Najnowsze wpisy, strona 53


Can - Rite Time, 1989;


06 lipca 2023, 10:34

Rite Time - dwunasty album niemieckiej psychodeliczno-krautrockowej formacji, Can, którego premiera nastąpiła w październiku 1989 roku.
   Już samo ukazanie się wydawnictwa Rite Time było dla fanów Can sporego kalibru niespodzianką, bowiem zespół uległ rozwiązaniu w 1979 roku, po wydaniu albumu Can. Ogólnie lata 80. nie były zbyt udaną dekadą dla niemieckich zespołów nurtu krautrocka; każdy z nich - z Kraftwerk i Tangerine Dream na czele - borykał się z różnymi problemami. Muzycy Can, Holger Czukay, Michael Karoli, Jaki Liebezeit i Irmin Schmidt w latach 80. postanowili zająć się solowymi karierami, tudzież własnymi projektami i nagrywaniem sesyjnym dla innych wykonawców i, mimo iż w 1981 roku na rynku ukazał się album sygnowany nazwą Can, Delay 1968, zawierający niewydany materiał z lat 1968-69, działalność zespołu wydawała się już historią.
   Dość nieoczekiwany przełom nastąpił pod koniec 1986 roku, oto bowiem członkowie oryginalnego kwartetu spotkali się w południowej Francji, dołączył zaś do nich ich pierwszy wokalista formacji, Malcolm Mooney, który odszedł z jej składu jeszcze w zamierzchłych czasach, w 1969 roku, po nagraniu albumu Monster Movie i w trakcie sesji nagraniowej do następnego albumu - Soundtracks. Panowie weszli do studia w grudniu 1986 roku nagrywając zupełnie nowy materiał, który po wielokrotnych studyjnych szlifach, edycjach i korektach, ujrzał światło dzienne dopiero blisko trzy lata później, jesienią 1989.
   Album otwiera utwór On the Beautiful Side of a Romance, choć osadzony we współczesnych realiach, oparty na chłodnej przestrzeni i hipnotycznym rytmie sekcji perkusji, zawiera echa dawnego brzmienia Can z lat 70. z funkowymi partiami gitar, rozbudowanymi, choć odległymi riffami gitar prowadzących czy jamajskimi wokalizami w wykonaniu Malcolma Mooneya. Pod koniec utwór przechodzi w ciekawe, oparte na przetworzonych perkusjonaliach industrialne interlude.
   Echa dawnego brzmienia Can ze środkowych lat 70. słychać w kompozycji The Withoutlaw Man, która jest fuzją ponurego i udziwnionego reggae z delikatnymi klawiszowymi partiami, syntezatorowymi wstawkami i eksperymentami oraz samplami dialogów. Numer zawiera również śladowe elementy jazzu i bluesa.
   Piosenka Below This Level (Patient's Song) jest przykładem ciekawych kombinacji dających efekt psychodelicznego popu osadzonego na chłodnej i eksperymentalnej sekcji syntezatorowej z dodatkiem nielicznych partii saksofonu oraz akordach funkowej gitary i jazzowej sekcji basu w podkładzie. Partie wokalne osadzone są z kolei gdzieś w latach 60.
   Psychodeliczny numer Movin' Right Along jest kolejną próbą nawiązania do twórczości Can z pierwszej połowy lat 70. i osadzenia jej we współczesnych realiach; jest to utwór wszelkich kontrastów, oparty na dynamicznej i jednostajnej sekcji rytmicznej, zawierający elementy funku, jazzu, rocka elektronicznego i art. rocka. Nie brak tu eksperymentalnego syntezatorowego tła, funkowych partii gitarowych, długich art. rockowych solówek gitary prowadzącej i syntezatora gitarowego czy też jazzowych partii saksofonu i linii basu w podkładzie. Partie wokalne z kolei mają tym razem charakter bardziej new wave'owy.
   Rozwijająca się powoli senna ballada Like a New Child zdominowana jest przez chłodną przestrzeń, warstwa muzyczna zaznacza się wyraźnymi i chwytliwymi solówkami klawiszy, całości dopełniają delikatne i subtelne partie gitary, a także odległe solówki syntezatora gitarowego. Na początku kompozycji pojawia się epizod saksofonu. Rytm opiera się na powolnym, acz transowym tempie sekcji perkusyjnej. Partie wokalne są leniwe i zmęczone. To najsmutniejszy, ale i najlepszy moment albumu.
   Dla odmiany utwór Hoolah Hoolah, oparty na motywach popularnej dziecięcej rymowanki numer, nie tylko jest niesamowicie dynamiczny, ale na powrót przenosi Can do początków lat 70. Zawrotne i zapętlone tempo sekcji perkusyjnej, długie art rockowe solówki gitarowe (nieważne, że to syntezator gitarowy), funkowy akord gitarowy w tle, organowe tło Farfisy, to cała definicja tej piosenki będącej najpogodniejszym momentem wydawnictwa.
   Ciekawą kombinację stanowi utwór Give the Drummer Some, oparty na spowolnionym, lecz skomplikowanym rytmie sekcji perkusyjnej. Numer, choć rozpoczyna się od króciutkiej industrialnej introdukcji, łączy klimaty reggae, funku i jazzu z chłodnym syntezatorowym tłem, chłodnymi solówkami klawiszowymi o futurystycznym zabarwieniu charakterystycznymi dla synth popu, partiami fortepianu i długimi art. rockowymi riffami syntezatora gitarowego. Sekcja wokalna w wykonaniu Malcolma Mooneya, choć bliska jest stylistyce reggae, jest ochrypła, wręcz szamańska.
Album zamyka kompozycja In the Distance Lies the Future, która próbuje przenieść muzykę Can do połowy lat 70., łącząc chłodne i głębokie syntezatorowe tło z ciężkimi, art. rockowymi solówkami i riffami gitar oraz syntezatora gitarowego. I choć partie perkusyjne również nawiązują do twórczości Can z lat 70., brzmią jednak nader współcześnie, zaś partia wokalna w wykonaniu Malcolma Mooneya ma zabarwienie bluesowe.
   Album Rite Time, mimo, iż jest w pełni udanym i dojrzałym wydawnictwem Can budującym klimat, tak charakterystyczny dla twórczości tej legendarnej formacji, nie był już w stanie dorównać dawnej twórczości zespołu, który dołożył wszelkich starań, by połączyć stary klimat swojej twórczości z lat 70. z muzycznymi realiami końca lat 80. Misja okazała się niezwykle trudna do wykonania - a być może nawet niewykonalna.
   Rite Time okazał się zatem pożegnalnym albumem Can, bowiem rozczarowani efektami i brakiem przychylnych opinii krytyków muzycy postanowili definitywnie rozwiązać zespół, powracając do twórczości solowych oraz własnych muzycznych projektów i współpracy z innymi wykonawcami.


Tracklista:


1. "On the Beautiful Side of a Romance" 7:27
2. "The Withoutlaw Man" 4:18
3. "Below This Level (Patient's Song)" 3:44
4. "Movin' Right Along" 3:28
5. "Like a New Child" 7:36
6. "Hoolah Hoolah" 4:31
7. "Give the Drummer Some" 6:47
8. "In the Distance Lies the Future" 4:00


Personel:


Malcolm Mooney – lead vocals
Michael Karoli – guitar, chorus vocals, pocket organ, bass
Irmin Schmidt – keyboards, kalimba
Holger Czukay – bass, French horn, synthesizer, dictaphone
Jaki Liebezeit – drums, percussion

 

Written by, © copyright December 2019 by Genesis GM.

Null + Void - Cryosleep, 2017;


04 lipca 2023, 00:26

Cryosleep - album projektu Null + Void, pod którego szyldem ukrywa się szwajcarski muzyk i producent, Kurt Uenala, znany przede wszystkim ze współpracy z zespołem Depeche Mode, dla którego komponował muzykę do utworów, dla których teksty pisał Dave Gahan. Obaj muzycy poznali się w 2011 roku w trakcie sesji nagraniowej do albumu formacji Soulsavers, The Light the Dead See, którego Kurt Uenala był współproducentem i inżynierem dźwięku. Znajomość obu muzyków zaowocowała dalszą współpracą; Dave Gahan zaproponował Kurtowi Uenali komponowanie muzyki do swoich tekstów w utworach Depeche Mode w trakcie sesji nagraniowej do albumu Delta Machine (2013), dzięki czemu o szwajcarskim muzyku usłyszał świat.
   3 listopada 2017 roku ukazał się album Cryosleep macierzystego projektu Kurta Uenali, Null + Void.
   Początek albumu może błędnie sugerować klimat jaki na nim panuje, bowiem rozpoczynający setlistę utwór Falling Down, z gościnnym udziałem formacji Black Rebel Motorcycle Club, utrzymany jest w zupełnie odmiennych rejonach muzycznych od pozostałej części albumu. Utwór opiera się na ambientowo-drone'owo-organowej, wysoko zawieszonej przestrzeni z odległymi partiami wokalnymi.
   Następna kompozycja jest już odzwierciedleniem tego, co prezentuje większość materiału albumu. Instrumentalny utwór Into The Void jest połączeniem industrialu, minimalu i electro. Numer zawiera również chwytliwe solówki klawiszy.
   W podobnej stylistyce, choć w nieco bardziej house'owym wymiarze utrzymany jest numer Asphalt Kiss. Brak tu jest co prawda chwytliwych solówek klawiszy, które są tu znacznie delikatniejsze i chłodne, za to sekcja basowa w podkładzie jest wyraźniejsza.
   Promujący album singiel Where I Wait z udziałem wokalnym Dave'a Gahana, który również gościnnie zagrał na syntezatorze, jest efektem wieloletniej współpracy obu muzyków. Utwór pochodzi z sesji nagraniowej do Delta Machine, choć ostatecznie na wydawnictwo nie wszedł. Numer zresztą jest dość bliski klimatom twórczości Depeche Mode utrzymując się w koncepcji mrocznego i chłodnego synth popu z mechanicznym beatem sekcji rytmicznej, choć nie brakuje tu elementów industrialu czy gotyku.
   Come To Me to bliski klimatom twórczości formacji Kraftwerk utwór z przetworzoną przez vocoder sekcją wokalną, utrzymany w stylistyce electro z elementami industrialu i minimal.
   Kompozycja Take It Easy, z wpływami brzmieniowymi Depeche Mode i z gościnnym udziałem formacji The Big Pink, utrzymany jest w stylistyce synth popu oraz minimalu, głównie w warstwie beatu automatu perkusyjnego.
   Utwór Foreverness zbudowany jest na retrospektywnych, ejtisowo brzmiących przestrzeniach, w których tle pojawia się przetworzona przez vocoder deklamacja. Numer Paragon z kolei prezentuje industrialno-ebm-owe oblicze albumu.
   Piosenka Hands Bound z gościnnym udziałem wokalistki Shannon Funchess, której czarna partia wokalna (prawie męska) idealnie dopełnia electro-industrialnego klimatu utworu pełnego retrospektywnych brzmień oraz o zagęszczonej sekcji rytmicznej.
   Album zamyka spokojna, syntezatorowa instrumentalna ballada, Lost And Blind, brzmieniem, przestrzenią i partiami klawiszy do złudzenia przypominająca twórczość formacji The Human League z lat 1977-80.
   Wydawnictwo Cryosleep jest jednym z najlepszych i najciekawszych albumów z muzyką elektroniczną jakie pojawiło się w pierwszym dwudziestoleciu XXI wieku, a o wartościowe albumy elektronicznych wykonawców w ostatnim dwudziestoleciu wcale przecież nie jest łatwo, patrząc z jednej strony na synth popowych klasyków, takich jak Depeche Mode, New Order, Orchestral Manoeuvres in the Dark (OMD) czy Pet shop Boys, których pomysły ciągle wydają się niedoścignione i nieosiągalne dla młodych twórców, z drugiej strony zaś na kompletną posuchę twórczą wśród wykonawców elektronicznych w wieku 20+ i 30+, Kurt Uenala wydaje się być jednym z młodszych wykonawców prezentujących ciekawe pomysły w muzyce elektronicznej, a biorąc pod uwagę jego wiek - jest tylko dekadę młodszy od muzyków Depeche Mode - to raczej nie wróży to za dobrze muzyce elektronicznej przyszłość.


Tracklista:


01. Falling Down (feat. Black Rebel Motorcycle Club)
02. Into The Void
03. Asphalt Kiss
04. Where I Wait (feat. Dave Gahan)
05. Come To Me
06. Take It Easy (feat. The Big Pink)
07. Foreverness
08. Paragon
09. Hands Bound (feat. Shannon Funchess)
10. Lost And Blind

 

Personel (skład podstawowy):

 

Kurt Uenala - all instruments

 

Written by, © copyright December 2019 by Genesis GM.

 

 

 

 

Ministry - The Land of Rape and Honey, 1988;...


04 lipca 2023, 00:16

The Land of Rape and Honey - trzeci album chicagowskiej formacji industrialnej, Ministry, nagrywany w Southern Studios w Londynie oraz w Chicago Trax Studios, wydany został 11 października 1988 roku.
   Brak sukcesu komercyjnego albumu Twitch sprawił, że frontman i wokalista Ministry, Al Jourgensen, postanowił po raz kolejny przeprowadzić swoistą rewolucję w brzmieniu i stylistyce zespołu, którego szeregi zasilił były basista i klawiszowiec post punkowego zespołu The Blackouts, Paul Barker, będący odtąd podstawowym muzykiem Ministry. Wymieniono również, względem poprzedniego albumu, producentów, muzyków sesyjnych i personel techniczny; do współpracy zaproszono m.in. znanego perkusistę, Williama Rieflina (współpraca m.in. z Revolting Cocks, Lard, KMFDM, Pigface, Swans, Chrisem Connelly'm, Nine Inch Nails, zaś w latach 90. z R.E.M.) oraz wokalistę, Chrisa Connelly'ego. Ze starej ekipy producenckiej pozostał jedynie Adrian Sherwood (aka Eddie Echo), który jednak miał niewielki wpływ na brzmienie albumu w porównaniu do Twitch.
   Tak samo zresztą jak w stosunku do debiutanckiego albumu Ministry, synth popowego With Sympathy (1983), wydawnictwo Twitch miało o wiele cięższy, bardziej industrialny wymiar, również The Land of Rape and Honey jest pójściem o krok naprzód względem albumu Twitch, bowiem zespół po raz pierwszy realnie sięgnął po gitary i zwrócił się ku rockowej stylistyce, choć w znacznej mierze album The Land of Rape and Honey w dalszym ciągu opierał swoje brzmienie na syntezatorach, w porównaniu do następnych albumów.
   Tytuł albumu zaczerpnięty został od sloganu „Tisdale, Saskatchewan", którego motto w tamtym czasie brzmiało „Kraina rzepaku i miodu”, co było bezpośrednim nawiązaniem do produktów rolnych z miodu i rzepaku, zaś zespół prześmiewczo przerobił ów slogan na „Kraina Gwałtu i Miodu".
   Okładka albumu, autorstwa Ala Jourgensena, przedstawia spreparowane przez artystę zdjęcie spalonych zwłok ofiar podobozu Leipzig-Thekla w Buchenwaldzie. Na taki artwork nie chciała jednak początkowo wyrazić zgody wytwórnia Sire Records, jednakże znany ze swojego artystycznego cynizmu Al Jourgensen odciął znalezionemu w lesie martwemu jeleniowi łeb, który zapakował do swojej ciężarówki i zawiózł go do Los Angeles, wszedł do budynku Sire Records i cisnął "rekwizytem" na biurko szefa działu artystycznego wytwórni i powiedział: „Oto twoja nowa pieprzona okładka".
   Album otwiera numer będący zarazem jedynym singlem promującym album, Stigmata, który musiał być niemałym zaskoczeniem dla fanów Ministry, bowiem struktura muzyczna oparta jest na agresywnym brzmieniu gitarowym, choć generowanym przez sampler i przetworzonym za pomocą pitch shiftera. Ponadto utwór zawiera mocny podkład rytmiczny automatu perkusyjnego i agresywne partie wokalne. Co ciekawe, Stigmata powstała naprędce, jako ostatni utwór albumu mający na celu go uzupełnić.
   W piosence The Missing Ministry sięga już po jak najbardziej żywe, hardrockowe riffy gitarowe, choć podkład rytmiczny opiera się na jednostajnym, acz niezwykle dynamicznym uderzeniu automatu perkusyjnego. Również sekcja wokalna jest agresywniejsza niż w utworze Stigmata.
   W bardzo podobnej do The Missing hardrockowej stylistyce utrzymany jest Deity, choć numer zawiera sekwencerowy, pulsujący industrialny podkład basowy.
   Dalsza część albumu to stopniowy powrót do syntezatorowego grania znanego z wydawnictwa Twitch, niemniej trzy pierwsze kompozycje albumu są faktyczną zapowiedzią rockowych i metalowych klimatów, którymi formacja Ministry podąży na swoich następnych wydawnictwach.
   Golden Dawn to ciężka i duszna, industrialna kompozycja instrumentalna oparta na potężnym uderzeniu automatu perkusyjnego, gęstej sekcji basowej w podkładzie, surowej sekcji syntezatorowej i partiach klawiszy oraz odległych riffach gitarowych. Utwór zawiera sample dialogów z horroru The Devils (1971, reż. Ken Russell). Słychać tu zapowiedź stylistki i klimatu następnego albumu formacji, The Mind Is a Terrible Thing to Taste (1989).
   Destruction, choć rozpoczyna się od surowych riffów gitarowych, to numer początkowo oparty jest na gęstym basowym pulsie w podkładzie, suchej i industrialnej sekcji rytmicznej oraz wokalnych wrzaskach. Z czasem kompozycja traci spójność nabierając cech eksperymentalnych; w tle pojawiają się wysoko brzmiące i przeciągłe riffy gitarowe oraz syntezatorowe i industrialne efekty. Utwór może kojarzyć się z twórczością zespołu Skinny Puppy.
   Kompozycja Hizbollah jest połączeniem stylistki EBM i electro-industrialu z samplami bliskowschodniego folkloru z charakterystycznymi śpiewami muzułmańskich szamanów oraz arabską muzyką plemienną. W utworze wykorzystano sample wokalne libańskiej śpiewaczki, Fairuz.
   Tytułowy utwór, The Land of Rape and Honey, utrzymany jest w stylistyce industrialno-EBM-owej z wpływami brzmieniowymi formacji Front 242, choć krzykliwe partie wokalne to typowy rozpoznawczy znak Ala Jourgensena począwszy jeszcze od albumu Twitch.
   Najlepszy na albumie numer You Know What You Are? również utrzymany jest w stylistyce industrialno-EBM-owej z silnymi wpływami brzmieniowymi formacji Front 242 i Skinny Puppy, choć utwór ma jednostajną i spowolnioną, za to znacznie bardziej transową sekcję rytmiczną, zaś pulsujący industrialny podkład sekwncera jest znacznie wyrazistszy. Charczące partie wokalne Ala Jourgensena zostały częściowo przetworzone. W utworze wykorzystano sample dialogów z filmów "Dobry, Zły i Brzydki" (1966, reż. Sergio Leone), "Za Garść Dolarów" (1964, reż. Sergio Leone), "Obcy" (1986, reż. James Cameron). "Pluton" (1986, reż. Oliver Stone).
   Utwór I Prefer w całości utrzymany jest w stylistyce niemieckiego nurtu NDW, w klimatach znanych z twórczości niemieckich formacji, D.A.F., Der Plan i wczesnego Die Krupps. To jedyny numer albumu nieśpiewany przez Ala Jourgensena, którego gościnne - i godnie - w roli głównego wokalisty zastąpił Chris Connelly.
   Flashback to silnie industrialny utwór utrzymany w zabójczym tempie, choć nie da się nie zauważyć w muzyce dość uderzającego podobieństwa do utworu Warm Leatherette z 1978 roku z repertuaru zespołu The Normal, który wywarł ogromny wpływ na scenę synth popową i industrialną w latach 80. Partie wokalne są tu niezwykle agresywne, w stylu Douglasa McCarthy'ego z zespołu Nitzer Ebb. Pod koniec piosenki pojawiają się wysoko brzmiące riffy gitarowe. W utworze wykorzystano również sample dialogów z filmu "Pluton" (1986, reż. Oliver Stone).
   Album finalizuje instrumentalna kompozycja w całości autorstwa producenta, Adriana Sherwooda - Abortive - łącząca industrial i synth pop z wczesną formą house'u. W utworze wykorzystane zostały sample dialogów astronautów z misji NASA.
   Choć The Land of Rape and Honey docierając w USA do zaledwie 164. miejsca w zestawieniu US Billboard 200 początkowo nie odniósł większego sukcesu komercyjnego, co też było przyczyną coraz bardziej zdecydowanego pójścia Ministry w kierunku rocka i metalu na następnych wydawnictwach, album okazał się jednym z najważniejszych i najbardziej inspirujących wydawnictw w całym dorobku zespołu. Do inspiracji albumem The Land of Rape and Honey przyznawali się tacy wykonawcy, jak m.in. Fear Factory, Linkin Park, Slipknot i Nine Inch Nails. Album zdobył status Złotej Płyty po latach - w styczniu 1996 roku.
   Sam Al Jourgensen przyznał, iż The Land of Rape and Honey jest jego ulubionym albumem Ministry.
   Słynny amerykański saksofonista, Tom Moon, umieścił album w swojej książce "1000 Nagrań do Usłyszenia Przed Śmiercią".


Tracklista:


1. "Stigmata" 5:45
2. "The Missing" 2:55
3. "Deity" 3:20
4. "Golden Dawn" 5:42
5. "Destruction" 3:30
6. "Hizbollah" 3:58
7. "The Land of Rape and Honey" 5:10
8. "You Know What You Are?" 4:43
9. "I Prefer" 2:15
10. "Flashback" 4:50
11. "Abortive" 4:23


Personel:


Al Jourgensen – vocals, guitar, programming, production, engineer
Paul Barker – bass, keyboards, programming, production, engineer


Muzycy dodatkowi:


William Rieflin – drums, programming, keyboards, guitar, background vocals
Chris Connelly – background vocals (2 & 3)
Eddie Echo – production (11)
Steve Spapperi – engineer
Julian Herzfeld – engineer
Keith "Fluffy" Auerbach – engineer


Written by, © copyright December 2021 by Genesis GM.

Orchestral Manoeuvres in the Dark - The Punishment...


30 czerwca 2023, 00:07

The Punishment of Luxury - trzynasty album legendarnej brytyjskiej synth popowej formacji, Orchestral Manoeuvres in the Dark (OMD), który na rynku muzycznym ukazał się 1 września 2017 roku.
   Album, podobnie jak dwa poprzednie wydawnictwa studyjne formacji - History of Modern i English Electric - nawiązuje do klasycznego brzmienia OMD połączonego z wpływami twórczości zespołu Kraftwerk, przy jednoczesnym braku radiowych hitów, tak charakterystycznych dla twórczości OMD w latach 80. i 90., choć muzycy formacji są tego w pełni świadomi, bowiem minęły już czasy, kiedy OMD grało koncerty na stadionach przy kilkudziesięciotysięcznej publiczności. Choć od reaktywacji zespołu w 2006 roku, jego koncerty przyciągały dużą uwagę, muzycy od tamtej pory grali przeważnie w niewielkich halach lub klubach muzycznych, potrafili prezentować jednak show na wysokim poziomie, a ich trasy koncertowe zawsze cieszyły się uznaniem - w szczególności trasa promująca album English Electric, której powodzenie zachęciło zespół do nagrania kolejnego albumu utrzymanego w podobnej, retrospektywnej, stylistyce odwołującej się do korzeni brzmień OMD, choć w nieco bardziej przystępnej formie, w większym jednak stopniu nawiązującej do klimatów z albumów Sugar Tax (1991) i Liberator (1993), aniżeli w przypadku dwóch poprzednich albumów, którym brzmieniowo bliżej było albumom Junk Culture (1984), Crush (1985) czy The Pacific Age (1986).
   Okładka wydawnictwa The Punishment of Luxury nawiązywała do obrazu włoskiego malarza, Giovanniego Segantiniego, z 1891 roku, co wokalista, Andy McCluskey, uzasadnił następująco: „Zaczerpnęliśmy ten pomysł i ekstrapolowaliśmy go na coś w rodzaju… metafory współczesnego życia. Problemy pierwszego świata. Całe to skurwysyństwo, z którym mamy do czynienia, jest tylko problemem stworzonym dla ciebie przez sugestię od marketingowca lub poprzez PR, które zostały wymuszone na tobie” (źródło: Wikipedia).
   Warto też zauważyć zmianę personalną jaka nastąpiła w OMD; ciężko chorego perkusistę, Malcolma Holmesa, któremu muzycy dedykują ten album, zastąpił Stuart Kershaw, który na koncertach okazjonalnie występuje także jako gitarzysta.
   Album The Punishment of Luxury otwiera numer tytułowy, będący jednocześnie drugim singlem promującym album. Choć utwór klimatem do złudzenia przypomina wielki przebój OMD z albumu Sugar Tax, Pandora's Box, to jego basowy podkład ma, nieczęsty w przypadku OMD, charakter industrialny, o czym zresztą w wywiadach przypominał Paul Humphreys, zaś beat automatu perkusyjnego zabarwiony jest wyraźnym stylem Kraftwerk.
   Utwór Isotype, będący pierwszym singlem promującym album, podobnie jak kompozycja tytułowa, utrzymany jest w klimatach retrospektywnego synth popu z albumów Sugar Tax i Liberator połączonych z industrialnym pulsem sekwencera. Sekcja rytmiczna utworu jest jednak bardziej utaneczniona, nie brak jest też elementów house'u i electro. Partie wokalne, obok tradycyjnych, są przetworzone przez vocoder. To chyba najlepszy moment wydawnictwa.
   Kompozycja Robot Man z kolei odchodzi brzmieniowo od modelu retrospektywnej piosenki; to w pełni współcześnie brzmiący electro-popowy numer z tłustym beatem automatu perkusyjnego i sekcją rytmiczną odwołującą się do twórczości formacji Kraftwerk. Utwór charakteryzuje się nieco surowym brzmieniem klawiszy i rytmicznym pulsem sekwencera. Zwracają uwagę również wielowymiarowe partie wokalne w wykonaniu Andy'ego McCluskey'ego. Kompozycja jest hołdem dla producenta muzycznego, założyciela wytwórni Mute Records, a także muzyka, Daniela Millera, i jego synth popowego standardu z 1978 roku, Warm Leatherette.
   Schemat synth popowych klimatów albumów Sugar Tax i Liberator powraca wraz z balladą, What Have We Done, jako jedyną piosenką zaśpiewaną przez Paula Humphreysa. Choć brak jest tu industrialnego pulsu sekwencera, jest za to inny puls: charakterystyczny dla trzech ostatnich albumów pulsujący motyw syntezatorowy zaczerpnięty z utworu Kraftwerk, Europe Endless (album Trans Europe Express, 1977), który trwa przez całą piosenkę.
   Jedną z niepodważalnie lepszych stron ostatnich albumów OMD są jego bardziej awangardowe i eksperymentalne oblicza. Nie inaczej jest w przypadku albumu The Punishment of Luxury i króciutkiego utworu Precision & Decay łączącego syntezatorowy puls w stylu Kraftwerk z utworu Europe Endless, z potężnymi partiami gitary basowej na tle chłodnej przestrzeni i sampli damsko-męskich dialogów.
   Piosenkia As We Open, So We Close jest przykładem mariażu współczesnego powolnego electro-popowego beatu sekcji rytmicznej współgrającej z surowym i miarowym warkotem syntezatora na tle retrospektywnego brzmienia rodem z albumów Sugar Tax i Liberator.
   Utwór Art Eats Art, mimo industrialno-eksperymentalnej introdukcji, błyskawicznie rozkręca się w szybkim, technoidalnym i utanecznionym tempie sekcji rytmicznej oraz ebm-owo-industrialnym pulsie sekwencera zabarwionym nieco twórczością Giorgio Morodera. Sekcja wokalna w całości przetworzona została przez vocoder, tło utworu pozostaje jednak retrospektywne z nawiązaniem do do klimatów twórczości OMD z pierwszej połowy lat 90.
   Numer Kiss Kiss Kiss Bang Bang Bang, choć łączy ulubiony przez OMD, wręcz irytujący już, Kraftwerkowy puls i brzmienie sekwencera z klimatami twórczości OMD z początków lat 90. na tle delikatnie sączącej się subtelnej sekcji rytmicznej, to kompozycja może szokować tekstem: z jednej strony zmysłowym, pełnym erotyzmu w głosie wokalisty, z drugiej zaś strony wulgaryzmami (!) i bezpardonowością. Coś czego w dotychczasowej twórczości OMD jeszcze nie było.
   Najbardziej przebojowo brzmiący numer albumu, One More Time, jest połączeniem klimatów solowej twórczości Karla Bartosa w sekcji rytmicznej z brzmieniami czysto wyjętymi z twórczości OMD pierwszej połowy lat 90. Zresztą One More Time doskonale wpasowałby się na albumach Sugar Tax i Liberator, gdyby tylko na którymś z nich utwór by się znalazł.
   Drugą bardziej awangardowo-eksperymentalną odsłoną albumu The Punishment of Luxury jest La Mitrailleuse, choć kompozycja osadzona jest na doskonale znanym retrospektywnie brzmiącym tle rodem z twórczości OMD pierwszej połowy lat 90., struktura muzyczna wypełniona jest terkotem serii z karabinów maszynowych, wokalizami oraz powtarzającym się zdehumanizowanym tekstem wyśpiewanym przez sekcje wokalne zarówno tradycyjne jak i przetworzone. Utwór jest inspirowany filmem "The Machinegun" w reżyserii Henninga M. Lederera, który został nakręcony na podstawie obrazu malarza Christophera R. W. Nevinsona z 1915 roku.
   Utwór Ghost Star to znowu powrót do retrospektywy, tym razem jednak znacznie głębszej, sięgającej aż 1980 roku i albumu Organisation. Utwór niemal do złudzenia, także wokalnie, przypomina zamykającą wydawnictwo Organisation piosenkę Stanlow, w szczególności początkowa faza utworu. W drugiej części numer nieco przyśpiesza, nabierając sekcji rytmiczniej przechodzi w syntezatorowy puls z silnymi wpływami twórczości Kraftwerk z utworu Europe Endless zespolony z klimatami synth popu bliskimi tym z twórczości OMD z początków lat 90.
   Zamykająca album electro-popowa kompozycja The View from Here w zasadzie bezpośrednio nawiązuje do brzmienia, stylu i klimatów z albumów Sugar Tax i Liberator, nie licząc uwspółcześnionej sekcji rytmicznej i subtelnego syntezatorowego pulsu.
   Chociaż album The Punishment of Luxury, podobnie jak History of Modern i English Electric, pozbawiony jest radiowych przebojów, został podany w bardziej przystępnej formie niż dwa wcześniejsze wydawnictwa. Zresztą sam zespół nie musi już niczego nikomu udowadniać, nie ma więc zatem charakterystycznych dla twórczości OMD z lat 80. i 90. muzycznych i stylistycznych poszukiwań, poza znacznie większym naciskiem na industrialne brzmienie niż miało to miejsce na którymkolwiek z poprzednich wydawnictw. Zespół gra to co lubi, czując twórczą swobodę, czego przykładem są choćby wulgaryzmy w piosence Kiss Kiss Kiss Bang Bang Bang (a na co na pewno nie pozwoliliby sobie w czasach największej popularności). Muzykom nie zależy już na popularności, grają bowiem dla swoich najwierniejszych starych fanów, których jakaś skromna grupa pozostała. A jednak, The Punishment of Luxury był pierwszym od 21 lat albumem OMD, który - mimo braku radiowego hitu - odniósł sukces komercyjny, docierając do 4. miejsca zestawienia UK Albums Chart oraz sprzedając się w Wlk. Brytanii w nakładzie 10 tys. egzemplarzy w pierwszym tygodniu od premiery, co było największym sukcesem komercyjnym OMD od czasów wydania w 1991 roku albumu Sugar Tax. Ponadto w Wlk. Brtanii album dotarł do 1. miejsca zestawienia UK Independent Albums, 3. i 7. miejsca amerykańskiego Billboardu w zestawieniach US Independent Albums i US Top Dance/Electronic Albums, 9. miejsca w Niemczech w zestawieniu Offizielle Top 100, 12. miejsca we Francji, zaś w Polsce album notowany był na 40. miejscu.


Tracklista:


1. "The Punishment of Luxury" 3:28
2. "Isotype" 6:10
3. "Robot Man" 3:00
4. "What Have We Done" 3:48
5. "Precision & Decay" 1:44
6. "As We Open, So We Close" 3:04
7. "Art Eats Art" 3:20
8. "Kiss, Kiss, Kiss, Bang, Bang, Bang" 3:00
9. "One More Time" 3:06
10. "La Mitrailleuse" 2:05
11. "Ghost Star" 6:18
12. "The View from Here" 3:05


Personel (podstawowy skład):


Andy McCluskey – bass guitar, keyboards, vocals
Paul Humphreys – keyboards, mixing, vocals
Martin Cooper – keyboards
Stuart Kershaw – drums

 

Written by, © copyright December 2019 by Genesis GM.

The Doors - L.A. Woman, 1971;


29 czerwca 2023, 23:55

L.A. Woman - szósty i ostatni album amerykańskiej rockowo-psychodelicznej formacji, The Doors, z udziałem Jima Morrisona nagrywany między grudniem 1970 a styczniem 1971 roku w The Doors' Workshop w kalifornijskim Los Angeles. Jim Morrison był wówczas mocno wyczerpany zarówno serią procesów sądowych, jak i kulejącym związkiem ze swoją dziewczyną, Pamelą Courson, do tego dochodziło kiepskie zdrowie nadwyrężone przez alkohol i narkotyki zażywane niemal bez przerwy. No i jeszcze pogłębiający się konflikt Jima Morrisona z pozostałymi muzykami The Doors. Jakby tego wszystkiego było mało, z dalszej współpracy z The Doors zrezygnował dotychczasowy producent formacji, Paul Rothchild, którego miejsce awaryjnie zajął współpracujący z formacją od początku jej istnienia inżynier dźwięku, Bruce Botnick. I jakby na przeciw tym niedogodnościom Jim Morrison - w odróżnieniu od poprzednich albumów - podszedł do sesji nagraniowej niezwykle poważnie, bez spóźnień i pijaństwa, do tego z niezwykłym zaangażowaniem twórczym, jednak zaraz po nagraniu partii wokalnych wokalista ostatecznie odszedł z zespołu, by wkrótce wyjechać wraz z Pamelą Courson do Paryża, żeby móc skoncentrować się na twórczości literackiej. Album L.A. Woman jest zdecydowanym powrotem do bluesowych korzeni zespołu, w dodatku materiał podany jest w nowatorskiej i nowoczesnej formie psychodelicznej, brzmiącej aktualnie i robiącej wrażenie nawet współcześnie, a przecież wydawnictwo nagrane zostało na przełomie lat 1970/71! Album ukazał się 19 kwietnia 1971 roku nakładem wytwórni Elektra Records, w nagraniach gościnnie udział wziął basista z zespołu Elvisa Presleya, Jerry Scheff, dodatkowym muzykiem sesyjnym był również gitarzysta, Marc Benno. Materiał zawarty na albumie w znacznej mierze odwołuje się do swojego poprzednika, albumu Morrison Hotel (1970) i tradycyjnego amerykańskiego bluesa.
   Początkowo pierwszym singlem zapowiadającym i promującym album miał być numer otwierający go, The Changeling, jednak pod naciskiem szefa wytwórni Elektra Records, Jaca Holzmana, zmieniono decyzję i premierowym singlem został wydany w marcu 1971 roku Love Her Madly z jednostajnym i dynamicznym tempem sekcji perkusyjnej, gęstym i jazzującym podkładem basowym, zabarwionymi bluesem akordami gitary akustycznej w tle, dodatkowymi partiami gitarowymi w big-bitowym stylu oraz psychodelicznymi, wysoko brzmiącymi i lekko wibrującymi organowymi solówkami Vox Continental. Pod koniec piosenki organowa sekcja Vox Continental tworzy subtelną i wysoko zawieszoną przestrzeń. Partia wokalna w wykonaniu Jima Morrisona, choć twarda i zabarwiona bluesem, przypominająca w dodatku barwą głos Franka Sinatry, wydaje się być nader pogodna. Singiel stał się przebojem docierając w USA do 7. miejsca zestawienia Cashbox Top 100 Singles, 11. miejsca na US Billboard Hot 100 i 29. miejsca na Adult Contemporary w zestawieniu Billboardu. Jeszcze lepsze notowania singiel miał w Kanadzie, gdzie dotarł do 3. miejsca, Holandii (4. miejsce) i Australii (6. miejsce).
   Albumową setlistę L.A. Woman otwiera wspomniana wcześniej, pierwotnie planowana na singla promującego album kompozycja The Changeling, która na singlu jako strona A ukazała się w czerwcu 1971 roku. Piosenka charakteryzuje się niesamowitą przebojowością podkreśloną przez dynamiczne i jednostajne tempo sekcji perkusyjnej przyspieszające w refrenach, gęstą i pulsującą sekcję basową w podkładzie, zimne, przechodzące w zapętlenia chwytliwe solówki organowe Hammonda C-3 poprzetykane niekiedy krótkimi klawiszowymi wejściami, w tle dodatkowo występuje afoniczny i twardy efekt gitarowy. Głęboki bluesowy baryton w warstwie wokalnej Jima Morrisona podkreślany jest przez podwójne organowe pętle - jedne o klasycznym organowym brzmieniu, drugie wibrujące o twardym i wysokim brzmieniu przechodzące w dłuższe i zapętlone linie melodii. Refren finalizuje długa, chłodna i wibrująca solówka organowa o wysokim brzmieniu, w której tle występuje subtelna i wysoko brzmiąca partia art rockowej gitary. Po drugim refrenie pojawiają się, stanowiące finałowy pomost, dłuższe i niżej brzmiące art rockowe riffy gitarowe, na które nakładają się krótsze i wysoko brzmiące gitarowe riffy. Mimo, iż kompozycja ma status strony A, jest de facto drugą stroną singla Riders on the Storm.
   Klasycznie blues rockowa piosenka, Been Down So Long, pozbawiona jest sekcji klawiszowych, rytm sekcji perkusyjnej jest jednostajny, w podkładzie występuje silna i równomierna sekcja basu o nieco jazzowym zabarwieniu. Warstwa muzyczna charakteryzuje się klasycznie bluesowymi partiami i riffami gitarowymi stanowiącymi zarówno tło, jak i główne linie melodii, również partia wokalna w wykonaniu Jima Morrisona ma charakter czysto bluesowy.
   Klasycznym blues rockowym numerem odwołującym się wprost do klasyki amerykańskiego bluesa jest Cars Hiss by My Window utrzymujący się w jednostajnym, ale spowolnionym tempie sekcji perkusyjnej. Warstwa muzyczna pozbawiona sekcji klawiszowych. Pokład zawiera zapętloną sekcję basu o wyraźnie bluesowym charakterze, także partie gitarowe wysunięte i w tle oraz sekcja wokalna w wykonaniu Jima Morrisona jednoznacznie przesiąknięte są klasycznym bluesem. W końcówce piosenki Jim Morrison wokalizą imituje partię hamonijki ustnej, pojawia się też jazzowa partia gitary akustycznej.
   Tytułową kompozycję, L.A. Woman, rozpoczyna eksperymentalna introdukcja kojarząca się z twórczością niemieckich twórców nurtu krautrocka pierwszej połowy lat 70. z przetworzonym organowym warkotem ustępującym powoli delikatnym partiom akustycznej gitary i elektrycznego pianina na tle zimnych i wysoko brzmiących syntezatorowych wibracji, po czym warstwa muzyczna nabiera dynamicznego basowego pulsu w podkładzie będącego zapowiedzią brzmienia synth popu lat 80. Na dynamiczny basowy puls nachodzi dodatkowa, bardziej twarda, ale również pulsująca sekcja basu. Sekcja perkusyjna jest jednostajna i dynamiczna, tło wypełniają chłodne i dynamiczne pętle elektrycznego pianina wsparte subtelnymi, krótkimi i dynamicznymi partiami gitarowymi o funkowym zabarwieniu, zaś na przód wysuwają się krótkie, art rockowe partie gitarowe o wysokim brzmieniu, w refrenie zaś występuje krótki i nieco ostrzejszy blues rockowy gitarowy chwyt. Po drugim refrenie pojawiają się delikatne partie pianina elektrycznego tworzące długą i bluseową linię melodii. W drugiej części kompozycji warstwa muzyczna na chwilę spowalnia przechodząc w znacznie bardziej blues rockową formę, co uwidacznia się w sekcji basowej, znacznie bardziej twardej partii elektrycznego pianina, krótkich i wysoko brzmiących riffach gitarowych oraz dodatkowych, przetworzonych i wysoko brzmiących partiach gitary. Z czasem jednak kompozycja przyspiesza powracając do poprzedniej, bluesowo-psychodelicznej formy. Warstwa wokalna w wykonaniu Jima Morrisona przepełniona jest bluesowym klimatem, choć, zwłaszcza w drugiej części piosenki, niejednokrotnie nabiera bardziej agresywnej formy.
   Wielowątkowy utwór L'America charakteryzuje się psychodelicznym klimatem, co już na samym początku oddają długie, twarde i warkotliwe riffy gitarowe na tle syntezatorowych syków, podszyte krótkimi i twardymi wstawkami gitarowymi ze zwielokrotnionymi echami, te zaś po wyciszeniu warkotliwych riffów gitarowych przechodzą w jazzowe pętle z czasem wtapiające się w identycznie jazzowo zapętloną sekcję basu. Pojawiają się tworzące pętle chłodne i psychodelicznie brzmiące solówki organowe oraz zmasowana, quasi militarna sekcja perkusyjna. W refrenie numer przechodzi w krótką blues rockową formę z jednostajną sekcją perkusyjną, bluesową sekcją basu w podkładzie i wysoko brzmiącą organową oprawą Vox Continental. Również na krótko warstwa muzyczna powraca do poprzedniej formy, po czym sekcja perkusyjna przechodzi w zmasowaną i zapętlającą się formę, zapętleniu podlega również sekcja basu w podkładzie oraz chłodna i wysoko brzmiąca partia organowa Vox Continental stanowiąca tu główną oprawę muzyczną przechodzącą w kolejny wątek o bardziej estradowym zacięciu z długimi, odległymi i wysoko brzmiącymi riffami gitarowymi w tle, dynamiczną i marszową sekcją perkusyjną z quasi militarnymi werblami oraz gęstą sekcją basu w podkładzie, po czym utwór powraca do klimatu psychodelii w kolejnym epizodzie pozbawionym tym razem sekcji perkusyjnej, za to z zapętlonym art rockowym riffem gitary w tle oraz zapętlającymi się krótkimi i chłodnymi solówkami organowymi o psychodelicznym i migotliwym brzmieniu stanowiącym inspirację dla twórczości niemieckiej formacji, Kraftwerk. Wreszcie dotychczasowy zapętlający się art rockowy gitarowy riff zastępuje o wiele silniejszy, bardziej hard rockowy riff gitarowy zapętlający się w ten sam sposób, powraca zmasowana quasi militarna sekcja perkusyjna wraz z zapętloną sekcją basu w podkładzie oraz chłodnymi i zapętlającymi się solówkami organowymi o psychodelicznym brzmieniu, tym samym struktura muzyczna powraca do formy z pierwszej części utworu w samej końcówce przybierając coraz to szybsze, wręcz zawrotne tempo. Mimo swojej wielowątkowości piosenka charakteryzuje się jednorodną partią wokalną w wykonaniu Jima Morrisona, dość wyraźnie zabarwioną stylem Franka Sinatry. L'America to z całą pewnością jeden z najlepszych momentów całego albumu. Wyraźnie słychać tu insipracje dla późniejszej twórczości z przełomu lat 70. i 80. brytyjskiej formacji psychodelicznej, Cabaret Voltaire.
   Zabarwiona soulem przełomu lat 60. i 70. kompozycja Hyacinth House to wspólnie dzieło Jima Morrisona i klawiszowca, Raya Manzarka,. Tekst utworu odwołuje się do mitologii greckiej, ale podprogowo przede wszystkim do samotności wokalisty. Warstwa muzyczna opiera się na standardowym, soulowym tempie sekcji perkusyjnej, wyrazistej sekcji basu w podkładzie, glam rockowej partii gitarowej oraz nieco subtelnych, krótkich, lekko zapętlających się i psychodelicznie brzmiących chłodnych solówkach organowych Hammonda. Z czasem pojawia się psychodeliczna organowa przestrzeń o klasycznym brzmieniu, zaś krótkie i zapętlające się klawiszowe solówki stają się wyraźniejsze, podążające za linią wokalną i przechodzące w dłuższe zapętlenia. W refrenie występuje zapętlona art rockowa partia gitarowa o wysokim brzmieniu. W drugiej części piosenki pojawia się długa solówka organowa o wysokim, chropowatym i wibrującym brzmieniu nawiązująca do klasycznego utworu Polonaise in A-flat major, Op. 53 Fryderyka Chopina. Całość kompozycji finalizuje efektowna, wysoko brzmiąca, krótka i wibrująca solówka organowa. Mimo dość wyraźnych wpływów Franka Sinatry, twardy i głęboki baryton w wykonaniu Jima Morrisona odnosi się do stylistyki blues rocka. Partię wokalną Jima Morrisona nagrano w łazience studia nagraniowego The Doors' Workshop.
   Numer Crawling King Snake z repertuaru legendarnego bluesowego piosenkarza, Johna Lee Hookera, zawiera marszowy i równomierny rytm sekcji perkusyjnej, twardą, zabarwioną funkiem równomierną sekcję basową w podkładzie, krótkie i wyraziste bluesowe partie gitarowe, długie i wysoko brzmiące bluesowe riffy gitarowe w tle, w którym występuje również subtelna sekcja elektrycznego pianina o wibrującym brzmieniu. Z czasem pojawiają się również twarde, ale wysoko brzmiące i zapętlające się art rockowe riffy gitarowe, w drugiej zaś połowie piosenki występują długie partie pianina elektrycznego, podszyte subtelnym wysokim brzmieniem gitarowym, tworzące blues rockową linię melodii. Choć partia wokalna w wykonaniu Jim Morrison jest delikatniejsza i wyżej brzmiąca, wyraźnie nawiązuje do klasyki bluesa. Sam zaś utwór na stałe wszedł do klasyki twórczości The Doors.
   Utwór The WASP (Texas Radio and the Big Beat), znany już z kultowego występu na Hollywood Bowl w 1968 roku, oparty jest na jednostajnym tempie sekcji perkusyjnej, równie jednostajnej sekcji basu w podkładzie, krótkich, art rockowych riffach gitarowych, długiej i chłodnej, lekko wibrującej psychodelicznej partii organowej oraz zapętlającej się krótkiej, wysoko i chropowato brzmiącej solówce organowej tworzącej z czasem duet wraz z krótkim riffem gitarowym i wraz z nim przechodząca w chwytliwą i zapętlającą się linię melodii. W połowie utworu występuje długi i wysoko brzmiący riff gitarowy zabarwiony stylem latin rockowym, podszyty subtelną i wysoko brzmiącą solówką organową, zaś w drugiej połowie na solo wychodzi długa partia organowa o wysokim, wibrującym i chropowatym brzmieniu finalizowana przez rozbudowane partie perkusyjne podszyte organowymi efektami. Sekcja wokalna w wykonaniu Jima Morrisona opiera się na deklamacji w strofach oraz klasycznym śpiewie w refrenach nawiązującym do stylistyki z wczesnych albumów The Doors.
   Album finalizuje kompozycja Riders on the Storm, która jako drugi singiel ukazała się w czerwcu 1971 roku. Chociaż formalnie utwór ma status strony B singla, w rzeczywistości jest jego pierwszą i tytułową częścią. Piosenka jest wspólnym dziełem Jima Morrisona i Raya Manzarka inspirowanym kompozycją country (Ghost) Riders in the Sky: A Cowboy Legend autorstwa Stana Jonesa spopularyzowaną w 1949 roku przez piosenkarza, Vaughna Monroe'a. Za inspirację posłużył również dreszczowiec z 1953 roku, Autostopowicz (reż. Ida Lupino). Warstwa muzyczna utworu osadzona jest na jednostajnym, jazz-rockowym tempie sekcji perkusyjnej, jednostajnej, kołyszącej i hipnotyzującej sekcji basu w podkładzie, jazz rockowych partiach pianina elektrycznego w tle, twardych, wibrujących i nisko brzmiących chwytach gitarowych przechodzących w końcowych fazach piosenki na nieco wyższe brzmienie i dłuższe linie melodii, chłodnych, wibrujących i rozbudowanych solówkach pianina elektrycznego, zaś przez cały utwór w tle przewijają się odgłosy ulewy i uderzających piorunów. Sekcja wokalna w wykonaniu Jima Morrisona jest tym razem podwójna - klasyczna z wpływami wokalnymi Franka Sinatry oraz równolegle trwająca partia szeptana. W samej końcówce piosenki warstwa muzyczna ogranicza się wyłącznie do wibrujących partii klawiszowych o wysokim i wyższym, bardziej wysmukłym brzmieniu na tle dźwięków ulewy i odgłosów grzmotów tworząc tym samym swoiste interlude kompozycji, ostatniej nagranej przez The Doors z udziałem Jima Morrisona, będącej de facto najważniejszym utworem w twórczości formacji stanowiącym nie tylko jej dorobek twórczy, ale również dziedzictwo światowego rocka. Utwór uważany jest na prekursora takich gatunków, jak rock elektroniczny, ambient czy nawet rock gotycki. Singiel odniósł ogromny sukces komercyjny docierając w USA do 11. miejsca na US Billboard Easy Listening, 12. miejsca na US Cashbox Top 100 Singles i 14. miejsca na US Billboard Hot 100. W Wlk. Brytanii singiel dotarł do 22. miejsca w zestawieniu UK Singles Chart, w RFN doszedł do 28. miejsca, w Kanadzie zajął 5. miejsce, zaś w Holandii uplasował się na 7. miejscu.
   Do jubileuszowej reedycji albumu z okazji 40-lecia The Doors dodano dwa bonusowe utwory.
   Piosenka Orange County Suite z subtelną i wolno sączącą się jazzową sekcją perkusyjną zawiera twardą i jazzującą sekcję basu w podkładzie, partię pianina stanowiącą główną oprawę muzyczną, wysoko brzmiące riffy gitarowe o art rockowo-funkowo-jazzowym zabarwieniu, a nader wszystko głęboki baryton wędrownego pieśniarza w wykonaniu Jima Morrisona. Dopiero w drugiej części piosenki sekcja perkusyjna nabiera większego wyrazu, choć w dalszym ciągu sączy się powoli, w tle zaś występują dodatkowe, choć chłodniejsze i wyżej brzmiące partie pianina elektrycznego.
   Wzbogaconą setlistę albumu zamyka pochodząca z repertuaru kultowego amerykańskiego bluesmana, Willie'ego Dixona, kompozycja (You Need Meat) Don't Go No Further w klimacie knajpiarnianego bluesa, w całości śpiewana przez Raya Manzarka oparta na standardowej, funkowo-bluesowej sekcji perkusyjnej, gęstej i wyrazistej sekcji basu w podkładzie, partii pianina elektrycznego nadającego piosence charakterystycznego knajpiarnianego klimatu oraz jazzowych, bluesowych i funkowych partiach gitarowych. W drugiej połowie piosenki następuje długi i wysoko brzmiący riff gitarowy o bluesowo-jazzowym zabarwieniu. Sekcja i linia wokalna w wykonaniu Raya Manzarka nawiązuje do klasyki amerykańskiego bluesa.
   Album L.A. Woman przez wzgląd na odejście z zespołu Jima Morrisona nie był promowany żadną trasą koncertową, chociaż wczesne wersje utworów, które znalazły się potem na wydawnictwie można było usłyszeć podczas ostatnich występów The Doors z udziałem Jima Morrisona w grudniu 1970 roku w State Fair Music Hall w Dallas i w The Warehouse w Nowym Orleanie, będącym ostatnim koncertem The Doors z udziałem Jima Morrisona, który przeszedł do annałów historii rocka zachowaniem kompletnie pijanego wokalisty próbującego wybełkotać słowa piosenki Light My Fire, następnie padającego na scenę i rozwalającego statywem podłogę.
   Album L.A.Woman jest jednym z najbardziej kultowych wydawnictw w historii rock'n'rolla o ponurym zabarwieniu odnoszącym się do realiów Ameryki początku lat 70. uwikłanej w wojnę wietnamską, rozczarowaniem rządami Richarda Nixona i ogólnym zepsuciem społeczeństwa. Tak czasem bywa, że różne przeciwności losu sprawiają, że powstają tak wspaniałe albumy jak L.A.Woman - to najlepszy, obok Strange Days, album w dyskografii The Doors. W odróżnieniu od poprzedników - The Soft Parade i Morrison Hotel - album odniósł spory sukces komercyjny dochodząc w 1971 roku w USA do 9. miejsca w zestawieniu US Billboard 200, w Kanadzie album dotarł do 11. miejsca, w Wlk. Brytanii w zestawieniu UK Albums uplasował się na 28. miejscu, w Niemczech w zestawieniu Offizielle Top 100 zajął 32. miejsce, zaś w Holandii wydawnictwo dotarło nawet do 1. miejsca.
   Album został też ciepło przyjęty przez krytykę, co ucieszyło - podobno - przebywającego w Paryżu Jima Morrisona, który zmarł tamże dwa miesiące i dwa tygodnie po wydaniu L.A. Woman.


Tracklista:


1. "The Changeling" 4:20
2. "Love Her Madly" 3:18
3. "Been Down So Long" 4:40
4. "Cars Hiss by My Window" 4:10
5. "L.A. Woman" 7:49
6. "L'America" 4:35
7. "Hyacinth House" 3:10
8. "Crawling King Snake" 4:57
9. "The WASP (Texas Radio and the Big Beat)" 4:12
10. "Riders on the Storm" 7:14


2006 Remaster bonus tracks:


11. "Orange County Suite" 5:45
12. "(You Need Meat) Don't Go No Further" 3:41


Personel:


Jim Morrison – vocals
Ray Manzarek – piano, organ; including Hammond organ on "The Changeling", "Hyacinth House" and "The WASP (Texas Radio and the Big Beat)"; Vox Continental on "Love Her Madly", and Rhodes piano on "L.A. Woman" and "Riders on the Storm"; rhythm guitar on "Been Down So Long"
Robby Krieger – lead guitar
John Densmore – drums (with brushes on "Cars Hiss by My Window"), tambourine on "Love Her Madly" and "Been Down So Long"


Muzycy dodatkowi:


Jerry Scheff – bass
Marc Benno – rhythm guitar on "Been Down So Long", "Cars Hiss by My Window", "L.A. Woman" and "Crawling King Snake"


Written by, © copyright February 2012 by Genesis GM.