personel:
 
Guitar [Guitars], Synthesizer [A.R.P., VCS 3], Mellotron, Tape [Tapes] – Richard Pinhas
Mellotron, Guitar, Synthesizer [A.R.P.], Performer [Rahat Louckhoum] – Georges Grunblatt
 
Written by, © copyright August 2021 by Genesis GM.

Underworld - Dubnobasswithmyheadman, 1993;...


11 maja 2023, 01:03

Dubnobasswithmyheadman - trzeci i przełomowy w twórczości brytyjskiej formacji Underworld album studyjny, który ukazał się 24 stycznia 1994 roku, zaś na rynku muzycznym w USA promocja albumu nastąpiła pół roku później - 26 lipca 1994 roku.
   Żeby jednak poznać genezę powstania albumu Dubnobasswithmyheadman należy się cofnąć o pięć lat, do 1989 roku. Underworld miał już na koncie dwa albumy studyjne wydane nakładem amerykańskiej wytwórni Sire Records - Underneath the Radar (1988) i Change the Weather (1989) - oba utrzymane w stylistyce new wave łączącej rocka z synth popem, trochę w stylach formacji The Cure i gitarowego oblicza New Order. Oba albumy, mimo zakrojonej na szeroką skalę promocji i efektownych teledysków do utworów singlowych prezentowanych na antenie stacji MTV okazały się komercyjną porażką. Nie pomogła nawet trasa koncertowa promująca album Change the Weather, podczas której Underworld grał supporty przed występami formacji Eurythmics - wówczas gwiazdy formatu światowego.
   Po skończonej trasie koncertowej w drugiej połowie 1989 roku, Underworld w dotychczasowej formie i składzie przestał w zasadzie istnieć; Karl Hyde został w Stanach, gdzie w Prince's Paisley Park Studios w Minneapolis brał udział w nagraniach studyjnych wraz z zespołem Blondie jako muzyk sesyjny, natomiast gitarzysta i klawiszowiec, Rick Smith, związał się muzycznie z DJ-em Darrenem Emersonem, którego poznał za pośrednictwem swego szwagra.
   Przełom lat 80. i 90. był okresem wielkiej eksplozji popularności nurtu acid house w muzyce elektronicznej; na listach przebojów królowali wykorzystujący ten styl wykonawcy pokroju The KLF, C+C Music Factory czy Snap! W kierunku stylu acid house, łącząc go z synth popem, zwróciły się formacje Pet Shop Boys, Cabaret Voltaire i The Beloved.
   Zapewne w tamtym czasie muzycy Underworld, po braku sukcesu ich dwóch albumów, nawet nie myśleli o nagrywaniu więcej pod tym szyldem. Na początku lat 90. Rick Smith i Darren Emerson założyli nowy projekt o nazwie Lemon Interrupt coraz bardziej zagłębiając się w nurt acid house i techno, wkrótce dołączył do nich także Karl Hyde. W 1992 roku trio wydało single w stylistyce techno / house: Dirty / Minneapolis i Bigmouth / Eclipse, zapowiadające kierunek ich dalszego rozwoju muzycznego.
   W 1993 roku muzycy postanowili jednak ponownie wrócić pod szyld zespołu Underworld, z którego ze starego składu pozostali jedynie Karl Hyde i Rick Smith, zaś zespół personalnie wzmocnił Darren Emerson.
   W tymże 1993 roku zespół przystąpił do nagrywania nowego materiału na trzeci album studyjny, którego poprzedziły single w stylistyce techno i house - Rez i MMM...Skyscraper I Love You - zapowiadające ogromną zmianę w dotychczasowej twórczości zespołu. Tym samym powtórzył się niemal bliźniaczy scenariusz z przypadku zespołu The Beloved, który w 1987 roku, podobnie jak Underworld, wydał album Where It Is utrzymany w stylistyce gitarowego new wave i synth pop, który nie przyniósł formacji sukcesu komercyjnego, po czym The Beloved praktycznie rozpadł się, ograniczając szeroki skład do zaledwie duetu, przeszedł w stylistykę acid house łączoną z synth popem, co przyniosło formacji sukces komercyjny.
   Jednak w odróżnieniu od The Beloved Underworld poszedł ścieżką wytyczoną na początku lat 90. przez formację Cabaret Voltaire, w stronę stylistyki techno i minimal, inaczej jednak niż Cabaret Voltaire, nie rezygnując przy tym ze standardowej formy linii wokalnych.
   Dziwaczny tytuł albumu „Dubnobasswithmyheadman" był wynikiem... pomyłki, bowiem, jak przyznał w jednym z wywiadów Karl Hyde, po prostu źle odczytał zapis dokonany przez Ricka Smitha na kasecie demo.
   Album otwiera wydany na singlu 18 czerwca 1994 roku utwór Dark & Long z klasycznie house'owo-trance'owym beatem sekcji rytmicznej i pulsującym podkładem sekwencera zaczerpniętym z kultowego przeboju disco I Feel Love z repertuaru Donny Summer. Tło stanowi wznosząca się i opadająca chłodna syntezatorowa linia melodii oraz klasycznie house'owe zapętlenia, doskonale współgrające z sekcją rytmiczną i sekwencerowym podkładem. Całości dopełnia dość ponura, choć leniwie sącząca się sekcja wokalna. W Wlk. Brytanii singiel notowany był na 4. miejscu w zestawieniu UK Dance oraz na 57. miejscu zestawienia UK Singles.
   Wydany na singlu 11 czerwca 1993 roku Mmm Skyscraper I Love You, znany jeszcze na długo przed premierą albumu, rozciągnięty jest do 13 minut. Numer utrzymany jest w klasycznie acid house'owej stylistyce podkręconej trance'owym beatem sekcji rytmicznej i basowym pulsem sekwencera w podkładzie. Partie wokalne są jakby bardziej ożywione. Z czasem rytm i puls wyciszają się i utwór przechodzi w drugą część, która mogłaby być oddzielną kompozycją utrzymaną w trip-hopowym tempie sekcji rytmicznej i z ambientową oprawą muzyczną. Delikatne partie wokalne ograniczają się tu jedynie do wielokrotnie powtarzanego tekstu „Like I feel you. like I feel you. like I feel you. like I feel you..."
   Praktycznie instrumentalny, nie licząc wsamplowanych pojedynczych słów i szamańskich wokaliz, utwór Surfboy podkręca o wiele szybsze tempo łączące klasycznie house'owy beat z break beatową rytmiką na tle trance'owych pulsów i pętli oraz chłodnej przestrzeni pojawiającej się w drugiej części utworu.
   Kompozycja Spoonman przypomina klasyczny styl acid house z przełomu lat 80. i 90. oparty o jednostajny beat sekcji rytmicznej i gęsty basowy puls sekwencera w podkładzie. Sekcja wokalna w refrenie jest częściowo przetworzona, zaś w strofie surowa i chłodna, niekiedy przechodząca niemal w mantrę.
   W Tongue muzycy Underworld wracają do swojej twórczości z lat 80. Piosenka jest niezwykle spokojna, wręcz senna, łącząca psychodelę, new wave i ambient. Delikatna, acz wyraźna solówka gitarowa rozbrzmiewa na tle organowego tła, partie wokalne łączą senność z melancholią. Kompozycję uzupełniają wysoko brzmiące solówki klawiszy i odległy leniwy rytm perkusyjny.
   Wydany na singlu 18 lipca 1994 roku utwór Dirty Epic zbudowany jest na delikatnym house'owym rytmie automatu perkusyjnego opartym na organowym tle i gęstym podkładzie gitary basowej. Nie brakuje tu syntezatorowych pętli i udziwnionych dźwięków, a nawet glam rockowych gitarowych ozdobników, partia wokalna zaś jest z pogranicza jawy i snu. To najlepszy moment całego albumu.
   Kompozycja Cowgirl, która na singlu ukazała się we wrześniu 1994 roku, przypomina nieco klimaty twórczości formacji The Prodigy z albumów Experience (1992) i Music for the Jilted Generation (1994), choć Cowgirl ma nieco lżejszy charakter łączący w sobie stylistykę house i break beat z nurtem rave. Partie wokalne są tu niemal rapowane, przetworzone, brzmiące niczym perfidnie przepuszczone przez stare radio tranzystorowe lub krótkofalówkę. W Wlk. Brytanii singiel dotarł do 24. miejsca zestawienia UK Singles, notowany był również na 79. miejscu holenderskiego zestawienia Single Top 100.
   Dający chwilę spokoju i relaksu numer River Of Bass to z całą pewnością jeden z najciekawszych momentów całego albumu, zupełnie różny od reszty. Także i tu mamy powrót do twórczości Underworld z lat 80. W River Of Bass zespół, zarówno muzycznie jak i wokalnie, odwołuje się do twórczości legendarnej niemieckiej formacji krautrockowej, Can, z początków lat 70. Utwór łączy jazz, reggae, soul i ambient z psychodelą.
   Album finalizuje utwór M.E. oparty na gęstej sekcji gitary basowej w podkładzie i trip-hopową sekcją rytmiczną na tle chłodnej przestrzeni i wysoko brzmiących syntezatorowych pętli. Dodatkiem są też długie i rozbudowane partie fortepianu. Partie wokalne charakteryzują się ciepłem i dość pogodnym nastrojem.
   Zmiana stylistyczna w muzyce Underworld okazała się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę; album Dubnobasswithmyheadman odniósł ogromny sukces komercyjny docierając w Wlk. Brytanii do 12. miejsca w zestawieniach UK Albums Chart i UK Dance Albums oraz 34. miejsca w zestawieniu UK Independent Albums. W Wlk. Brytanii z nakładem 100 tys. sprzedanych egzemplarzy album otrzymał status Złotej Płyty. Także w USA album sprzedał się w nakładzie 56 tys. egzemplarzy, co utorowało Underworld drogę do wielkiej światowej kariery.
   Wydawnictwo Dubnobasswithmyheadman zostało entuzjastycznie przyjęte zarówno przez słuchaczy jak i krytyków. Album stał się jednym z najważniejszych wydawnictw lat 90. mających ogromny wpływ na muzykę elektroniczną i klubową po dziś dzień. Wydawnictwo wywarło bezpośredni wpływ na twórczość wykonawców pokroju m.in. The Chemical Brothers, Moderat, Radiohead czy Schiller, w Polsce zaś do inspiracji nim przyznawali się muzycy m.in. Agressiva 69, Wieloryb i Düsseldorf.
   Nawet sami muzycy Underworld uważają album Dubnobasswithmyheadman za swój faktyczny debiut - i ciężko im się takiej postawie dziwić.
 
Tracklista:
 
1. Dark & Long 7:35
2. Mmm Skyscraper I Love You 13:08
3. Surfboy 7:33
4. Spoonman 7:41
5. Tongue 4:50
6. Dirty Epic 9:55
7. Cowgirl 8:29
8. River Of Bass 6:26
9. M.E. 7:08
 
Personel:
 
Karl Hyde – vocals, guitars
Rick Smith – keyboards and mixing, backing vocals
Darren Emerson – keyboards and mixing
 
Written by, © copyright August 2021 by Genesis GM.