Najnowsze wpisy, strona 65


Kraftwerk - The Man-Machine, 1978;
18 lutego 2023, 01:08

The Man-Machine - siódmy album studyjny niemieckiej formacji synth popowej, Kraftwerk, nagrywany i mixowany w latach 1977-78 w Düsseldorfie w Kling Klang Studio i Studio Rudas, wydany został 19 maja 1978 roku.
   Album przyniósł prawdziwą muzyczną rewolucję pod koniec lat 70. w świecie rocka, praktycznie całkowicie odmieniając jego oblicze na następną dekadę. Począwszy od sukcesu albumu Autobahn w 1975 roku muzycy Kraftwerk zafascynowani byli technologią, futuryzmem i animizmem czego efektem było wydanie dwóch nagranych pod kątem tej tematyki koncept-albumów - Radio-Activity (1975) i Trans-Europe Express (1977). Charakterystykę koncept-albumu prezentuje również wydawnictwo The Man-Machine inspirowane w głównej mierze kultową produkcją kinową z 1927 roku ,,Metropolis" w reżyserii Fritza Langa. Zespół postanowił oddać hołd genialnemu futurystycznemu, austriacko-żydowskiemu reżyserowi przenosząc ponad pięćdziesiąt lat po premierze Metropolis tematykę filmu na formę muzyczną, prezentując futuryzm i romantyzm w konfrontacji z brutalną ideologią totalitaryzmu panującego we wschodniej części Europy, o czym świadczy też przypominająca prasowy nagłówek okładka albumu autorstwa Karla Klefischa, inspirowana klasycznym socrealistycznym obrazem Lazara Lisickiego ,,Marks-Engels-Lenin". Głównych bohaterów obrazu Lazara Lisickiego na froncie okładki zastąpili muzycy Kraftwerk - Karl Bartos, Ralf Hütter, Florian Schneider i Wolfgang Flür - ucharakteryzowani na ,,eleganckie roboty" w białych makijażach na twarzach, z czerwonymi szminkami na ustach, ciemno czerwonymi koszulami oraz czarnymi krawatami i spodniami, co w USA wywołało sporo kontrowersji i niesłuszne skojarzenia z nazizmem. Jednakże okładka The Man-Machine stała się wizytówką Kraftwerk na zawsze przechodząc do historii popkultury, zaś wizerunek robotów zaczął muzykom od tej pory towarzyszyć już na stałe. Również zaprezentowany na okładce albumu image zespołu został w latach 80. podchwycony przez wielu wykonawców z kręgu synth popu, new wave i new romantic.
   Po raz pierwszy w roli współkompozytora utworów (i to wszystkich!) zaprezentował się perkusista i klawiszowiec, Karl Bartos, co zresztą wyraźnie jest słychać w zmianie brzmienia i w sekcji rytmicznej w stosunku do poprzednich albumów Kraftwerk. Nie ma tu już tak rozległej i chłodnej przestrzeni charakteryzującej albumy Radio-Activity i Trans-Europe Express, utwory zyskują za to o wiele bardziej utaneczniony charakter, głównie za sprawą sekwencerowego pulsu inspirowanego twórczością Giorgio Morodera i współtworzonym przez niego przebojowym albumem piosenkarki disco, Donny Summer, I Remember Yesterday (1977), oraz udoskonalonej elektronicznej sekcji perkusyjnej, na którą wpływ wywarł synth popowy przebój z 1977 roku, Magic Fly, w wykonaniu francuskiej formacji euro disco, Space.
   Albumową setlistę otwiera kompozycja The Robots, która w wersji niemieckiej, Die Roboter, ukazała się na 7-calowym singlu w maju 1978 roku bezpośrednio pilotując premierę albumu The Man-Machine. Numer poprzedza introdukcja krótkich i chłodnych syntezatorowych sygnalizacji przypominających sygnalizacje z utworu Radio Stars z albumu Radio-Activity, oddzielonych niedługą, nisko i warkotliwie brzmiącą partią syntezatorową, po której następuje krótki i twardy syntezatorowy furkot, po nim zaś krótkie i zimne klawiszowe zapętlenie o futurystyczno-komputerowym brzmieniu, które w najbliższej przyszłości miało stać się wizerunkiem stylu Kraftwerk. Kompozycja charakteryzuje się jednostajnym i utanecznionym beatem elektronicznej sekcji perkusyjnej, twardym, gęstym i lekko zapętlającym się basowym pulsem sekwencera, wyraźnie naznaczonym wpływem twórczości Giorgio Morodera, wspartym futurystycznym pulsującym efektem i mechaniczną perkusyjną pulsacją stanowiącą później wizerunek stylu Kraftwerk. Warstwa muzyczna zawiera ponadto nieco odległą, chłodną i organowo brzmiącą przestrzeń, chłodne klawiszowe pętle oraz stanowiącą główny motyw utworu krótką i zimną, ale niezwykle chwytliwą solówkę klawiszową o japońsko-futurystycznym brzmieniu i zabarwieniu, co zainspirowane zostało japońskimi futurystycznymi androidami. Cała partia wokalna przetworzona została przez warkotliwie brzmiący wokoder. W tzw. ,,pomostach" zawierających motywy muzyczne z introdukcji występuje monolog-przesłanie w postaci rosyjskojęzycznej frazy ,,Я ТВОЙ СЛУГА, Я ТВОЙ РАБОТНИК" (stanowiącej również motto całego albumu), która z jednej strony wygląda niczym scena wyjęta z filmu SF przedstawiająca reklamę robotów (roboty same się tu reklamują!), z drugiej zaś strony fraza jest wyraźną aluzją do ucisku klasy robotniczej występującego w krajach ,,demokracji" ludowej, w których władza wyzyskuje siłę roboczą, traktując ją niczym roboty, jako swoją własność zmuszając do ciężkiej pracy i wykonywania nieludzko narzuconych norm. Do wyzysku klasy robotniczej w krajach totalitarnych podprogowo nawiązuje zresztą cały tekst utworu. Singiel okazał się sporym sukcesem komercyjnym docierając w USA do 39. miejsca na Hot Dance Club Play w zestawieniu Billboardu, zaś w RFN dotarł do wysokiego 18. miejsca.
   Spacelab (stanowiący również stronę B singla Die Roboter) odwołuje się do fantastyki naukowej i futuryzmu, choć sam początek utworu przypomina wstęp do kompozycji Elektrisches Roulette otwierającej album Ralf & Florian (1973), gdzie kolejno chłodne i zapętlające się przytłumione partie klawiszowe oraz zimne i futurystyczne syntezatorowe wibracje na warkotliwym tle nakładają się na siebie. Kompozycja zawiera jednostajny beat elektronicznej sekcji perkusyjnej, gęsty, twardy, wznoszący się i opadający sekwencerowy puls basowy wsparty jednostajną perkusyjną pulsacją, chłodną i odległą przestrzeń, krótkie i chłodne, ale rozległe i lekko wibrujące solówki klawiszowe, na które nachodzą dłuższe i chłodne partie klawiszowe o futurystycznym zabarwieniu i brzmieniu przypominającym trąbkę bądź smyczki. Głównym motywem warstwy muzycznej jest jednak długa partia fletu przecinana krótkimi i nisko brzmiącymi partiami syntezatora z efektem fretless. W ,,pomostach" wzmaga się chłodna przestrzeń przeszywana przez krótkie i chłodne partie klawiszowe o wysokim brzmieniu. Cała warstwa wokalno-tekstowa ogranicza się jedynie do przetworzonej przez metalicznie brzmiący wokoder tytułowej frazy. W samej końcówce utworu występują chłodne i futurystycznie brzmiące syntezatorowe wibracje. To najlepszy moment całego albumu.
   Metropolis jest bezpośrednim hołdem dla kultowej produkcji filmowej Fritza Langa z 1927 roku o tym samym tytule. Również i tu występuje introdukcja, choć znacznie bardziej wydłużona, z nisko brzmiącym syntezatorowym tłem i organowo brzmiącą przestrzenią, wypełniona krótkimi, twardymi i nisko brzmiącymi punktowymi partiami syntezatorowymi oraz nachodzącymi na siebie długimi, wznoszącymi się solówkami klawiszowymi przypominającymi futurystyczne syreny alarmowe. Kompozycja opiera się o jednostajny beat elektronicznej sekcji rytmicznej, gęsty i zapętlający się basowy puls sekwencera z wyraźnym wpływem twórczości Giorgio Morodera, chłodną i odległą smyczkową przestrzeń oraz długie i chłodne, nakładające się na siebie futurystyczne solówki klawiszowe o brzmieniu wysokiego riffu gitarowego (okazjonalnie przechodzące też w niższe brzmienia) spuentowane krótką, chłodną i wysoko brzmiącą partią klawiszową. W drugiej części utworu odległa i chłodna przestrzeń wsparta jest dodatkową, bardziej odległą, dyskretną i chłodną syntezatorową przestrzenią oraz subtelną i chłodną przestrzenią o organowym brzmieniu nabierającą wibracji wznosząc się i opadając. Sekcja wokalno-tekstowa, podobnie jak w Spacelab, ogranicza się wyłącznie do tytułowej frazy, choć zaśpiewana jest już w konwencjonalny sposób bez przetworzenia przez wokoder.
   Przerywnik od futurystyczno-ideologicznej tematyki wydawnictwa stanowi wydany we wrześniu 1978 roku drugi singiel albumu, The Model. Piosenka jest klasycznym przykładem przebojowego synth popu z chwytliwą solówką klawiszową o futurystyczno-romantycznym brzmieniu, podążającą za linią wokalną wysoko brzmiącą chłodną solówką klawiszową o futurystycznym zabarwieniu, która po drugiej strofie przechodzi również w długą i chwytliwą linię melodii oraz bardziej przeciągniętą, chłodną klawiszową partię również zabarwioną futurystycznym brzmieniem. Numer zawiera dodatkowo odległą i chłodną przestrzeń. W podkładzie występuje podwójna sekcja basu - równomierny i subtelny sekwencerowy puls oraz twarda i zapętlona partia syntezatorowego basu, która w strofach i wraz z wejściem długich, chłodnych i chwytliwych solówek klawiszowych układa się w linię melodii głównej, futurystyczno-romantycznej solówki klawiszowej. Dość charakterystyczna jest rozkołysana elektroniczna sekcja perkusyjna, typowa zresztą dla stylistyki Kraftwerk, po raz pierwszy pojawiająca się już w utworze Klingklang z albumu Kraftwerk 2 (1972), następnie występująca w kompozycjach Tanzmusik (album Ralf & Florian, 1973), Kometenmelodie 2 (album Autobahn, 1974) i Airwaves (album Radio-Activity, 1975), jednak w przypadku The Model sekcja perkusyjna jest zdecydowanie bardziej udoskonalona, naznaczona wpływem przeboju Magic Fly formacji Space. Tego rodzaju rytmikę w latach 80. wykorzystywać będą synth popowi wykonawcy wywodzący się z nurtów new wave i neue deutsche welle, m.in. Depeche Mode, Fad Gadget, Soft Cell, The Twins czy Alphaville. Partia wokalna Ralfa Hüttera charakteryzuje się new wave'owym ciepłem, choć warstwa tekstowa jest dość nietypowa jak na ówczesny Kraftwerk, w sarkastycznym tonie poruszająca temat branży świata mody. Autorem tekstu jest Emil Schult, który w tamtym czasie zakochany był w modelce (o nieustalonych personaliach). Pierwotnie Emil Schult skomponował również muzykę do piosenki, jednak pozostali muzycy Kraftwerk stwierdzili, że brzmi ona nader ciężko i rockowo, wobec czego Ralf Hütter i Karl Bartos przearanżowali ją na doskonale znaną dziś synth popową i przebojową nutę, co okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem singiel w USA dotarł na 39. miejsce Hot Dance Club Play w zestawieniu Billboardu oraz do 43. miejsca w Holandii. Trzy lata później, w lipcu 1981 roku, w dobie eksplozji synth popu, piosenka ponownie została wydana na singlu oraz wydana jako strona A singla... Computer Love, docierając w 1982 roku w Wlk. Brytanii do 1. miejsca zestawienia UK Singles, 7. miejsca w RFN, 4. miejsca w Irlandii czy 33. miejsca w Australii. Do dziś jest to największy i najbardziej rozpoznawalny, wręcz pomnikowy utwór w dorobku Kraftwerk, grany niemal przez wszystkie światowe stacje radiowe, rozpoznawany nawet przez tych, którzy nie kojarzą zbytnio twórczości zespołu. To zresztą jeden z największych przebojów z XX wieku.
   Neon Lights to trzeci singiel albumu wydany w grudniu 1978 roku. Utwór składa się z dwóch części - pierwszej, piosenkowej i drugiej, instrumentalnej, co na następnych albumach Kraftwerk stanie się względną normą, choć piosenkowa część Neon Lights zawiera dość ograniczoną warstwę liryczną składającą się z dwukrotnie zaśpiewanego refrenu bez choćby jednej strofy. Kompozycja osadzona jest na prostym i jednostajnym rytmie elektronicznej sekcji perkusyjnej, chłodnych, krótkich, dynamicznych i jednostajnych partiach klawiszowych w tle, nisko i warkotliwie brzmiących wejściach syntezatorowych podszytych chłodnym tweetem, a także długich partiach fletu w wykonaniu Floriana Schneidera. Wraz z wejściem sekcji wokalnej pojawiają się krótkie i twarde syntezatorowe pulsacje, zaś między refrenami następują charakterystyczne, zimne i migocząco-wibrujące solówki klawiszowe o futurystyczno-organowo-wysokim brzmieniu imitujące migotanie świateł neonu. Owe migotliwe solówki wraz z twardą syntezatorową pulsacją dominują w drugiej, instrumentalnej częsci utworu. Pod koniec kompozycji pojawiają się długie i chłodne solówki klawiszowe o nieco wokalicznym brzmieniu przechodzące w jeszcze dłuższe, lekko wibrujące partie fletu. Kompozycja jest przykładem, jak można przekazać obraz za pomocą muzyki. I chociaż sam singiel nie powtórzył sukcesu na listach przebojów swoich dwóch poprzedników, Neon Lights jest jednym z najważniejszych i najbardziej kultowych utworów w twórczości Kraftwerk, najczęściej, obok The Model, coverowanym przez innych wykonawców, w tym m.in. przez U2, OMD czy Simple Minds.
   Tytułowy i finalny numer, The Man-Machine, oparty jest na trip hopowym rytmie elektronicznej sekcji perkusyjnej, industrialnym i zapętlonym, choć urywającym się basowym pulsie sekwencera w podkładzie, delikatnej, chłodnej i jednostajnie pulsującej syntezatorowej partii w tle oraz zimnej pętli klawiszowej o wysokim brzmieniu i futurystycznym zabarwieniu z wkomponowanym mechanicznym i zapętlającym się w ten sam sposób perkusyjnym pulsem. Partie wokalne wraz z chórkami przetworzone są przez warkotliwie brzmiący wokoder. W pierwszym pomoście utworu pojawiają się występujące już do jego końca pulsująco-futurystyczne syntezatorowe efekty. W pierwszych fazach trwania utworu struktura muzyczna powoli rozwija się poprzez dodanie kolejnego elementu brzmienia. Kompozycja jest też powrotem do tematyki zaczerpniętej z Metropolis Fritza Langa oraz podprogowej krytyki totalitarnej ideologii.
   Mimo braku trasy koncertowej promującej album, The Man-Machine odniósł dość duży sukces komercyjny docierając w USA do 130. miejsca na US Billboard 200, 12. miejsca w zestawieniu Offizielle Top 100 w Niemczech, 14. miejsca we Francji, 15. miejsca w Austrii, 24. miejsca w Szwecji, 29. miejsca w Holandii i 56. miejsca w Australii. Początkowo album nie odniósł sukcesu w Wlk. Brytanii, jednak na początku lat 80., kiedy na światowej scenie muzycznej królował synth pop, za sprawą singla Computer Love, którego stronę A stanowił... przebojowy numer The Model, wydawnictwo The Man-Machine dotarło w 1982 roku do 9. miejsca w zestawieniu UK Albums, otrzymując przy tym 15 lutego 1982 roku złoty certyfikat od British Phonographic Industry (BPI). Album zyskał też szereg pozytywnych recenzji ze strony krytyków i dziennikarzy muzycznych. Andy Gill z brytyjskiego New Musical Express (NME) określił go mianem jednego ze szczytów muzyki rockowej lat 70. Recenzent Steve Huey z AllMusic zaznaczył ogromny wpływ albumu na kolejnych wykonawców synth popowych. I rzeczywiście, po wydaniu The Man-Machine nastąpiła prawdziwa rewolucja w muzyce rockowej, która wyjątkowo silne oddziaływanie wywarła wśród brytyjskich i amerykańskich wykonawców punkowych i post punkowych. Album zainspirował do sięgnięcia po syntezatory post punkowe formacje, w tym m.in. Joy Division, Ultravox, Magazine, Devo; bezpośrednio zainspirował też muzyków formacji The Human League czy Soft Cell. Pracujący dla niezależnej brytyjskiej wytwórni muzycznej Rough Trade Records, Daniel Miller, będący również muzykiem autorskich formacji, The Normal i Silicon Teens, pod bezpośrednim wpływem albumu The Man-Machine założył własną wytwórnię promującą muzykę syntezatorową w Wlk. Brytanii, Mute Records, nawiązując jednocześnie współpracę z również zafascynowanym albumem The Man-Machine Francisem Toveyem, który założył synth popową formację Fad Gadget. W 1979 roku album trafia w ręce młodego gitarzysty folkowej formacji z Basildonu, Norman and the Worms - Martina L. Gore'a - który fascynując się zawartą na wydawnictwie muzyką zaczyna interesować się muzyką elektroniczną kupując swój pierwszy syntezator, Yamaha CS5. Rok później dołącza do synth popowej formacji Composition of Sound, która pod koniec 1980 roku zmienia nazwę na Depeche Mode - reszta jest już historią.
   The Man-Machine jest jednym z najważniejszych muzycznych wydawnictw lat 70. oraz jednym z najbardziej kultowych albumów w historii muzyki elektronicznej i rocka, który w zasadzie ukształtował brzmienie lat 80. wpływając na twórczość wielu formacji synth popowych, jak m.in. wspomnianych Depeche Mode, Ultravox, Soft Cell, The Human League, a także Pet Shop Boys, Cabaret Voltaire, Throbbing Gristle, Eurythmics, Thompson Twins, Front 242, Ministry, Sparks, Psyche, Information Society, Yello, Yellow Magic Orchestra, w Niemczech zaś szczególny wpływ wywarł na twórczość The Twins, Alphaville, Camouflage, Moskwa TV, Wolfsheim czy Celebrate the Nun. Album w latach 80. wywarł ogromny wpływ na twórczość formacji industrialnych i EBM oraz na amerykańskich twórców house z Chicago i Detroit. The Man-Machine jest najbardziej rozpoznawalnym albumem w dyskografii Kraftwerk, który na stałe wszedł do światowej szeroko pojętej popkultury. Jest to ostatni album wydany przez Kraftwerk w latach 70. i zarazem ostatni z tzw. ,,wielkich" albumów formacji.
 
Tracklista:
 
1. "The Robots" 6:10
2. "Spacelab" 5:50
3. "Metropolis" 6:01
4. "The Model" 3:38
5. "Neon Lights" 9:03
6. "The Man-Machine" 5:28
 
Personel:
 
Ralf Hütter – album concept, electronics, keyboards, Orchestron, production, Synthanorma Sequenzer, synthesiser, vocoder, voice
Florian Schneider – album concept, electronics, production, synthesiser, vocoder, Votrax
Karl Bartos – electronic drums
Wolfgang Flür – electronic drums
 
Written by, © copyright March 2012 by Genesis GM.
Deutsch Amerikanische Freundschaft - Ein...
17 lutego 2023, 01:48

Ein Produkt der Deutsch-Amerikanischen Freundschaft - debiutancki album niemieckiej formacji eksperymentalnej, Deutsch Amerikanische Freundschaft, pochodzącej z Düsseldorfu znanej bardziej jako D.A.F. Zespół powstał w Düsseldorfie w 1978 roku założony przez szóstkę muzyków - Gabi Delgado-Lopeza (wokal), Roberta Görla (perkusja), Kurta Dahlke (klawisze), Michaela Kemnera (bass) oraz gitarzystę Wolfganga Spelmana. Na przełomie lat 1978-79 D.A.F. dokonał pierwszych rejestracji utworów demo, jednak niezadowolony z efektów końcowych wokalista, Gabi Delgado-López, postanowił opuścić zespół. Muzycy, którym jednak zależało na wydaniu albumu w jak najbardziej możliwie szybkim terminie nie szukali nowego wokalisty. Między lutym a kwietniem 1979 roku zarejestrowali całkowicie instrumentalny materiał składający się z 21 nieprzekraczających zazwyczaj dwóch minut eksperymentalnych, pozbawionych tytułów miniatur; całość zamykała się na półgodzinnym czasie trwania. Album ukazał się w listopadzie 1979.
   Chociaż D.A.F. kojarzony jest przede wszystkim z tzw. electro-punkiem oraz jako pionier stylu EBM, to materiał z debiutanckiego wydawnictwa znacznie odbiega nie tylko od tego z czego formacja znana była w latach 80., muzyka na Ein Produkt der Deutsch-Amerikanischen Freundschaft w znacznym stopniu różni się nawet od stylistyki i brzmienia materiału, który ukazał się rok później na drugim albumie D.A.F. - Die Kleinen und die Bösen (1980).
   Chociaż era krautrocka w Niemczech w zasadzie dobiegła już końca, to materiał z Ein Produkt der Deutsch-Amerikanischen Freundschaft usadowiony jest znacznie bliżej krautrocka aniżeli następne albumy D.A.F. zorientowane o wiele bardziej na syntezatorowe brzmienie, na tzw. electro punk będący podstawą nurtu EBM. Większość kompozycji na Ein Produkt der Deutsch-Amerikanischen Freundschaft oparta jest na punkowym bądź post punkowym riffie gitary, wyrazistym brzmieniu gitary basowej, eksperymentalnych partii syntezatorowych w tle, często także elektronicznej kakofonii oraz silnych uderzeniach perkusji Roberta Görla, które jako jeden z niewielu elementów charakteryzujących ten album przetrwały w dalszej twórczości D.A.F. stając się jednym z wizerunków brzmienia formacji.
   Brzmieniowo i stylistycznie w większości utworów na Ein Produkt der Deutsch-Amerikanischen Freundschaft panuje klimat przypominający wczesne dokonania legendarnej krautrockowej formacji Neu!, ale zdarzają się też i wyjątki od powyższej reguły, w których dany numer wyróżnia się detalami, w tym przypadku warto wyszczególnić kilka kompozycji, jak m.in. Untitled 7 składającą się z eksperymentalnego drone'owego tła z przeciągłym pojedynczym i powtarzającym się riffem gitary, któremu towarzyszy syntezatorowy chwyt.
   Untitled 11 charakteryzuje się uwydatnioną, kosztem gitar, eksperymentalną partią syntezatorową.
   Untitled 12 nabiera bardziej industrialnego charakteru; wyraźnie słychać tu echa przyszłej twórczości D.A.F., głównie za sprawą wyraźnego syntezatorowego basowego pulsu w podkładzie, również delikatniejszy rytm sekcji perkusyjnej przybiera formę znaną ze stylu neue deutsche welle, charakterystycznego dla twórczości D.A.F. w latach 80. Na to wszystko nakładają się wibrująco-industrialne brzmienia przypominające dźwięki wiertła, całości dopełniają delikatne post-rockowe partiei gitary.
   Untitled 15 to jedna wielka kakofonia brzmień perkusji, gitar i klawiszy tworzących razem ścianę dźwięku.
   Z kolei na elektroniczno-noise'owej kakofonii na tle niskiego brzmienia analogowego syntezatora i zabójczych uderzeń perkusji opiera się Untitled 16.
   Zamykająca album Untitled 21, druga obok Untitled 10 kompozycja przekraczająca trzy minuty, oprócz dotychczasowej eksperymentalno-punkowej struktury muzycznej, jako jedyny utwór albumu zawiera w pełni przemyślaną i poukładaną klawiszową linię melodii w tle.
   Album Ein Produkt der Deutsch-Amerikanischen Freundschaft, co zrozumiałe, nie przyniósł zespołowi sukcesu komercyjnego; był to jeden z ostatnich albumów nurtu krautrocka w erze punk rocka, kiedy krautrock w zasadzie był już martwym nurtem, jednak wydawnictwo zwróciło uwagę krytyki, m.in. legendarnego prezentera stacji BBC, Johna Peela, poprzez fakt wykorzystania na nim elementów punka. Wkrótce po ukazaniu się albumu skład D.A.F. opuścił klawiszowiec, Kurt Dahlke, który przeniósł się do formacji Der Plan, do D.A.F. z kolei powrócił wokalista, Gabi Delgado-López, formacja zaś przenosi się do Londynu rozpoczynając zupełnie nowy rozdział w swojej twórczości.
 
Tracklista:
 
Untitled - 0:44
Untitled - 1:03
Untitled - 0:19
Untitled - 2:33
Untitled - 1:07
Untitled - 0:45
Untitled - 0:43
Untitled - 1:48
Untitled - 0:55
Untitled - 3:15
Untitled - 0:59
Untitled - 1:19
Untitled - 0:36
Untitled - 1:41
Untitled - 0:25
Untitled - 1:47
Untitled - 1:24
Untitled - 2:08
Untitled - 1:32
Untitled - 1:13
Untitled - 0:31
Untitled - 3:07
 
Personel:
 
Kurt Dahlke - electronic instruments
Michael Kemner - bass-guitar
Robert Görl - drums, percussion
Wolfgang Spelmanns - guitar
 
Written by, © copyright January 2021 by Genesis GM.
Nine Inch Nails - Add Violence, 2017;
17 lutego 2023, 01:42

Add Violence - wydawnictwo EP amerykańskiej formacji industrialnej, Nine Inch Nails, wydane 19 lipca 2017 roku, będące drugą częścią trylogii minialbumów rozpoczętej przez Not the Actual Events (2016), a sfinalizowanej albumem Bad Witch (2018).
   Pewnym przełomem w twórczości Nine Inch Nails okazała się wspomniana EP-ka Not the Actual Events wydana w 2016 roku, kiedy zespół w nowym składzie pojawił się na planie kultowego serialu w reżyserii Davida Lyncha ,,Twin Peaks: The Return".
   Współpraca Nine Inch Nails z Davidem Lynchem trwała zresztą już od wielu lat, co przekładało się również na twórczość formacji, zaś hipnotyczny występ zespołu w serialowym Bang Bang Bar w Twin Peaks dał początek serii trzech krótkich albumów, począwszy od Not the Actual Events, na którym pełnoprawnym muzykiem Nine Inch Nails i współproducentem utworów został współpracujący z zespołem od 2005 roku Atticus Ross.
   Add Violence jest przede wszystkim o wiele mniej agresywna od Not the Actual Events, choć minialbum otwiera singlowy Less Than, chwytliwy, pulsujący i dynamiczny, wręcz przebojowy numer nawiązujący stylistyką do debiutanckiego albumu Nine Inch Nails - Pretty Hate Machine (1989). W refrenie utwór zyskuje rockowego pazura poprzez agresywny riff gitarowy, jednak Less Than nie jest reprezentatywnym utworem dla całości Add Violence.
   Znacznie ciekawiej robi się wraz z następnym utworem - The Lovers - z szeptanymi deklamacjami przechodzącymi w nostalgiczny i depresyjny wokal, muzyczna struktura opiera się zaś o jednostajną rytmikę automatu perkusyjnego oraz lodowaty puls i duszną atmosferę na tle subtelnych akordów fortepianowych i partii gitarowych. Utwór odwołuje się do ducha twórczości formacji Cabaret Voltaire i The Klinik.
   This Isn't the Place znacznie zwalnia tempo; utwór opiera się na gęstym analogowo brzmiącym syntezatorowym tle, wysoko zawieszonej chłodnej przestrzeni, wyrazistej sekcji basowej oraz nastrojowej partii pianina i idealnie współgrającym z całością, która przypomina dokonania formacji Coil lub Throbbing Gristle z drugiego wcielenia, wokalem Trenta Reznora.
   Not Anymore to najbardziej eksperymentalny moment wydawnictwa; utwór przechodzi od analogowo-syntezatorowych pulsów ze spokojnym, acz niepozbawionym bólu wokalem, po przetworzony gitarowy jazgot z intensywnymi uderzeniami perkusji i krzyczącą partią wokalną, w której Trent Reznor śpiewa, że nie może obudzić się z tego koszmaru. I tak po kilkakroć powtarza się scenariusz tego utworu, który kończy się gwałtownie, przechodząc w finalną, najlepszą kompozycję, 12- minutową The Background World, opartą o prosty i jednostajny beat automatu perkusyjnego, pulsującą elektronikę, odległą i chłodną przestrzeń, wokal zaś jest depresyjny. Druga część utworu przechodzi w fazę instrumentalną, w której następuje swoista destrukcja piosenki; najpierw pojawiają się przerwy, niczym na porysowanym dysku CD, wraz z nimi nakładają się wszelkie szumy, zakłócenia i trzaski, utwór traci dźwiękową wyrazistość i spójność tak, że wreszcie zanikają wszelkie struktury melodii i pozostaje jedynie noise'owa ściana dźwięku.
   Add Violence otrzymał pozytywne recenzje krytyków i dziennikarzy muzycznych. Album świetnie sprzedał się też w USA docierając w zestawieniach Billboardu do 1. miejsca na US Independent Albums, 5. miejsca na US Top Rock Albums, 6. miejsca US Top Alternative Albums, doszedł także do 17. miejsca na US Billboard 200.
 
Tracklista:
 
1. "Less Than" 3:30
2. "The Lovers" 4:10
3. "This Isn't the Place" 4:44
4. "Not Anymore" 3:08
5. "The Background World" 11:44
 
Personel:
 
Trent Reznor – songwriting, arranging, production, programming, performance
Atticus Ross – songwriting, arranging, production, programming, performance
 
Muzycy dodatkowi:
 
Sharlotte Gibson – additional vocals ("Less Than")
Allison Iraheta – additional vocals ("Less Than")
 
Written by, © copyright January 2021 by Genesis GM.
Suicide - American Supreme, 2002;
17 lutego 2023, 01:16

American Supreme - to dopiero piąty (i jak dotąd ostatni) album studyjny w ponad trzydziestoletniej działalności formacji Suicide, który ukazał się 28 października 2002 roku nakładem wytwórni Mute. American Supreme był też pierwszym od czasów debiutanckiego albumu (1977) wydawnictwem Suicide, którego producentem nie był Ric Ocasek - jego rolę przejął inżynier dźwięku Perkin Barnes.
   W odróżnieniu pod poprzedniego, wydanego dziesięć lat wcześniej albumu Why Be Blue? o dość popowej strukturze muzycznej, tym razem formacja powraca do awangardowego i eksperymentalnego oblicza muzyki przypominającego bardziej dokonania z dwóch pierwszych albumów Suicide.
   Już sam początek wydawnictwa jest dość zaskakujący, bowiem otwierający album numer Televised Executions jest z pogranicza hip-hopu, funku i dokonań grającego muzykę klubową zespołu Stereo MC's. Następujący po nim drugi utwór albumu, Misery Train, jest silnie synth popowy, stonowany, senny i pogodny z wyraźnie futurystycznym brzmieniem klawiszy Martina Reva; utwór przypomina dokonania z albumu Why Be Blue?, gdzie wokal Alana Vegi oscyluje w stylistyce Elvisa Presleya.
   Swearin' to the Flag również utrzymany jest klimacie synth popu, jednak w odróżnieniu do leniwej Misery Train, utwór ten zdecydowanie podkręca tempo, nie brakuje tu też eksperymentów dźwiękowych rodem z debiutanckiego albumu Suicide (1977).
   Beggin' for Miracles rozkręca się poprzez trip-hopowy rytm automatu perkusyjnego współgrający z electro-popową linią melodii z odrobiną psychodelii i drapieżnymi bluesowo-jazzującymi melodeklamacjami Alana Vegi. Podobnie rzecz ma się we Wrong Decisions, choć numer jest ciut dynamiczniejszy, bez elementów psychodelii, za to z wpływami hip-hopu. Również partia wokalna Alana Vegi pozbawiona jest jazzowych i bluesowych naleciałości, za to ma bardziej schizofreniczny charakter.
   Jeszcze innym numerem o trip-hopowej rytmice z nutą psychodelii w warstwie melodii i ze schizofreniczną (niekiedy przechodzącą od delikatnej perswazji po wściekłość) strukturą melodeklamacji w sekcji wokalnej Alana Vegi, jest Power au Go-Go.
   American Mean jest jedynym klasycznie house'owym utworem przypominającym nieco dokonania szwajcarskiej formacji Yello z albumów Zebra (1994) lub Motion Picture (1999).
   Death Machine to zaskakujący utwór, pozornie jakby niepasujący do całości albumu ze względu na transujące i sterylne brzmienie, brak eksperymentów dźwiękowych i mordercze tempo beatu sekcji rytmicznej. Utwór jest klasycznym przykładem stylu EBM uświadamiającym fakt, iż wiekowi muzycy Suicide świetnie czują się w nowoczesnym brzmieniu elektronicznym, mając do tego świetne rozeznanie w aktualnie panujących trendach electro.
   Dachau, Disney, Disco, to zdecydowanie najlepszy numer na wydawnictwie bezpardonowo powracający w klimaty wczesnego stylu i brzmienia Suicide; to połączenie stylów noise, rocka psychodelicznego, industrialu i rocka eksperymentalnego.
   Dla odmiany, Child, It's a New World, o popowej strukturze muzycznej, jest najbardziej przystępną piosenką albumu. Sekcja rytmiczna utrzymana jest w średnim i utanecznionym tempie, w brzmieniu zaś słychać elementy funku, soulu i electro popu (coś w klimatach Pet Shop Boys). Partie wokalne Alana Vegi osadzone są w stylistyce rockabilly, piosenka zatem doskonale wpasowałaby się do albumu Why Be Blue?
   Całość wydawnictwa wieńczy niesamowicie synth popowy i transowy numer I Don't Know z wpływami new wave i punkowym ni to śpiewem, ni to deklamacją Alana Vegi, trochę jednak w stylu Marca Almonda z formacji Soft Cell, chociaż bardziej mrocznym.
   American Supreme okazuje się zaskakująco spójny i bogaty brzmieniowo, z pewnością jest jednym z najlepszych albumów w dorobku Suicide, śmiało dorównującym kultowym dwóm pierwszym albumom zespołu.

Tracklista:
 
"Televised Executions" – 6:11
"Misery Train" – 5:18
"Swearin' to the Flag" – 4:51
"Beggin' for Miracles" – 5:01
"American Mean" – 5:04
"Wrong Decisions" – 4:29
"Death Machine" – 4:16
"Power au Go-Go" – 4:14
"Dachau, Disney, Disco" – 5:18
"Child, It's a New World" – 4:52
"I Don't Know" – 5:39
 
Personel:
 
Alan Vega - vocals
Martin Rev - keyboards
 
Ekipa techniczna:
 
Perkin Barnes – engineer
Jonathan de Villiers – photography
Scott King – art direction, design
 
Written by, © copyright October 2014 by Genesis GM.
Recoil - SubHuman, 2007;
17 lutego 2023, 00:57

SubHuman - wydany 9 lipca 2007 roku szósty (i jak dotąd ostatni) album projektu Recoil, pod którego szyldem ukrywa się były klawiszowiec formacji Depeche Mode, Alan Wilder.
   Alana Wildera już przeszło dwadzieścia lat wcześniej zainteresowało połączenie dwóch muzycznych światów: europejskiej elektroniki - synth popu i industrialu z amerykańskim folkiem - bluesem i country, czego nieśmiałe efekty można było usłyszeć już na albumie Depeche Mode, Music For The Masses (1987). Potem, wraz z każdym następnym wydawnictwem Depeche Mode, pojawiały się coraz odważniejsze fuzje elektroniki i bluesa, czego apogeum nastąpiło na albumie Songs of Faith and Devotion (1993), po którym zresztą muzyk definitywnie odszedł z zespołu - dokładnie w maju 1995 roku.
   Także i w swoim własnym projekcie, Recoil, Alan niejednokrotnie eksperymentował z bluesem, tak samo jak w Depeche Mode, ze sporymi wpływami muzycznymi tego zespołu, jednakże uwolniony od wpływów i sugestii Martina Gore'a Alan postanowił totalnie zrealizować swoje muzyczne marzenie: połączyć europejską muzykę maszyn z amerykańskim folkiem na serio - nie jak było do tej pory: elektronika z domieszką bluesa. Muzyk wybrał się zatem do jaskini lwa, do Teksasu i studia w Austin, zaprosił również afroamerykańskiego bluesmana z Nowego Orleanu, wokalistę i gitarzystę (również harmonijkarza), Joe Richardsona, z którym stworzyli hybrydę europejsko-amerykańskiego folku.
   Album otwiera singlowy utwór Prey zawierający szorstkie deklamacje Richardsona przechodzące w bluesowe partie wokalne w refrenie; utwór jest połączeniem ambientowej sekcji syntezatorowej, trip-hopu w sekcji rytmicznej i bluesa o klasycznych riffach gitarowych rodem z Delty Mississipi.
   Kompozycja Allelujah śpiewana jest przez Carlę Trevaskis znaną ze współpracy z Fredem de Faye (Eurythmics), Cliffem Hewittem (Apollo 440) i Dave'em McDonaldem (Portishead). Allelujah utrzymana jest w dość ponurych klimatach zaczerpniętych z filmów Davida Lyncha, jest tu też dużo mrocznego trip-hopu z elementami symfonicznych smyków w tle. Z czasem utwór przechodzi w instrumentalne interlude (które mogłoby być nawet oddzielną kompozycją) w klimatach albumów formacji Tangerine Dream z lat 70. (albumy Ricochet i Stratosfear), z wyraźnym, gęstym i równomiernym basowym pulsem sekwencera w podkładzie.
   Kompozycja 5000 Years z charakterystycznymi uderzeniami bębna w rytm marszu wojennego, marszem żołnierzy, dźwiękami lecącego helikoptera i bluesowymi partiami gitary na pierwszym planie ma wymiar antywojenny. Partie wokalne w wykonaniu Joe Richardsona przechodzą od konwencjonalnych gospelowych śpiewów, do mrocznych i szorstkich deklamacji. Także ten utwór przechodzi w instrumentalne interlude w klimacie orientalnej muzyki ludowej Bliskiego Wschodu.
   Drugi z singlowych utworów, The Killing Ground, stanowi połączenie psychodeli, country i bluesa z dusznym industrialem z sekwencerowym pulsem w podkładzie. Partie wokalne w wykonaniu Joe Richardsona przechodzą od deklamacji przez konwencjonalny śpiew (bluesowy, a nawet falset), po szepty i na powrót do konwencjonalnego śpiewu. Także i tu utwór przechodzi w interlude, choć tym razem wokalne, będące połączeniem symfonicznych partii smyków z klimatem country.
   Intruders, drugi  utwór śpiewany przez Carlę Trevaskis, podobnie jak Allelujah, przypomina muzyczne pejzaże z filmów Davida Lyncha; kompozycję prowadzi jazzowy rytm sekcji perkusyjnej, ambientowa sekcja syntezatorowa i delikatne partie gitarowe zabarwione brzmieniem country. Utwór przechodzi w długie, trip-hopowo-jazzowe i bluesowe instrumentalne interlude.
   Utwór 99 to Life z krzykliwymi partiami wokalnymi w wykonaniu Joe Richardsona będącymi czymś pośrednim między konwencjonalnym śpiewem a deklamacją, początkowo ma charakter industrialno-trip-hopowy z elementami bluesa, by z czasem nabrać cech rocka progresywnego.
   W zamykającym album numerze Backslider jest całkowita przewaga stylu country o blues-rockowym rytmie sekcji perkusyjnej nad będącą zawieszoną w tle eksperymentalną sekcją syntezatorową, jednakże kompozycja ta wydaje się być najpogodniejszym momentem całego albumu, mimo szorstkiej, bluesowej partii wokalnej w wykonaniu Joe Richardsona. Całość wieńczy krótka bluesowa zagrywka na harmonijce ustnej w wykonaniu Joe Richardsona.
   Albumem SubHuman Alan Wilder definitywnie odcina się od twórczości Depeche Mode, którego wpływów, mimo mocno elektronicznego charakteru muzyki na wydawnictwie, próżno tu szukać. Jest za to wyjątkowo intrygujący nastrój w siedmiu wyjątkowo długich kompozycjach (średnio 9-minutowych) z przeogromnym brzmieniowym bogactwem.
   Artyście udało się to, czego nie mógłby dokonać w Depeche Mode - stworzył perfekcyjne połączenie amerykańskiego folku z europejską kulturą w muzyce, choć zapłacił za to komercyjną porażką albumu. Ale nie od dzisiaj wiadomo, że ambitna twórczość nie zawsze dobrze się sprzedaje - szczególnie w dzisiejszych czasach.
 
Tracklista:
 
1. "Prey" 8:21
2. "Allelujah" 9:26
3. "5000 Years" 6:37
4. "The Killing Ground" 9:55
5. "Intruders" 11:36
6. "99 to Life" 8:10
7. "Backslider" 7:09
 
Personel:
 
Alan Wilder – All music, Synthesizers
Joe Richardson – Lead Vocal on tracks 1,3,4,6 & 7. Guitars & Harmonica.
Carla Trevaskis – Lead Vocal on tracks 2 & 5.
John Wolfe – Bass Guitar
Richard Lamm – drums
Hepzibah Sessa – Violin and Viola
Lee Funnell – Photography
Jesse Holborn at Design Holborn – Art Direction & Design
 
Written by, © copyright September 2014 by Genesis GM.